Wróciły piłkarskie rozgrywki. W IV lidze Orzeł i Unia bez punktów, w okręgówce Skałki nie zmniejszyły dystansu do Granitu, wygrał za to Zamek. Dobry start A-klasowców.
Po ponad miesiącu przerwy na boiska wrócili czwartoligowcy, którzy w miniony weekend rozegrali trzecią kolejkę rundy wiosennej. Zespoły z klasy okręgowej i A-klasy w ostatnią sobotę i niedzielę kwietnia dopiero zainaugurowały serię meczów rundy rewanżowej.
IV liga: Orzeł przegrywa derby. Wicelider za mocny
Najciekawiej zapowiadało się spotkanie w Ząbkowicach Śląskich, gdzie Orzeł podejmował wicelidera z Bielawy. Goście cały czas walczą o awans, natomiast biało-niebiescy, po słabym początku rundy rewanżowej niespodziewanie znaleźli się blisko strefy spadkowej. Do meczu ząbkowiczanie nie przystępowali w roli faworyta, ale o tym, że derbowe starcia rządzą się swoimi prawami wiadomo nie od dziś.
Od pierwszych minut przewagę osiągnęli bielawianie. Goście bliscy objęcia prowadzenia byli już w drugiej minucie gry, kiedy po uderzeniu z rzutu wolnego Niewiadomskiego piłka minimalnie minęła słupek bramki Gembary. Kilka chwil później znów było gorąco. Tym razem sytuacji jeden na jeden z bramkarzem Orła nie wykorzystał Drożyński, który przy próbie przelobowania Gembary przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 9. minucie przyjezdni dopięli swego. Po stracie w środku pola indywidualną akcją popisał się Drożyński, jego uderzenie sparował Gembara, ale przy dobitce Niewiadomskiego był już bez szans i goście prowadzili.
Po stracie gola podopieczni trenera Markowskiego przebudzili się i już po chwili mogli wyrównać, ale w dobrej sytuacji Wargin zamiast uderzać na bramkę Malca zdecydował się na dogranie piłki i akcję wyjaśnili wracający obrońcy Bielawianki. Do przerwy dużo było walki i niedokładności, jednak klarownych sytuacji do zdobycia kolejnych goli brakowało. W końcówce pierwszej części gry bliski fatalnej straty we własnym polu karnym był Gembara, ale szczęśliwie zdołał on złapać piłkę, po tym jak odbiła się ona od naciskającego go atakującego bielawian. Orzeł w pierwszej odsłonie gry największe zagrożenie pod bramką Malca stwarzał po szybkich kontratakach, ale w kluczowych momentach albo brakowało dokładności, albo podjęcia trafnych decyzji.
Jednobramkowe prowadzenie gości było sprawiedliwym rezultatem na półmetku rywalizacji. To przyjezdni, szczególnie na początku meczu, mieli więcej sytuacji i jedną z nich zdołali zamienić na gola.
Drugie 45. minut również rozpoczęło się od przewagi Bielawianki. Głównie oskrzydlające akcje przyjezdnych sprawiały defensorom Orła sporo problemów. W tym fragmencie gry najlepszą okazję do zdobycia bramki mieli jednak ząbkowiczanie. Po zagraniu piłki w pole karne przez Maciejewskiego futbolówka spadła wprost na głowę Szabata, jednak ten z kilku metrów nie zdołał ulokować jej między słupkami. Kolejne fragmenty rywalizacji to dużo walki w środku pola. Częściej to podopieczni Zbigniewa Soczewskiego gościli pod bramką Orła, ale jeśli chodzi o najdogodniejszą sytuację, to znów takowa była pod bramką bielawian. Po kapitalnym prostopadłym podaniu Maciejewskiego do Wargina skrzydłowy Orła znalazł się w sytuacji niemal sam na sam z Malcem, ale ofiarna interwencja obrońcy Bielawianki uniemożliwiła graczowi gospodarzy na oddanie takiego strzału, jaki by chciał i ostatecznie futbolówka powędrowała nad bramką gości.
W ostatnim kwadransie gry piłkarze z Bielawy mieli co najmniej trzy dobre okazje do podwyższenia wyniku i zamknięcia meczu. We wszystkich jednak fatalnie pudłowali. W 84. minucie po kolejnej stracie w środkowej strefie boiska i szybkim kontrataku Bielawianki faulu w polu karnym dopuścił się Maciak. Arbiter wskazał na wapno, jednak rzutu karnego nie wykorzystał Buryło, który choć zmylił Gembarę, to uderzył obok słupka. Orzeł nadal był w grze. Biało-niebiescy prowadzeni z ławki przez asystenta Huberta Górskiego (trener Rafał Markowski mecz obserwował z trybun - to kara za czerwoną kartkę w meczu z Sokołem Wielka Lipa) w końcówce ruszyli do ataku większą liczbą zawodników, ale co rusz nadziewali się na kontry przyjezdnych wynikające głównie z prostych strat w środku pola. Po kolejnej z nich w 87. minucie w sytuacji sam na sam z Gembarą znalazł się jeden z piłkarzy Bielawianki. Nie zdołał on jednak oddać strzału, bo w ostatniej chwili został wycięty równo z trawą przez wracającego Łaskiego. Kapitan Orła otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę, a goście rzut wolny na skraju pola karnego. Uderzenie ze stałego fragmentu gry trafiło jednak w mur. Grający w dziesiątkę Orzeł do ostatniego gwizdka arbitra ambitnie walczył o punkt i w ostatniej akcji meczu mógł dopiąć swego, a piłkarskie porzekadło o mszczeniu się niewykorzystanych sytuacji w przypadku Bielawianki mogło znaleźć odzwierciedlenie. Po wyrzucie z autu i przebitce w dobrej sytuacji w polu karnym przyjezdnych znalazł się Malik, ale piłka po jego strzale, z bądź co bądź niełatwej pozycji, powędrowała nad bramką Malca.
Ostatecznie Orzeł przegrał drugi mecz z rzędu i dziesiąty w sezonie. Po tej porażce i wygranej Sokoła Wielka Lipa ząbkowiczanie spadli w tabeli na jedenaste miejsce - w tej chwili ostatnie, dające utrzymanie w rozgrywkach IV ligi. Biało-niebiescy po 21 kolejkach mają na swoim koncie 29 oczek - o dwa więcej niż znajdujący się w strefie spadkowej GKS Mirków/Długołęka. O trzy wyprzedzają Piasta Nowa Ruda i o cztery Nysę Kłodzko. Podopieczni Rafała Markowskiego w najbliższej kolejce zagrają z piątym Sokołem Marcinkowice. Jeśli wygrają mogą wskoczyć na dziewiąte miejsce, o ile punktów w kolejnej kolejce nie zdobędzie Sokół Wielka Lipa i Mechanik Brzezina. Ci pierwsi zagrają z Orłem Prusice, ci drudzy podejmą u siebie Piasta Żerniki.
- Jesteśmy wściekły, bo nie zasłużyliśmy na porażkę. Był to typowy mecz walki. Mieliśmy 3-4 sytuacje, które powinniśmy zamienić na bramkę. Szczególnie w drugiej połowie zabrakło nam takiej boiskowej bezczelności. Oczywiście Bielawianka też miała swoje sytuacje, w tym rzut karny, jednak z przebiegu całego meczu uważam, że remis byłby sprawiedliwym wynikiem. Mogę pochwalić chłopaków za zaangażowanie, ale niestety, za to punktów nie dają. Nasze zaangażowanie musi przekładać się na boiskową jakość, chociażby ilość strzałów czy przede wszystkim skuteczność, która jest naszą bolączką - powiedział po spotkaniu Rafał Markowski, trener Orła.
- Mecz powinniśmy zamknąć zdecydowanie wcześniej strzelając większą ilość bramek. Cieszy jednak zwycięstwo, bo nadrzędny cel w postaci zdobycia trzech punktów został zrealizowany. Do rozgrywek wracamy nieco z marszu, bo przez trzy tygodnie ze względu na obostrzenia praktycznie nic nie robiliśmy. Weszliśmy w rozgrywki z marszu i to widać na boisku. Czas powinien jednak pracować na naszą korzyść. Musimy poprawić pewne mankamenty i niedociągnięcia i nadal wygrywać, ale już po lepsze grze - podsumował Zbigniew Soczewski prowadzący Bielawiankę.
IV liga: Unia przegrała z beniaminkiem z Lubawki. Widmo spadku poważnie spogląda bardzianom w oczy
Podopieczni Tomasza Zielińskiego jeśli chcą myśleć o utrzymaniu to mecze z zespołami znajdującymi się w strefie spadkowej wygrywać powinni. W miniony weekend nie sprostali oni jednak Orłowi Lubawka, który przed tą kolejką miał na swoim koncie zaledwie dwanaście punktów i zajmował miejsce za plecami bardzian. Pojedynek zakończył się wynikiem 0:1 (0:1). W efekcie goście zmniejszyli dystans do Unii do dwóch oczek, a strata bardzian do miejsca dającego utrzymanie w rozgrywkach wynosi już dwanaście punktów.
Jedyne trafienie przyjezdni zanotowali tuż przed przerwą kiedy Khodzhamkoulov pokonał Dębowskiego. Z przebiegu meczu goście byli zespołem lepszym i zasłużyli na zwycięstwo, choć ich niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić w końcówce meczu. Przed szansą na doprowadzenie do remisu tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra stanął Piotr Fudali, ale w dogodnej sytuacji nie potrafił pokonać Jaroszewskiego. W przeciągu całego pojedynku goście obijali słupek i poprzeczkę bramki Unii, mieli też kilka dogodnych sytuacji, które powinni zamienić na gola, ale albo fatalnie pudłowali, albo na ich drodze stawał młody Dębowski. W efekcie podopieczni trenera Fojny do końca musieli drżeć o wynik, ale ostatecznie zrealizowali swój cel.
Unia przed rozpoczęciem rundy wiosennej nie dokonała żadnych wzmocnień, choć dużo mówiło się o dołączeniu do zespołu kilku graczy, którzy jesienią występowali w ząbkowickim Orle tj. braci Robak, Śleziaka i Skowronka. Proces uprawniania tych graczy do gry w zespole z Barda nie doszedł jednak do skutku. Z różnych względów w meczu z Lubawką w bardzkim zespole nie zagrali też Mirosław Włodarczyk, Idzi, Wandzel, Świerzawski, Rosenau i Wiszowaty. Przy tak wielu nieobecnych Unia nie przypominała zespołu, który na własnym boisku jesienią był groźny dla wielu oponentów i potrafił pokonać między innymi wyżej notowanego Sokoła Wielka Lipa czy urwać punkty Orłowi Ząbkowice Śląskie.
W następnej kolejce bardzianie na wyjeździe zmierzą się z Nysą Kłodzko. Jeśli wygrają zmniejszą stratę do kłodzczan na cztery punkty i w ich głowach wciąż będzie mogła pojawiać się nadzieja na pozostanie w lidze. Ewentualna porażka obniży szanse Unii na pozostanie w rozgrywkach IV ligi do minimum. Na chwilę obecną bardzianie zajmują w tabeli 16 miejsce w gronie 19 ekip.
Klasa okręgowa: Mecz na szczycie bez zwycięzcy
W Stolcu miejscowe Skałki podejmowały Granit Roztoka, czyli wicelidera tabeli. Stolczanie znajdujący się na trzeciej pozycji w przypadku wygranej mogli zmniejszyć dystans do sobotniego rywala na cztery punkty. Realizację planu zaczęli w taki sposób, w jaki sobie zakładali, bo już w 19. minucie po uderzeniu z dystansu Herdego i błędzie bramkarza gości wyszli na prowadzenie. Korzystnego wyniku podopiecznym trenera Głowaka nie udało się utrzymać do przerwy. W 40. minucie do remisu doprowadził Bałut, choć chwilę wcześniej Granit od straty drugiego gola uchronił słupek. Strzelał Kupiec. Goście przy stanie 1:0 także mieli dwie dobre sytuacje do zdobycia bramki. Obie po dośrodkowaniach z rzutu rożnego. Raz dobrze interweniował Spyrka wybijając piłkę tuż sprzed linii bramkowej, a wcześniej świetną paradą popisał się Kot.
Po przerwie kibice goli nie ujrzeli, co nie oznacza, że emocji brakowało. Zarówno jedni jak i drudzy mieli swoje okazje by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Brakowało jednak precyzji. Gościom raz w sukurs przyszła poprzeczka po uderzeniu Kupca, a pod bramką Skałek najwięcej emocji było w końcówce, kiedy roztoczanie wywalczyli sobie kilka stałych fragmentów gry w okolicach pola karnego miejscowych. Liczne dośrodkowania i próby strzałów nie przyniosły im jednak zwycięskiego gola i obie ekipy podzieliły się punktami.
- Mecz wyrównany i remis jest wynikiem sprawiedliwym, choć na pewno czujemy lekki niedosyt. Mieliśmy swoje szanse by zdobyć zwycięskiego gola. Chcemy wyciągnąć wnioski, zdobyć w następnym meczu trzy punkty i wrócić na zwycięską ścieżkę - powiedział po spotkaniu trener gospodarzy Łukasz Głowak.
Skałki pozostały w tabeli na trzecim miejscu. Do drugiego Granitu wciąż tracą siedem punktów. Za tydzień stolczanie zmierzą się z Venusem Nowice.
Klasa okręgowa: Udana inauguracja Zamku. Gola w debiucie zdobył...bramkarz
Zamek wzmocniony kilkoma nowymi zawodnikami odniósł cenne zwycięstwo w grze o spokojne pozostanie w lidze. Choć do końca sezonu pozostało jeszcze wiele kolejek, to z racji tego, iż ligę może opuścić nawet siedem zespołów, podopieczni Grzegorza Czachora nie mogą jeszcze w pełni spokojnie oglądać się za siebie. Po sobotniej wygranej 3:1 (1:0) przeciwko Zdrojowi Jedlina-Zdrój zawodnicy z Kamieńca Ząbkowickiego mają jednak sześć oczek przewagi nad strefą spadkową i przynajmniej na razie względny komfort.
Do przerwy Zamek prowadził 1:0 po bramce Kolasy. Wracający do zespołu obrońca najprzytomniej zachował się w polu karnym jedlinian i po zamieszaniu ulokował piłkę w sieci. Podwyższyć prowadzenie Zamku mógł też Kowalski, ale nowy nabytek Zamku grający ostatnio w Nysie Kłodzko nie zdołał trafić do bramki gości.
Pod koniec pierwszego kwadransu drugiej połowy gospodarze podwyższyli prowadzenie, jednak zrobili to w taki sposób, jakiego nie spodziewał się nikt. Brmkarz Czarnecki, debiutujący w oficjalnym meczu w zespole z Kamieńca Ząbkowickiego złapał piłkę i wznowił grę dalekim wykopem. Futbolówka zmierzała w kierunku bramki jedlinian, jednak wydawało się, że bramkarz przyjezdnych spokojnie ją opanuje. Ten jednak niefortunnie poślizgnął się i lecącą piłkę mógł już tylko odprowadzić wzrokiem. Ta po chwili znalazła się za linią bramkową, a golkiper Zamku utonął w objęciach kolegów.
Ambitni goście walczyli jednak o zdobycie chociaż kontaktowego gola i ta sztuka udała im się na dziesięć minut przed końcem rywalizacji, kiedy z rzutu wolnego piłkę w bramce miejscowych umieścił Rzeszót. Zapowiadała się emocjonująca końcówka, ale spokój gospodarzom zapewnił Marcin Gerlach. Pełniący w tym spotkaniu rolę rezerwowego najskuteczniejszy gracz Zamku wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego i ulokował piłkę między słupkami, ustalając na 3:1 wynik konfrontacji.
Po tej wygranej Zamek awansował w tabeli na siódmą lokatę. Za tydzień gracze Grzegorza Czachora zagrają z Karoliną Jaworzyna Śląska.
Klasa okręgowa: Sparta wyszarpała punkt
Karoliną, która na inaugurację rundy rewanżowej straciła punkty w Ziębicach. Zadecydowało o tym trafienie z doliczonego czasu gry Damiana Osieckiego. Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Zdobyte oczko do ligowej tabeli, choć cieszy, to nie poprawia znacząco sytuacji ziębiczan w klasyfikacji. Zespół Radosława Korchana zajmuje w tabeli 15. miejsce z 11 punktami i na chwilę obecną do bezpiecznego miejsca traci ich aż trzynaście.
Mecz zaczął się z ponad półgodzinnym opóźnieniem ze względu na awarię busa piłkarzy przyjezdnych. To jednak nie przeszkodziło gościom w szybkim objęciu prowadzenia. Ręką we własnym polu karnym zagrał Giza, a rzut karny na gola zamienił Kwiatkowski. Chwilę później ten sam zawodnik mógł podwyższyć wynik rywalizacji, ale przegrał pojedynek jeden na jeden z Brzęczkiem. Do przerwy więcej klarownych okazji nie było. Boisko z kontuzjami opuścili jednak dwaj czołowi gracze obu zespołów - po stronie Sparty kontuzji doznał Biały, w ekipie Karoliny strzelec gola Kwiatkowski.
Zaraz po zmianie stron przed kolejną szansą na gola stanęli jaworzynianie. Po strzale z rzutu wolnego i interwencji Brzęczka dobrą okazję miał Salamon, ale uderzył w poprzeczkę. W kolejnej akcji zawodnicy znów obili aluminum bramki. Tym razem jednak po drugiej stronie. W słupek uderzył Lebowski. Gospodarze szukali wyrównującego trafienia i wraz z upływem czasu ich napór na bramkę Karoliny wzrastał. Próby Osieckiego, Lebowskiego czy Kozłowskiego nie przynosiły jednak pożądanych efektów, aż do doliczonego czasu gry. Wówczas Jankowski posłał piłkę do Lebowskiego, a ten dośrodkował ją w pole karne. Tam po raz kolejny do futbolówki dopadł Osiecki i tym razem już nic nie stanęło mu na przeszkodzie, aby ulokować piłkę między słupkami. W ekipie Sparty zapanowała radość i miejscowi poszli za ciosem. Uderzać próbował Trepka, a chwilę później Jankowski, ale bez skutku. W ostatniej akcji meczu piłkę meczową mieli jednak jaworzynianie. Przed szansą na pokonanie Brzęczka stanął Borowy, jednak z pojedynku zwycięskiego wyszedł bramkarz ziębiczan i zapewnił swojej ekipie punkt.
Teraz podopiecznych Radosława Korchana czeka starcie z Kryształem Stronie Śląskie. Żeby podtrzymać tlącą się nadzieję na utrzymanie Spartanie muszą wygrać. Każda strata punktów będzie oddalała ich od szans na pozostanie w rozgrywkach klasy okręgowej.
W II grupie wałbrzyskiej A-klasy Polonia Ząbkowice Śląskie uległa liderowi z Bolesławic. Darbor pokonał u siebie ząbkowiczan 4:1 (2:1) i zrobił kolejny krok w kierunku awansu. Podopieczni Krzysztofa Cupiała mimo przegranej pozostali w tabeli na dwunastym miejscu, jednak do końca będzie czekała ich trudna walka o utrzymanie w rozgrywkach. Jedynego gola dla Polonii w 33. minucie zdobył Poręba, wykorzystując rzut karny i tym samym doprowadzając do remisu. Korzystny wynik, jakim dla ząbkowiczan byłby podział punktów z liderem, utrzymywał się zaledwie trzy minuty. Katem Polonii okazał się Karol Bohajczuk, były gracz m.in. ząbkowickiego Orła, który popisał się hat-trickiem i miał spory udział w kolejnej wygranej swojego zespołu.
W III grupie A-klasy (gr. Wałbrzych) wygrały wszystkie zespoły z powiatu ząbkowickiego. W meczu na dole tabeli trzecia od końca Victoria Dębowiec ograła 2:1 przedostatni Hutnik Szczytna i powiększyła przewagę nad zespołem ze Szczytnej do czterech oczek. Wszystkie gole padły w drugiej połowie. Napierw ekipę z Dębowca na prowadzenie wyprowadził Sendor, jednak już chwilę później gospodarze wyrównali po tym, jak do siatki trafił Lizak. Zwycięski gol dla beniaminka z gminy Ziębice padł już w doliczonym czasie gry. Futbolówkę niefortunnie do własnej bramki skierował Gwóźdź i w ostatecznym rozrachunku to goście mogli wznieść ręce w geście triumfu.
Victoria zdobyła istotne trzy oczka w kontekście utrzymania, jednak jest sytuacja nadal nie jest komfortowa, tym bardziej, że grupę może opuścić więcej aniżeli dwie drużyny. Jest to spowodowane dużą liczbą spadków z wyższych lig.
Trzy punkty na początek rundy do swojego dorobku dopisali też piłkarze Unii Złoty Stok. Podopieczni Waldemara Tomaszewicza, choć już w pierwszych minutach stracili gola i przez większą część meczu przegrywali, to ostatecznie zdołali odwrócić losy rywalizacji. Do remisu w 70. minucie rywalizacji doprowadził Wielgosz, a trzy punkty złotostoczanom zapewnił Wrześniewski, który na placu gry pojawił się w 83. minucie, a już dwie minuty później cieszył się z gola. Dzięki tej wygranej unici przesunęli się w tabeli na ósme miejsce zrównując się punktami z Polanicą-Zdrój. Za tydzień unici pojadą do Dębowca i jeśli wygrają, mogą wskoczyć nawet na szóste miejsce. Tam aktualnie znajduje się Cis Brzeźnica.
Cis, który trwający sezon może zaliczyć do naprawdę udanych. Zespół z gminy Bardo w miniony weekend odniósł kolejne zwycięstwo, tym razem na trudnym terenie w Polanicy-Zdroju. Ekipa prowadzona przez Łukasza Dudka wygrała 3:2 (1:1) i tym samym zrewanżowała się graczom z uzdrowiska za porażkę z inauguracji sezonu.
Od 12. minuty to jednak gospodarze prowadzili. Po zamieszaniu w polu karnym Mikę pokonał Domagała. Chwilę później do remisu doprowadził Poręba, wykorzystując dobre dogranie Łuki i finalizując akcję sam na sam z bramkarzem. Remis utrzymał się do końca pierwszej części gry.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli brzeźniczanie, gdy po golu Jakowskiego objęli prowadzenie. Z korzystnego wyniku cieszyli się jednak tylko minutę, bowiem już w następnej akcji drugiego gola dla miejscowych zdobył Kowalski. Było to w 53. minucie batalii. Gdy wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się podziałem punktów, na kilka minut przed końcem regulaminowego czasu gry błąd defensywy gospodarzy wykorzystał Głowacki, przejmując piłkę i znajdując się w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem. Gracz Cisu ulokował futbolówkę między słupkami i jak się chwilę później okazało zapewnił swojej ekipie komplet punktów.
Za tydzień brzeźniczanie zmierzą się na własnym boisku z niżej notowanymi Orlętami Krosnowice.
em24.pl
Czwartoligowcy na tarczy. W okręgówce wygrana Zamku, dobre wyniki A-klasowców
2021-04-27 09:45:23
gość: ~Kibic
Dobry mecz chłopaki. Szkoda ze Andrzej Malik Wargin nie trafił w dogodnych sytuacjach.
2021-04-27 22:09:37
gość: ~Xxx
@~Kibic
No chyba przesadzasz moglo byc 4 w plecy.Brak gry iwykonawcow niektorzy typowa slaba a klasa moze wpolonii by blyszczeli.
2021-04-27 10:11:36
gość: ~marian
Zamek ma 6 punktów do trzecich Skałek i 6 punktów do strefy spadkowej. Ale jako, że Pan dziennikarz gra w Skałkach, to wspomina tylko o "ucieczce" Zamka ze strefy :D no no fajnie
2021-04-27 10:41:24
gość: ~Wiecznie źle
@~marian
To się zatrudnij w redakcji i pisz o tym , że 3 pkt do 3 miejsca ...
2021-04-27 10:49:53
gość: ~marian
@~Wiecznie źle
nawet nie umiesz czytać. 6 pkt w dwie strony, a dziennikarz wspomina o tej "gorszej" częsci
2021-04-27 18:02:37
gość: ~Wiecznie źle
@~marian
Maniek, Maniutek - mordo paskudna... o moje czytanie się nie martw...
Redaktorze , zmień dla Mańka info , że 6 pkt do Skałek, bo to najważniejsze info tegoż tekstu...
A tak poza tym, Marianie, awans Zamkowi raczej nie grozi, a spadek już bardziej ( choć pewnie i tak do tego nie dojdzie, bo skład macie jak na te rozgrywki topowy) wiec info o 6 pkt przewagi nad strefą , jest ważniejszym aniżeli ile kompleksiarzu tracisz do Skałek czy też innych Roztok
2021-04-27 14:39:37
gość: ~321
@~marian
A Skałki to jakiś wyznacznik w tym przypadku czy kompleks? Istota sprawy jest taka, że zajęcie trzeciego miejsca Zamkowi czy Skałkom daje tyle, co zajęcie miejsca np. 10, czyli pozostanie w klasie okręgowej na kolejny sezon. Nad strefą spadkową Zamek ma 6 punktów przewagi, natomiast do miejsca premiowanego awansem bodajże 13. No to gdzie ma bliżej? Do spadku, czy do awansu? Poza tym Zamek to chyba nie uciekał ze strefy spadkowej, bo po rundzie jesiennej zajmował miejsce w środku tabeli. Trochę logiki.
2021-04-27 15:03:06
gość: ~321
@~321
A nie, wybacz, 10 miejsce aktualnie to pierwsze spadkowe, czyli zajęcie miejsca np. 9 daje to samo co zajęcie 3, czyli pozostanie w klasie okręgowej na kolejny sezon. Za dużo zespołów zagrożonych spadkiem. Istota analizy jednak się nie zmienia - Zamek wciąż traci ponad dwa razy więcej punktów do miejsca dającego awans, aniżeli spadek. Porównanie do Skałek totalnie z doopy.
2021-04-27 11:34:54
gość: ~Seba
Czyli Polonia nie długo w B klasie
2021-04-27 11:42:51
gość: ~Tps
To że transfery braci Robak, Śledzia I Czachy nie doszły do skutku to sprawka zblokowania zawodników przez prezesa orła... Znam temat. Tragedia co ten chłop robi z orłem i chłopakami niewdzięcznik.
2021-04-27 22:41:52
gość: ~Obserwator
Akurat chłopie nie znasz tematu.Bardo się spóźniło z terminem meczów.Wiem ze zostali wypoczyczeni wcześniej tylko ich nie potwierdzili.Zapytaj w klubie.Przeciez Bardo Czachora nie wypożyczyło do Kamienca.Zarzad dawno podpisał wypożyczenie.
2021-04-27 11:57:10
gość: ~Kali
To prawda. Jakby nie dobra wola Tomka Zielińskiego i oddanie większości kadry Uni do Orła to ani orła ani prezesa by już nie było. Jedyne punkty by sobie zrobili z pieszycami po 3 między sobą hehe
2021-04-27 14:04:57
gość: ~Autor
@~Kali
Jakby pilnowali terminów wcześniej i zgłosili chłopaków do grania nie byłoby problemu sami zawalili a szukacie winnych
2021-04-27 20:21:55
gość: ~unia
@~Kali
no tak a co w bardzie zostawil zielinski??? jakis nieudacznikow co dostaja baty za batami , nawet nie wiadomo co to za zawodnicy jeden maly drugi gruby a trener to juz chyba najgrubszy , unia zaraz do okregowki spadnie i co dalej??? jaka jest przyszlosc naszego klubu!!!!!!!!!!??????????
2021-04-27 21:38:59
gość: ~aaa
@~unia
A-klasa max!
2021-04-27 22:06:11
gość: ~Haha
@~unia
Chłopie zrobił tak żeby ratować orła stelmacha oddając ludzi którzy wcale lepiej sobie nie radzą jak wy. Cieszcie się ze klub wogole istnieje bo z waszych osób z barda kto wgl w piłkę gra jeszcze 5 osób i to nie na 4 ligę ludzie także opanuj emocje. Czasy są takie że te kluby wioskowe niedługo będą padać jeden za drugim nie ma młodzieży a ci co graja to mają w większości 35+ 40+ a czasami więcej lat. Taką jest rzeczywistość brutalna.
2021-04-27 22:36:33
gość: ~Kibic
Po pierwsze to nie byli zawodnicy Zielińskiego tylko Orła. Nie chcieli grać za Dukana i jak się zmienił prezes to chetnie przeszli do Orka. W Bardzie nie płaca.
2021-04-28 14:49:47
gość: ~poinformowany
ostatnio dodany post
@~Kibic
W Bardzie nie płacą????? HAHAHAHAHA a to dobre sobie!!!!!!!! mOZE JUZ NIE PLACA ALE PLACILI I TO WIECEJ NIZ W ORLE Swego czasu
2021-04-27 12:11:40
gość: ~Kibic
Polonia do boju!!!!!
2021-04-27 14:05:55
gość: ~Bali
@~Kibic
Do gnoju chyba
2021-04-27 15:44:30
gość: ~Kibic
Brawa dla Uni Bardo za przestrzeganie zasad sanitarno-epidemiologicznych! Obiekt otwarty dla kibiców, Policja interweniowała i pewnie będzie kara. Tylko z czyich pieniędzy ja opłaca?
2021-04-27 17:05:26
gość: ~dzierzeniowski kibic
wyjazd orzeł z 4 ligi. spadajcie do okręgówki do swojej ligi
2021-04-27 18:06:43
gość: ~Wiecznie źle
@~dzierzeniowski kibic
Czekaj , czekaj ...
Pamietam mecze w których Orzeł wygrywał z Wami po 13-0 ...
Pamietam sezony, gdzie rywalizowaliście okręgowej
Orła nie pamiętam aby grał w okręgówce - więc ta liga to chyba wasze miejsce ....
2021-04-27 18:54:09
gość: ~kibol
@~dzierzeniowski kibic
Dzierżoniowska menda zachłysneła sie chwilowym sukcesem, jeszcze was bielawa wychuśta
2021-04-27 20:51:40
gość: ~Jacek
Orzel slaby polonia bardzo slaba i tak juz bedzie.Personalnie obie ekipy odnajda sie lige nizej.Zero gry umiejetnosci indywidualne u wiekszosci brak mniej niz zero
2021-04-27 20:55:36
gość: ~Xxx
Lechia bielawa walbrzych swidnica orzel kiedys wszyscy grali w okregowce ktora byla 4 liga
2021-04-27 22:14:58
gość: ~aaa
@~Xxx
Kolego okręgowa była czwartym poziomem rozgrywkowym ostatni raz w latach osiemdziesiątych.Górnik Wałbrzych grał wtedy w ekstraklasie a orzel grał ale z drugą drużyna Górnika.Podszkol swoją wiedze
2021-04-27 23:54:41
gość: ~Xxx
@~aaa
Ty madry wiem bo gralem to byly4 zespoly z walbrzycha. A poziom 4 aliga w kolejnosci od gory to chyba to samo.Chyba ze zatrudne dla ciebie to sie nie madruj
2021-04-27 23:59:46
gość: ~Xxx
aaa podszkol sie sam .
REKLAMA
REKLAMA