Express-Miejski.pl

Piłkarska sobota: Ważna wygrana Orła, czerwono w Kłodzku. W okręgówce wygrała tylko Sparta

Klasa okręgowa: Skałki Stolec 0:0 Wenus Nowice

Klasa okręgowa: Skałki Stolec 0:0 Wenus Nowice fot.: em24.pl

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł złapał oddech po wygranej z Sokołem, Unia Bardo tylko zremisowała w Kłodzku. W okręgówce po trzy punkty sięgnęła ziębicka Sparta. Podsumowanie sobotnich meczów.

IV liga: Przełamanie Orła

Cenne trzy punkty wywalczyli podopieczni Rafała Markowskiego w wyjazdowym starciu z Sokołem Marcinkowice. Biało-niebiescy zwyciężyli z wyżej notowanym rywalem 2:1 (2:1) i pozostali na jedenastym miejscu w tabeli. Już w poniedziałek gracze Orła na własnym boisku rozegrają kolejny istotny pojedynek w walce o utrzymanie. Rywalem Piast Nowa Ruda.

Mecz w Marcinkowicach ząbkowiczanie rozpoczęli z wysokiego C, wychodząc na prowadzenie już w pierwszej akcji meczu. Po prostopadłym zagraniu ze środka pola od Maciejewskiego bramkę zdobył Wargin. Gospodarze jeszcze nie zdołali otrząsnąć się po stracie pierwszego gola, a już przegrywali różnicą dwóch trafień. Z rzutu rożnego dośrodkował Maciejewski, a futbolówkę do bramki Sokoła skierował Malik. Po chwili ten sam zawodnik mógł zdobyć gola numer trzy, ale w dogodnej sytuacji fatalnie skiksował. W 23 minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Szabat. Po świetnym przyjęciu piłki mógł stanąć oko w oko z bramkarzem rywali, jednak został sfaulowany. Zdarzenie miało miejsce tuż przed polem karnym. Arbiter podyktował więc rzut wolny, ale ukarał defensora gospodarzy czerwoną kartką.

Paradoksalnie gra w przewadze nie podziałała na Orła zbyt dobrze. W efekcie tuż przed końcem pierwszej połowy ząbkowiczanie stracili gola. Dogranie z bocznego sektora wykorzystał Jasiński i ulokował piłkę w bramce Gembary. W drugich 45. minutach goli nie było, choć emocji nie brakowało.

Pierwszy fragment po zmianie stron upłynął bez dogodnych sytuacji. Przewaga, z jaką Orzeł grał od 23. minuty nie była specjalnie widoczna. Zaczęła się uwydatniać dopiero wraz z upływem czasu. Ząbkowiczanie dobrze jednak neutralizowali próby ofensywne miejscowych, nie pozwalając im na wiele. Miejscowi jedyne zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry. Wiadomym jednak było, że jeśli biało-niebiescy nie strzelą kolejnego gola, to w końcówce będzie nerwowo. I tak było, ale zanim o ostatnim fragmencie, to trzeba odnotować fakt, że od 71. minuty gry gospodarze grali już w dziewiątkę. Obrońca Sokoła otrzymał drugi żółty, a w konsekwencji czerwony kartonik i gospodarze jeszcze bardziej skomplikowali swoją już i tak niełatwą sytuację.

Wcześniej dobrą okazję na podwyższenie wyniku mieli Maciejewski i Kuriata. Strzał tego pierwszego obronił jednak bramkarz, ten drugi posłał futbolówkę ponad bramką. Grający w dwuosobowej przewadze biało-niebiescy mimo wielu okazji nie zdołali podwyższyć prowadzenia. Do siatki w 73. minucie trafił co prawda Wargin, ale był na spalonym i arbiter gola nie uznał. Swoje okazje mieli też Lechocki, Raszpla czy Pachowicz, ale wyniku nie zdołali podwyższyć. Po strzale tego ostatniego w 87. minucie futbolówka trafiła w słupek. Ząbkowiczanie do ostatnich chwil musieli drżeć o wynik, bo gracze Sokoła, choć grający w podwójnym osłabieniu, ambitnie walczyli o remis. Po końcowym gwizdku gracze Rafała Markowskiego jak i sam trener mogli odetchnąć z ulgą - pierwsze zwycięstwo w rundzie wiosennej stało się faktem.

- Bardzo dobrze rozpoczęliśmy mecz. Paradoksalnie najwięcej nerwowości w nasze szeregi wkradło się w momencie, gdy przeciwnik grał w osłabieniu. Sokół nie mając nic do stracenia próbował grać długimi podaniami i kilkukrotnie pod naszą bramką było groźnie. Zarówno przy stanie 2:0, jak i 2:1 mieliśmy mnóstwo sytuacji podbramkowych, kilka z nich, szczególnie w końcówce meczu bardzo klarownych. Niestety nieudało się ich wykorzystać i nerwy były do samego końca. Cieszą  trzy punkty, jednak ich wartość będzie jeszcze cenniejsza, jeżeli wygramy w najbliższym meczu z Piastem - powiedział po spotkaniu Rafał Markowski, który mecz oglądał z trybun. To dalszy efekt kary za usunięcie szkoleniowca z ławki rezerwowych podczas pojedynku w Wielkiej Lipie.

IV liga: Pięć czerwonych kartek w Kłodzku. Unia prowadziła różnicą dwóch goli, ale ostatecznie nie wygrała

Pięć czerwonych kartek, dwa rzuty karne i podział punktów w Kłodzku. Unia Bardo postawiła się wyżej notowanej Nysie i wywalczyła jedno oczko, choć po 30. minutach prowadziła różnicą dwóch goli i wydawało się, że ma sporą szansę na zainkasowanie kompletu pukntów.

Bardzianie wyszli na prowadzenie w 12 minucie. W polu karnym Pietrzykowski faulował Idziego, arbiter wskazał na wapno, a skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Ślepecki. W 26. minucie było już 2:0. W roli asystenta wystąpił Idzi, a futbolówkę między słupkami bramki strzeżonej przez Brandla umieścił Sojka. Ten sam zawodnik mógł po chwili cieszyć się z drugiej bramki, ale tym razem nie zdołał już umieścić piłki w sieci. Pod drugą bramką bliski trafienia był Bońkowski, ale piłka po jego strzale minęła bramkę strzeżoną przez Dębowskiego. Nysa dopiero tuż przed przerwą zdołała zdobyć kontaktową bramkę. W polu karnym faulował Rudy, a skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Ciupider.

Chwilę po przerwie ponownie za faul żółty kartonik zobaczył Rudy, a że było to jego drugie napomnienie, to w rezultacie został on odesłany z boiska i bardzianie musieli grać w osłabieniu. Od tego momentu gra się zaostrzyła, a arbiter co rusz sięgał do kieszonki i wyciągał kartki. Optyczną przewagę w grze posiadali kłodzczanie, ale dopiero w 71. minucie zdołali doprowadzić do wyrównania po trafieniu Tracza.

Do niecodziennej sytuacji doszło na kwadrans przed końcem gry. Zaczęło się od starcia Idziego z Pietrzykowskim, na które arbiter nie zareagował. Następnie starli się Barski z Idzim, którzy mieli już na swoim koncie upomnienia. Zawodnik z Barda po faulu na nim postanowił samemu wymierzyć sprawiedliwość i kopnął defensora Nysy bez piłki. W rezultacie obydwaj wspomniani gracze zostali wykluczeni z gry, a wraz z nimi za swoje zachowanie na ławce rezerwowej trener Tomasz Zieliński.    

W ostatecznym rozrachunku kłodzczanie wciąż grali w przewadze jednego zawodnika i przeważali, marnując dobre okazje na trzeciego gola. Na pięć minut przed końcem rywalizacji siły na murawie wyrównały się, po tym jak arbiter po raz piąty sięgnął do kieszonki, w której miał czerwoną kartkę. Tym razem czerwień zobaczył Cebulski, który mając już na swoim koncie żółtą kartkę próbował wymusić rzut wolny przed polem karnym bardzian. Arbiter nie dał się jednak nabrać.

Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, choć w końcowych minutach bliżej gola dającego trzy punkty byli kłodzczanie. Najlepiej okazji nie wykorzystał Bońkowski.

Remis 2:2 (1:2) oddala obie drużyny od utrzymania, gdyż swoje mecze wygrały m.in. Sokół Wielka Lipa, Piast Nowa Ruda i wcześniej wspomniany Orzeł, czyli trzy zespoły, które znajdowały się na pograniczu strefy spadkowej i miejsc dających utrzymanie. W poniedziałek Unia zagra na wyjeździe z Mechanikiem Brzezina i jeśli nie wygra to jedną nogą będzie już w klasie okręgowej. Aktualnie bardzianie do miejsca dającego pozostanie w rozgrywkach tracą aż 14 punktów. Przy optymistycznym scenariuszu zakładającym, że z ligi spadnie nie osiem, a sześć drużyn (jest to możliwe w przypadku spadku z III ligi tylko jednego zespołu z woj. dolnośląskiego, obecnie w strefie spadkowej znajdują się trzy) strata Unii do miejsca dającego w takim przypadku utrzymanie wynosi 9 oczek.

Klasa okręgowa: Sparta walczy

Choć sytuacja w tabeli Sparty nadal jest beznadziejna, to ziębiczanie rundę wiosenną rozpoczęli bardzo udanie. Po ubiegłotygodniowym remisie z Karoliną Jaworzyna Śląska podopieczni Radosława Korchana ograli na własnym boisku szósty Kryształ Stronie Śląskie 2:1 (1:1) i dają sygnał, że w walce o pozostanie w lidze nie wolno ich jeszcze skreślać. Aktualnie do bezpiecznego miejsca tracą dziesięć oczek.

Sparta mecz rozpoczęła udanie, bo już w dziesiątej minucie objęła prowadzenie po bardzo ładnej bramce z rzutu wolnego Kozłowskiego. Tuż przed zmianą stron goście wyrównali. Dwójkowa akcja Kowalewskiego i Gabrysia została sfinalizowana przez tego drugiego i w efekcie po 45. mintuach było 1:1.

Remis utrzymywał się do 80. minuty gry. Wtedy to dogranie Ziółkowskiego na bramkę zamienił Giza i w Ziębicach zapanowała radość. Korzystny wyniku gospodarze nie dali sobie wydrzeć w ostatnich minutach i odnieśli trzecie zwycięstwo w sezonie. Teraz przed Spartą dwa niezwykle istotne pojedynki - najpierw z Victorią Świebodzice, a następnie z Cukrownikiem Pszenno. Gdyby w tych dwóch meczach podopiecznym Radosława Korchana udało się wygrać to Sparta mogłaby naprawdę zacząć realnie myśleć o pozostaniu w klasie okręgowej na kolejny sezon. W chwili obecnej do tego jeszcze długa droga, ale pierwsze kroki w tym kierunku zostały postawione, a im dłużej ziębiczanie będą w grze, tym lepiej dla ligowych rozgrywek.

Klasa okręgowa: Bez goli w Stolcu

Skałki Stolec zremisowały drugi mecz z rzędu. Tym razem podopieczni Łukasza Głowaka podzielili się punktami z niżej notowanym Wenusem Nowice. Goście przed tą kolejką zajmowali się w strefie spadkowej, jednak w Stolcu zaprezentowali się z niezłej strony i wywieźli zasłużony punkt.

Przez 90. minut goli nie było. W pierwszej połowie bliżsi trafienia byli przyjezdni, jednak najpierw piłkę zmierzającą do pustej bramki w ostatniej chwili wybił wracający Spyrka, a chwilę później futbolówka przemknęła przez pole bramkowe Skałek i nie została wbita przez próbujących finalizować akcję nowiczan. Pod drugą bramką najlepszej okazji nie wykorzystał Dyda, który w sytuacji sam na sam zbyt daleko wypuścił sobie piłkę i ostatecznie został uprzedzony przez golkipera przyjezdnych.

Po zmianie stron klarownych sytuacji było jeszcze mniej. Jedni i drudzy próbowali zaskoczyć bramkarzy rywali strzałami z dystansu, były też próby prostopadłych dograń w pole karne, ale żadna z nich nie przyniosła pożądanego efektu i po końcowym gwizdku obie ekipy do swojego dorobku mogły dopisać po punkcie.

- Graliśmy z wymagającym przeciwnikiem, ale remis nas nie satysfakcjonuje. W pierwszej połowie mieliśmy problem w ustawieniu linii pomocy, w drugiej poprawiliśmy się w tym aspekcie. Niestety przez cały mecz mieliśmy problem w konstruowaniu akcji ofensywnych. Plusem jest kolejny mecz bez straconej bramki, ale znacznie więcej było w tym meczu mankamentów aniżeli pozytywów -ocenił Łukasz Głowak, trener Skałek.

Już w poniedziałek Skałki zagrają z liderem z Woliborza. Stolczanie pozostają w tabeli na trzecim miejscu z siedmiopunktową stratą do wicelidera z Roztoki.

Klasa okręgowa: Zamek przegrał z Karoliną

Nie tak wyobrażali sobie wyjazd do Jaworzyny Śląskiej gracze trenera Grzegorza Czachora. Zamek przegrał z miejscową Karoliną 1:2 (0:0) i zamiast podążać w górę tabeli znów musi zerkać za plecy. Nad strefą spadkową aktualna przewaga Zamku wynosi sześć oczek i jest ona jeszcze bezpieczna, ale nie dająca komfortu.

Wszystko co istotne wydarzyło się w Jaworzynie Śląskiej po przerwie. Najpierw gola na 1:0 dla gospodarzy zdobył Tymcik po zamieszaniu w polu karnym, ale Zamek chwilę później zdołał wyrównać po trafieniu rezerwowego Gerlacha. Miejscowi nie podłamali się stratą bramki, a wręcz przeciwnie. Niewiele ponad minutę po stracie gola zdobyli drugie trafienie. Czarneckiego pokonał Putaj. Jak się okazało, był to gol na wagę trzech oczek. Pomimo, że do końca meczu pozostawało jeszcze 30. minut, to Zamek mimo przewagi nie zdołał już wyrównać i trzy oczka powędrowały na konto dryfującej po dnie tabeli Karoliny.

Teraz przed ekipą z Kamieńca Ząbkowickiego mecz z Kryształem Stronie Śląskie.

A-klasa: Polonia z kolejną porażką, lekcja dla beniaminka od złotostockiej Unii

Polonia postawiła się wyżej notowanej Piławiance, ale przegrała i wciąż widmo spadku zagląda ząbkowiczanom w oczy. Polonia zajmuje trzecie od końca miejsce w klasyfikacji II grupy wałbrzyskiej A-klasy. W Piławie ząbkowiczanie do 75. minuty utrzymywali remis. Na gola Sienickiego z 18. minuty gry, odpowiedział chwilę później Iwasiuta. Kluczowa dla rozstrzygnięcia rywalizacji okazała się z pozoru niegroźna sytuacja. Wrzut z autu w pole karne Polonii, zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Jarmużek i trafił do bramki przyjezdnych po raz drugi, dając Piławiance trzy oczka. Podopieczni Krzysztofa Cupiała do ostatniego gwizdka arbitra walczyli o chociażby punkt i swoje okazje mieli, ale 

W grupie III wałbrzyskiej A-klasy pewne zwycięstwo odniosła Unia Złoty Stok, która w Dębowcu pokonała aż 8:1 (3:0) miejscową Victorię. Strzelanie rozpoczęło się w 20. minucie, gdy do siatki gospodarzy trafił Rychter dobijając strzał Stwory. Przed przerwą podopieczni Waldemara Tomaszewicza dorzucili jeszcze dwa gole - w 43. minucie do siatki Victorii trafił Kowal, a trzeciego gola dwie minuty później dołożył Stwora.

Po zmianie stron unici kontynuowali strzelecki festiwal. Na listę strzelców wpisali się jeszcze Marcin Wiśniewski, Rafał Brysiak, Oskar Brysiak, Zabrzeński i ponownie Rychter. Gospodarze odpowiedzieli tylko honorową bramką przy stanie 6:0 dla Unii. Złotostoczanie po dobrym początku rundy wiosennej przesuwają się w górę tabeli. Teraz czeka ich jednak trudny pojednek z wyżej notowanym Śnieżnikiem Domaszków, który choć do lidera traci siedem oczek to ma aspiracje sięgające awansu. Unia z 29. oczkami zajmuje siódme miejsce. Obie ekipy w tabeli rozdziela Cis Brzeźnica.

Cis, który w sobotę mierzył się z weteranem A-klasowych boisk z Krosnowic. Emocji w tym pojedynku było znacznie więcej niż w Dębowcu, a beniaminek z gminy Bardo po końcowym gwizdku mógł cieszyć się z trzypunktowej zdobyczy. Ta jednak nie przyszła łatwo. Od 7. minuty to goście prowadzili po golu z rzutu wolnego Matusika. Niespełna kwadrans później miejscowi wyrównali po golu Bilskiego. Na jego gola po chwili odpowiedział jednak Toczek i to znów Orlęta były na prowadzeniu. O dziwo na przerwę to jednak gospodarze schodzili w lepszych nastrojach. W 34. minucie rzut karny wykorzystał Piątkiewicz, a zaraz po nim po raz trzeci do siatki gości trafił Łukasz Poręba i do przerwy miejscowi prowadzili 3:2.

Zaraz po zmianie stron ponownie był już jednak remis. Na listę strzelców ponownie wpisał się Matusik. Gdy w 70. minucie czerwoną kartkę ujrzał Bartosz  Poręba wydawało się, że remis dla Cisu będzie satysfakcjonujący, ale nic z tych rzeczy. Grający w przewadze goście atakowali, ale w 80. minucie popełnili błąd, który na gola zamienił Bilski i ostatecznie dał brzeźniczanom dziesiąte zwycięstwo w sezonie.

em24.pl

12

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA