Express-Miejski.pl

Orzeł i Skałki z punktem, Zamek z porażką. W A-klasie lider z Ziębic i outsider z Ząbkowic Śląskich

IV liga: Zamek Kamieniec Ząbkowicki 1:3 (1:0) Górnik Wałbrzych

IV liga: Zamek Kamieniec Ząbkowicki 1:3 (1:0) Górnik Wałbrzych fot.: Andrzej Kaługa

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł podzielił się punktami z Polonią/Stalą, Skałki zakończyły niechlubną serię porażek, Zamek wciąż bez zwycięstwa w tym sezonie. W A-klasie lider z Ziębic znów wygrał.

IV liga: Orzeł zszedł ze zwycięskiej ścieżki

Po dwóch wygranych meczach, w tym jednym z liderem ze Żmigrodu, piłkarze ząbkowickiego Orła do meczu z Polonią/Stalą przystępowali z chęcią przedłużenia serii wygranych, tym bardziej, że ząbkowiczanie grali na własnym obiekcie.

Podopieczni Rafała Markowskiego mogli objąć prowadzenie już w drugiej minucie rywalizacji, ale Wargin przy próbie mijania bramkarza gości został zatrzymany. Chwilę później pod drugą bramką próbował Orzechowski, ale także bez powodzenia. W pierwszej odsłonie rywalizacji klarownych okazji więcej nie było. Było za to sporo walki.

Drugie 45. minut pojedynku ząbkowiczanie rozpoczęli fenomenalnie, bo już trzy minuty po wznowieniu meczu do bramki Polonii/Stali trafił rezerwowy Jagielski, który pojawił się na placu gry zaraz po przerwie. Asystę przy golu zanotował Belych. Orzeł z prowadzenia cieszył się zaledwie chwilę. Wrzut z autu w pole karne biało-niebieskich, tam bezpańską piłkę głową wybił Barański, jednak ta spadła pod nogi Wojciechowskiego, który strzałem z powietrza pokonał Gembarę i było 1:1.

Po stracie gola Orzeł ruszył do ataku w poszukiwaniu zwycięskiego gola. Dobrą sytuację miał Czykieta, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z bliskiej odległości posłał piłkę nad poprzeczką. Najlepszą okazję biało-niebiescy mieli jednak w końcówce rywalizacji. Głową strzelał Wargin, obrońca wybił piłkę zmierzającą do bramki w kierunku Wargina, ten przy drugiej próbie uderzył w dobrze interweniującego bramkarza gości, a kolejna dobitka, tym razem Maciejewskiego, znów padła łupem Kota, który w dodatku był jeszcze faulowany.

Podział punktów, patrząc z perspektywy spotkania, nie wydaje się być krzywdzącym rezultatem dla którejś ze stron. Niedosyt w obozie gospodarzy jednak pozostaje, choć wywalczony punkt z mocnym rywalem należy szanować. Teraz przed Orłem wyjazd do Nowej Rudy na mecz z Piastem i tam zwycięstwo jest niemalże obowiązkiem.

IV liga: Przełamanie Skałek

Po serii przegranych meczów przełamały się Skałki Stolec, które na własnym boisku zremisowały 1:1 (0:1) z zespołem Baryczy Sułów. Samo spotkanie do końca trzymało w napięciu i po końcowym gwizdku wydaje się, że to goście mogli bardziej cieszyć się z punktu.

Do przerwy to przyjezdni prowadzili 1:0. Krakowskiego pokonał Kazanecki. Miało to miejsce w 37 minucie gry. Wcześniej kibice oglądali dobry, szybki mecz i piłka wędrowała raz pod jedną, raz pod drugą bramkę. Bardziej klarowne okazje mieli piłkarze z Sułowa, a szczególnie Smektała, którego strzał z najbliższej odległości przy stanie 1:0 w znakomitym stylu obronił bramkarz Skałek. Pod drugą bramką groźnie uderzał Pachowicz, ale jego strzał obronił golkiper Baryczy. W końcówce pierwszej połowy wydawało się, że w polu karnym sułowian arbiter mógł podyktować rzut karny po starciu obrońcy z Fudalim, jednak nie zdecydował się użyć gwizdka.

W drugich 45. minutach mecz także trzymał w napięciu. W 69. minucie w polu karnym sułowian padł Pachowicz i arbiter podyktował rzut karny, który na gola zamienił Raszpla. Sułowianie do Stolca przyjechali jednak po trzy punkty i po stracie gola zaatakowali z nieco większym impetem, ale to Skałki miały kluczowe sytuacje, by móc zdobyć drugiego gola i odnieść zwycięstwo. Po szybkich kontrach raz w sytuacji sam na sam  z bramkarzm Baryczy znalazł się Raszpla, ale uderzył w słupek, a później jeszcze lepszą okazję miał Gerlach, ale jego uderzenie obronił bramkarz gości i ostatecznie po 90. minutach obie ekipy podzieliły się puntkami.

Skałki zostają w tabeli na przedostatnim miejscu. Teraz przed nimi trudny mecz w Gaci z tamtejszą Foto-Higieną.

IV liga: Zamek był blisko przełamania, ale znów przegrał

Gdy w 18. minucie rywalizacji Banishevski trafiał do siatki Górnika Wałbrzych i Zamek obejmował prowadzenie, to mogło się wydawać, że podopieczni Grzegorza Czachora w końcu zdołają zapunktować, być może nawet za trzy. Tym bardziej, że Zamkowi udało się utrzymać korzystny wynik do przerwy.

Nic z tych rzeczy. Gospodarze w drugiej połowie rywalizacji stracili trzy gole i znów zostali z niczym. Już w 52. minucie rywalizacji do remisu doprowadził Chajewski, który też pod koniec meczu ustalił wynik rywalizacji na 3:1. W międzyczasie, w 82. minucie Górnik na prowadzenie wyprowadził Niedźwiedzki i komplet punktów pojechał do Wałbrzycha.

- Pewnych rzeczy się nie oszuka. W każdym meczu gramy w innym zestawieniu obrońców, stąd błędy, po których tracimy bramki. Pierwszą połowę zagraliśmy dobrze, wszyscy ciężko pracowali na boisku, to, co założyliśmy sobie przed meczem zrobiliśmy w pełni, ale tylko w pierwszych 45 minutach. Druga połowa dla Górnika, który wyszedł na boisko z lepszym nastawieniem niż my. Cały czas będę mówił, że brakuje nam doświadczenia, wypuściliśmy zwycięstwo w drugiej połowie zbyt łatwo... Nie mając środkowych obrońców i napastnika ciężko jest żeby drużyna funkcjonowała dobrze na poziomie 4. ligi - powiedział po spotkaniu Grzegorz Czachor, trener Zamku. (https://zamek_kamieniec.futbolowo.pl) 

Teraz ekipę z Kamieńca Ząbkowickiego czeka pojedynek z Sokołem Marcinkowice.

A-klasa, gr. III: Sparta ograła Kłosa

Jako pierwsi prowadzenie objęli jednak gospodarze z Lasek, którzy już w trzeciej minucie trafili do siatki ziębiczan. Prostopadłym zagraniem ze środka pola popisał się Gajek, a jego dogranie na gola zamienił Cykro i wydawało się, ze w Laskach możemy być świadkami meczu do końca trzymającego w napięciu.

Po zdobytej bramce Kłos cofnął się do defensywy, a inicjatywę w meczu przejęła Sparta. Ziębiczanie, choć dłużej utrzymywali się przy piłce, to przez 25. minut nie mogli jednak sforsować obrony Kłosa. Ta sztuka udała im się w 28. minucie rywalizacji, kiedy Ziółkowski znalazł w polu karnym Klubę, a ten umieścił piłkę w bramce. Sparta jeszcze przed przerwą zdołała objąć prowadzenie po rzucie karnym podyktowanym za faul na Gwoździu. Skutecznym egekutorem jedenastki okazał się Ziółkowski.

Drugie 45. minut mogło rozpocząć się podobnie jak pierwsza odsłona rywalizacji. Sytuacji sam na sam z bramkarzem Sparty nie wykorzystał jednak Chrobak. W 60. minucie było już 3:1 dla gości a w roli głównej ponownie wystąpił Ziółkowski, który strzałem przy dalszym słupku dał swojemu zespołowi prowadzenie. Wynik rywalizacji na 4:1 (2:1) ustalił Ziółkowski, kompletując hat-tricka. Asystę przy tym trafieniu zanotował Korchan.

Sparta wciąż jest liderem A-klasy i wydaje się, że ma realne szanse na powrót do klasy okręgowej, choć trzeba pamiętać, że sezon nie jest jeszcze nawet na półmetku rozgrywek. Za tydzień ziębiczanie zagrają na własnym obiekcie. Przeciwnikiem szósty Hutnik Szczytna.

A-klasa, gr III: Cis uległ wiceliderowi

Nie mieli większych argumentów piłkarze Cisu by przeciwstawić się wiceliderowi z Dusznik-Zdroju. Brzeźniczanie przegrali 0:4 (0:4) i w tabeli spadli na jedenastą pozycję.

Wynik meczu ustalony został już w pierwszych 45. minutach. Już w szóstej minucie pojedynku gola dla miejscowych zdobył Jakóbek, wykorzystując zbyt lekkie podanie obrońcy do bramkarza. Po chwili było już 2:0, a przed przerwą brzeźniczanie stracili jeszcze kolejne dwa gole. Wszystkie były wynikiem dość prostych błędów graczy Cisu, które miejscowi skrzętnie wykorzystali. Momentami spotkanie miało wyrównany przebieg, ale w kluczowych momentach to gospodarze korzystali z prezentów gości.

W drugich 45. minutach pomimo okazji z obu stron kibice goli już nie ujrzeli. Za tydzień Cis podejmie Unię Złoty Stok, która jeśli chce spędzić zimę z nadziejami na awans to już do końca rundy musi punktować za trzy, gdyż liderująca Sparta kroczy niemalże od zwycięstwa do zwycięstwa i ucieka grupie pościgowej.

A-klasa: Unia na remis z ATS

O ile pierwsze 45. minut nie było porywającym widowiskiem, o tyle druga połowa meczu mogła się podobać kibicom, którzy pojawili się na trybunach w Złotym Stoku. Ostatecznie obie ekipy podzieliły się punktami, remisując 1:1 (0:0). Dla obu ekip remis to strata punktów oddalająca ich od dwóch pierwszych miejsc. ATS jest trzeci ze stratą ośmiu punktów do lidera z Ziębic, Unia czwarta z dziewięcioma oczkami straty.

Pierwsza połowa w zasadzie się odbyła. Dużo było walki, próbowali i jedni i drudzy, ale Kieloch strzegący bramki ATS i Król broniący bramki Unii, nie byli zmuszani do częstych interwencji. Jeżeli mieli już piłkę w rękach, to najczęściej po niedokładnych zagraniach, czy to jednych czy drugich.

Znacznie ciekawsza była druga odsłona widowiska. Stroną dominującą byli złotostoczanie, ale jako pierwsi prowadzenie objęli goście. Jeden z obrońców Unii źle wybijał piłkę, ta trafiła pod nogi Wnenta, a ten mocnym strzałem z bliskiej odległości, wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Z korzystnego wyniku gospodarze cieszyli się chwilę, bowiem Unia wyrównała po rzucie rożnym i celnym strzale z głowy Spyrki. Remis nie zadowolał żadnej ze stron, obie ekipy szukały zwycięskiego trafienia, przez co pojedynek do końca trzymał w napięciu i mógł się podobać. W defensywie gości popłoch siali Stwora z Zabrzeńskim, swoje szanse mieli też Rychter oraz Kowal, ale ostatecznie Kieloch drugi raz nie dał się już pokonać. ATS swoich szans szukał w kontratakach, dwa razy groźnie uderzał Wnent, ale raz na posterunku był Król, a raz piłka przeszła obok bramki złotostoczan.

Za tydzień Unia zagra w Brzeźnicy z Cisem, który ostatnio częściej przegrywa niż wygrywa. Jeśli unici chcą jeszcze mieć nadzieję na walkę o awans, to na wpadki z niżej notowanymi rywalami pozwolić już sobie nie mogą.

A-klasa, gr. II: Rezerwy Skałek na podium

Przekonujące zwycięstwo odnieśli gracze Skałek Stolec, którzy na wyjeździe pokonali 7:2 (2:0) LKS Gilów. Samo spotkanie nie miało większej historii i toczyło się z przewagą stolczan. Gilowianie co prawda mieli kilka swoich szans i monenty, kiedy pod bramką Zygmunta było gorąco, jednak ten pomimo dwóch puszczonych goli, był mocnym punktem swojej drużyny.

Skałki prowadzenie objęły w około 15. minucie meczu, gdy do siatki gospodarzy trafił Kobrzak. Przed przerwą na 2:0 po strzale z rzutu wolnego podwyższył Herdy i stolczanie mogli w dobrych nastrojach udawać się na przerwę. Dwubramkowe prowadzenie nieco rozluźniło graczy Skałek, bowiem chwilę po zmianie stron w polu karnym gości faulował Józwiszyn i arbiter podyktował rzut karny. Gospodarze zdobyli kontaktowego gola i mogło się wydawać, że będzie to dla nich dobry impuls. Okazało się jednak, że strata gola tylko podrażniła stolczan, którzy za sprawą Herdego i Poręby zdobyli kolejne dwa gole i odebrali miejscowym ochotę do gry. W dalszej części rywalizacji na listę strzelców wpisywali się jeszcze Kobrzak, Mazur oraz Kijak. Goście zmniejszyli straty po drugim rzucie karnym za zagranie ręką Krupińskiego. W ostatnich minutach rywalizacji swojego gola mógł zdobyć też 61-letni Bogumił Hołówko i choć trafił do siatki, to sędzia wskazał pozycję spaloną i gola nie uznał.

Teraz przed drugą drużyną Skałek mecz u siebie z drugą drużyną Bielawianki. Podopieczni duetu Kijak-Głowak mają na swoim koncie 23 punkty i zajmują w tabeli trzecie miejsce.

A-klasa, gr. II: Polonia bez szans

Sytuacja Polonii Ząbkowice Śląskie nie wygląda optymistycznie. Ząbkowiczanie nie dość, że mają problemy kadrowe i z trudem kompletują jedenastkę na mecze, to w dodatku regularnie przegrywają i to zazwyczaj wysoko. Tak też było w Lutomii, gdzie miejscowy Kłos ograł Polonię6:0 (3:0).

Ząbkowiczanie już po niespełna 30. minutach przegrywali 3:0. W dodatku chwilę po przerwie kontuzji doznał Mendak, a z racji tego, że ząbkowiczanie pojechali na mecz bez zawodników rezerwowych, to pozostałą część rywalizacji musieli radzić sobie w osłabieniu. W efekcie gracze z Lutomii jeszcze trzykrotnie pokonali Wolana i odnieśli zasłużone i pewne zwycięstwo.

Po tej porażce i wygranej Błęktinych Owiesno z Czarnymi Sieniawka, Polonia spadła w tabeli na ostatnie miejsce. Teraz zespół Marka Stannego czeka pojedynek z Deltą Słupice.

A-klasa, gr. II: Ślęża ugrzęzła w dolnej części tabeli

Kolejny mecz przegrali podopieczni Dawida Warciaka. Tym razem Ślęża Ciepłowody okazała się słabsza od LKS Marcinowice, przegrywając 0:2 (0:0).

Do przerwy okazji bramkowych było niewiele. Goście byli blisko objęcia prowadzenia, jednak jeden z ich graczy z bliskiej odległości fatalnie przestrzelił. Pod drugą bramką z rzutu wolnego w poprzeczkę uderzył Gerlach.

Drugie 45. minut rozpoczęło się od bramki dla przyjezdnych. Po strzale z rzutu wolnego piłka przeszła między murem złożonym z graczy gospodarzy i wpadła do bramki próbującego interweniować Sojki, który w tej sytuacji mógł i powinien zachować się lepiej. Ślęża musiała gonić wynik, ale nie miała większego pomysłu na rozmontowanie defensywy gości, która pod względem straconych bramek zajmuje w lidze drugie miejsce. Mniej straconych goli ma tylko lider z Dzierżoniowa. W końcówce przyjezdni po kontrze po raz drugi trafili do siatki ciepłowodzian i zainkasowali trzy punkty, wskakując w tabeli na czwarte miejsce. Ślęża jest jedenasta. W tej rundzie ekipa Dawida Warciaka ma jeszcze mecze z Błękitnymi Owiesno oraz Polonią Ząbkowice Śląskie. Jeśli chce złapać kontakt z zespołami przed nią, to w tych meczach komplet punktów jest obowiązkiem.

W kolejnej kolejce ciepłowodzianie pauzują. 

em24.pl

14

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA