Władysław Kosiniak-Kamysz w Lutomierzu: „Wieś musi zachować swój gospodarski charakter” [foto]

Władysław Kosiniak-Kamysz z wizytą na Dolnym Śląsku. Odwiedził Srebrną Górę i Lutomierz fot.: em24.pl

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Wizytą na terenie Twierdzy Srebrna Góra oraz w Zagrodzie Pasternaka w Lutomierzu prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz rozpoczął swoją dzisiejszą wizytę na Dolnym Śląsku.

W Zagrodzie Pasternaka, gdzie produkowane są znane na coraz szerszą skalę Sery Lutomierskie, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego wraz z wójtem gminy Pawłem Gancarzem i wójtem gminy Kłodzko Zbigniewem Turem spotkali się z rolnikami i przez blisko godzinę rozmawiali o problemach, z jakimi boryka się polskie rolnictwo. Samorządowcy są jednocześnie kandydatami do polskiego parlamentu z naszego okręgu - Paweł Gancarz jest kandydatem opozycji do Senatu w ramach tzw. Paktu Senackiego w okręgu senackim nr 5, natomiast Zbigniew Tur to numer dwa na liście Trzeciej Drogi (Polska 2050 + PSL) w okręgu nr 2.

- O czym będą te wybory? O tym, czy wieś zostanie wsią, czy zachowa swój wiejski charakter, czy zachowa swój gospodarski charakter. Są z nami aktywni rolnicy, którzy przerwali swoją pracę by spotkać się z nami i porozmawiać. Jesteśmy tutaj, by porozmawiać o tych sprawach kluczowych dla prawdziwych, aktywnych rolników. My możemy mieć grupę osób ubezpieczoną w KRUS i to jest bardzo ważne, żeby każdy miał tam szacunek, bez względu na gospodarstwo, bo zabezpieczenie społeczne należy się każdemu, ale moim zdaniem, trzeba teraz bardzo mocno postawić na prawdziwych rolników, którzy produkują żywność, którzy zabezpieczają nasze bezpieczeństwo żywnościowe - mówił na wstępie Kosiniak-Kamysz. - Dzisiaj jest to grupa 250 tys. rolników. Ona regularnie się zmniejsza. Dzisiaj tylko 8 proc. mieszkańców żyje tylko z rolnictwa, ale jest to kluczowe 8 proc., które daje wsi status miejsca jako zagospodarowania. Mówiłem o tym w wielu miejscach podczas dożynek i zwracałem się do tych, którzy sprowadzają się na wieś, żeby uszanowali gospodarski charakter wsi. Uszanowali to, że czasem w nocy wyjedzie się żeby zadbać o jak najlepsze plony rzepaku [...], często zostanie trochę błota na drodze. Musicie to zrozumieć. Wieś nie może stać się sypialnią dla miasta. Wieś musi zachować swój gospodarski charakter. Żeby tak było musimy docenić aktywnych rolników. Jak to zrobić? Po pierwsze nie zgadzać się na warunki, które dzisiaj obowiązują w relacjach polsko-ukraińskich. Pomoc dla Ukrainy jak najbardziej tak, to jest piękny odruch serca i normalność cywilizacji w której żyjemy, że otwarliśmy serca i dom, ale nie może być takiej sytuacji jak zapowiedź wiceministra rządu ukraińskiego o wprowadzeniu embarga na polskie warzywa i owoce. To jest niedopuszczalne za pomoc, jakiej udzielamy. Płacimy 500+, za chwilę będzie to 800+, dajemy dostęp do lekarzy, do żłobków, to jest po prostu niegodne zachowanie [...] - mówił prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Kosiniak-Kamysz podkreślał, że aktywni rolnicy, którzy prawdziwie gospodarują, powinni mieć prawo do dwukrotnie lub trzykrotnie zwiększonych dopłat i przede wszystkim dostęp do modernizacji rolnictwa, tak jak było to po wejściu Polski do Unii Europejskiej, czego efektem jest nowoczesny sprzęt, jaki posiadają. - Wiem, że pojawiają się głosy, że skoro dysponujecie takim sprzętem, to jakie to ogromne pieniądze są w rolnictwie. Odpowiadam zawsze, że każdy ten sprzęt jest na kredyt i to ogromny i załamanie na rynku powoduje ogromne straty - dodawał.

W swojej wypowiedzi były kandydat na prezydenta kraju wskazywał, że oferty za tonę zboża paszowego oscylujące na poziomie 600,00 zł, to oferty na poziomie tych, które były 25 lat temu, tylko wówczas cena paliwa i innych rzeczy niezbędnych do produkcji rolnej były diametralnie niższe.

Rolnicy obecni w Lutomierzu pytali lidera PSL w jaki sposób Trzecia Droga przekierować pieniądze dla aktywnych rolników. Jak chce uporządkować sprawy dzierżaw i spraw ekoschematów, które komplikują życie tym aktywnym rolnikom, którzy tak naprawdę dostarczają żywność w kraju. - Trzeba wprowadzić i my to przygotowaliśmy, szczegółowo dokonał tego Jarosław Kalinowski, definicję aktywnego rolnika i ustawowo zapisać kto jest aktywnym rolnikiem. To też ureguluje sprawy dzierżawy. [...] Dlaczego partia rządząca wycofała się z ekoschematów do pięciu hektarów? Dlatego, że w tej grupie jest dużo wyborców [...]. Partia rządząca nie wprowadzi dziś definicji aktywnego rolnika. Zwracaliśmy się do nich z tym wnioskiem, zaproponowaliśmy ustawę w tym wymiarze [...], ale nie są tym zainteresowani i to nie z powodu, że nie wiedzą, że trzeba to zrobić, bo moim zdaniem mają tą świadomość, tylko z powodów wyborczych tego nie robią - podkreślał Kosiniak-Kamysz.

Cytował też słowa, które miał wypowiedzieć prezes PiS Jarosław Kaczyński, a które ujawnił były minister rolnictwa Jan Ardanowski o pazerności chłopów, którzy jak dostaną parę złotych przed wyborami, to pójdą i zagłosują. - To jest doktryna wyborcza, więc albo znów polska wieś da się omotać i uwierzy w to, albo wprowadzamy definicję aktywnego rolnika, regulujemy czynsze dzierżawne, a dopłaty dla aktywnych rolników, albo nie będzie za chwilę bezpieczeństwa żywnościowego, tym bardziej, jak Wojciechowski wprowadzi swoje pomysły ograniczania produkcji rolnej oraz ograniczanie stosowania środków ochrony roślin [...].

Rolnicy wyraźnie podkreślali,, że nie zgadzają się na niekontrolowany napływ zboża z Ukrainy, który w ogromny sposób utrudnia działania polskiego rolnika. To m.in. dlatego kilka miesięcy temu organizowali protesty na krajowej ósemce i pod siedzibą posła Marcina Gwoździa. Do tej sprawy także odniósł się zaproszony gość.

- Na Ukrainie nie ma standardów produkcji. U nas są one bardzo rygorystyczne. Tam nie ma indywidualnego rolnictwa, tak jak u nas. Tam są latyfundia po 100 tysięcy hektarów. To nie są właściciele indywidualni, tak jak w Polsce. To są wielkie koncerny raczej zlokalizowane bardziej na Cyprze niż Ukrainie i moim zdaniem wciąż z dużym udziałem agresora wojennego, który wkroczył na Ukrainę. Tam się tworzy nowa oligarchia, ja się na to nie zgadzam, mówię wprost. Nie ma zgody na tworzenie nowej oligarchii, którą teraz będziemy sponsorować. Pomoc dla Ukrainy tak, ale nie kosztem polskiego konsumenta, pomoc dla Ukrainy tak, ale nie kosztem polskiego rolnika, pomoc dla Ukrainy tak, ale nie budowanie tam latyfundiów i nowej oligarchii. Na to nie ma zgody i to rząd powinien wynegocjować [...] - podkreślał jasno Kosiniak-Kamysz.

Rolnicy zwracali też uwagę na bieżące problemy, z jakimi się borykają. Nadszedł okresu siewu zbóż ozimych, a na rynku brak jest nawozów używanych przedsiewnie. - Wiemy, że produkcja tych nawozów jest w Polsce, w zakładach spółek skarbu państwa. Dochodzą do nas głosy, że tam dzieje się coś złego, że realizowane są przez nich kontrakty na eksport, a do nas nie docierają transporty zamawiane jeszcze w lipcu. Jesteśmy zmuszeni albo odwlekać optymalny czas siewu tych zbóż, albo siać bez nawozu, których później technologicznie nie da się uzupełnić - mówił jeden z rolników.

Inny wskazywał na sytuację na rynku paliw. Dziś ceny na stacjach mocno spadają, choć nie ma to uzasadnienia w sytuacji na światowym rynku paliw. Ministerstwo Klimatu i PKN Orlen zaprzeczają, że koncern wykorzystuje strategiczne rezerwy paliwa, choć opozycja uważa inaczej. - Przed chwilą zamawiałem olej napędowy do zbiornika, który posiadam. Już na samym początku rozmowy pani z hurtowni powiedziała mi, że nie jest mi w stanie sprzedać tego oleju w takiej cenie jak na stacji benzynowej. Zapytałem o cenę. Wyższa o 50 gr  na litrze. Do najbliższej stacji benzynowej mamy 8-10 km, więc jesteśmy zmuszeni albo bawić się w jeżdżenie ciągnikami codziennie na stację, albo godzić się na te absurdalnie wyższe ceny. To jest chore! - dodawał. 

Rolnicy pytali też m.in. dlaczego takich spotkań nie było wcześniej, żeby docierać do ludzi i zmieniać ich świadomość szybciej a nie dopiero przed wyborami. Dopytywali również dlaczego opozycja nie poszła razem do wyborów, by odsunąć obecną partię od władzy i sami twierdzili, że nie ma jedności w środowisku rolniczym.

Kosiniak-Kamysz odpowiadał, że aby zwrócić uwagę na problemy rolników należy też uruchomić konsumentów. - To jest zadanie dla izb rolniczych. Izby rolnicze w ogóle nie pracują z konsumentami, w ogóle nie docierają do tych, którzy są odbiorcami żywności, a ludzi są świadomi i chcą mieć dobrą żywność, polską żywność i dostarczaną bezpośrednio [...] Dotarcie do konsumenta jest kluczem. Jeśli nie będzie symbiozy rolnika z konsumentem, to rolników z roku na rok będzie coraz mniej [...] Prawdziwych, aktywnych rolników jest 250 tys., a może już nawet 200 tys., bo w ostatnich ośmiu latach zostało zlikwidowanych 130 tys. gospodarstw trzody chlewnej w całym kraju [...] - wskazywał Kosiniak-Kamysz. Mówił, że była próba integracji wszystkich środowisk politycznych związanych z polską wsią. Część udało się zintegrować, bo część tych rolników widnieje na listach wyborczych, część nie zdecydowało się na to, wybierając inną drogę. - Uważam, że poszli do środowiska, które raczej nigdy nie będzie stawiać rolnictwa ani wsi na pierwszym miejscu, bo w innych środowiskach mają swój większy elektorat i nie mówię tego przeciwko nim. To taka droga na skróty żeby zabezpieczyć swoje miejsce. Mi też łatwiej byłoby startować z dużej listy, bo nie musiałbym zasuwać od świtu do nocy, miałbym pewny mandat i jeszcze wskazałbym kilka osób ze swojej partii, które dostałyby się do Sejmu, ale utracilibyśmy swoją podmiotowość. Nie moglibyśmy w taki sposób stawiać różnych argumentów jak dzisiaj, nie moglibyśmy mieć swojego programu, tylko musielibyśmy podpisywać się pod innymi ideami i łamać swój kręgosłup światopoglądowy. To nie jest działanie przeciwko komuś, tylko by zachować tożsamość, z której się wywodzimy. Dla mnie zawsze było to bardzo ważne, ale uważam, że po wygranych wyborach, bardzo intensywnie trzeba popracować nad reprezentatywnością polskich rolników, nad ich mobilnością i siłą i chciałbym żebyśmy za ten sektor odpowiadali [...] - wyjaśniał Kosiniak-Kamysz.

W podsumowaniu lider Polskiego Stronnictwa Ludwego dziękował rolnikom za przybycie i poruszenie wielu tematów, które trzeba podjąć. - Wieś musi zachować swój charakter, musi być gospodarna, rolnicza, musi być wiejska, a nie tylko sypialnią i sferą relaksu i odpoczynku, bo inaczej ta sfera też przestanie być atrakcyjna. Targi, takie jak te organizowane w trzecią niedzielę miesiąca w Lutomierz. Przyjeżdżają tu okoliczni rolnicy, lokalni przetwórcy żywności i oferują swoje, wysokiej jakości produkty. To jest piękna idea i to powinno być normą w każdej gminie. Ludzie chcą produktów od danego rolnika, chcą jakości. Mogą kupić mniej produktu, ale lepszej jakości i to jest rzecz kluczowa.

em24.pl