Orzeł znów zwycięski, Unia Bardo remisuje w Nowej Rudzie. W okręgówce zapunktowały tylko Skałki, Słowianin zatrzymał kamieniecki Zamek. W A-klasie zaskakuje Cis.
IV liga: Pierwszy mały cel zrealizowany. Orzeł wygrywa trzeci meczu z rzędu
Orzeł Ząbkowice Śląskie pokonał 3:0 (1:0) Pogoń Pieszyce i odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu. Patrząc na sam wynik spotkania można rzec, że wygrana ząbkowiczan nie podlegała żadnej dyskusji, jednak goście mieli swoje sytuacje i kto wie jakby potoczyło się to spotkanie, gdyby nie kolejny świetny mecz w bramce Gembary.
W pierwszej połowie Orzeł posiadał optyczną przewagę, ale przyjezdni dobrze się bronili i paradoksalnie mieli lepsze sytuacje do zdobycia gola. Najpierw z rzutu wolnego ładnie uderzył Higi, ale dobrą obroną popisał się Gembara, a chwilę później po błędzie Moskala w sytuacji sam na sam z bramkarzem ząbkowiczan znalazł się Jasiński, ale i z tego pojedynku zwycięskiego wyszedł golkiper Orła. - Zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę. Popełnialiśmy sporo błędów, za wolno graliśmy w drugiej linii, nie przechodziliśmy szybko do ataku po odbiorze. Nie jest zwolennikiem takiej gry. To kompletnie nie jest styl, który preferuję jako trener - mówił po meczu Ryszard Pietraszewski, trener ząbkowiczan. Mimo nie najlepszej postawy ząbkowiczanie zdołali do przerwy zdobyć gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówkę do siatki skierował Dyda. Wcześniej o gola mógł pokusić się również Lechocki czy Radziszewski, ale ich uderzenia były blokowane przez ofiarnie grających pieszyczan.
W drugich 45. minutach Orzeł grał już nieco lepiej, o czym wspominał szkoleniowiec biało-niebieskich. - Wynikało to głównie z tego, że goście opadli z sił, a nie dysponowali wieloma zmiennikami. Były momenty, które mogły się podobać, jak chociażby gol na 2:0 po składnej akcji, ale to kropla w morzu tego, co chcemy grać jako zespół - dodawał. Zanim jednak ząbkowiczanie przypieczętowali zwycięstwo to powinni stracić gola. W polu karnym gospodarzy niepilnowany był Gorząd, który oddał dobry strzał głową, jednak jego uderzenie instynktownie obronił Gembara. Piłka spadła wprost pod nogi gracza Pogoni i wydawało się, że za chwilę skieruje ją do siatki i doprowadzi do remisu. Nic bardziej mylnego. Gembara popisał się kapitalną interwencją i leżąc zdołał wyciągnąć rękę i odbić uderzenie z najbliższej odległości. W odpowiedzi Orzeł przeprowadził dobrą akcję, którą wykończył Raszpla i było 2:0, a chwilę później wynik batalii na 3:0 podwyższył Dyda i na kwadrans przed końcem gry ząbkowiczanie zapewnili sobie zwycięstwo. W końcowych fragmentach meczu okazję na gole mieli jeszcze m.in. Robak i Radziszewski, ale po ich uderzeniach piłka trafiała w słupek bramki przyjezdnych.
- Potrzebujemy więcej odwagi w konstruowaniu akcji, większego zaangażowania w odbiorze i koncentracji od pierwszej do ostatniej minuty, bo tego brakuje. Będziemy nad tym pracować na najbliższych treningach, bo czeka nas teraz trudny mecz w Strzegomiu. To rywal zdecydowanie lepszy niż przeciwnicy, z którymi rywalizowaliśmy w ostatnich trzech kolejach. Tam nie będzie już miejsca na błędy - podsumował Ryszard Pietraszewski, trener Orła. Po tej pozycji ząbkowiczanie są w tabeli na 13 miejscu, ale zbliżają się do środkowej strefy tabeli.
IV liga: Unia postawiła się Piastowi
Bardzianie zremisowali w Nowej Rudzie 2:2 (1:1) i zdobyli pierwszy punkt w tym sezonie na obcym boisku. Na listę strzelców po stronie Unii wpisywali się Idzi oraz Ślepecki, który wykorzystał rzut karny.
Po dwóch wysokich porażkach bardzianie chcieli przerwać złą passę. Piast liczył natomiast na kolejne zwycięstwo, które pozwoliłoby im przesunąć się nieco w górę tabeli i odskoczyć od strefy spadkowej. Rywalizację od ataków rozpoczęli noworudzianie, ale to Unia jako pierwsza wyszła na prowadzenie. Dobre dogranie na skrzydło do Fudaliego, ten wypatrzył przed bramką Piasta Idziego, a napastnik Unii tylko dopełnił formalności i dał swojej ekipie prowadzenie. Bardzianie nie cofnęli się i próbowali odpowiadać na liczne ataki Piasta, przez co pod obiema bramkami działo się całkiem sporo. To jednak gospodarze w ostatniej akcji pierwszej części gry doprowadzili do remisu po golu Kalki. Wcześniej bramkarza Unii po uderzeniu niemal z połowy boiska próbował zaskoczyć Schmidt, ale w sukurs Dębowskiemu przyszła poprzeczka.
Po przerwie to Piast osiągnął przewagę i od początku drugiej połowy dążył do zdobycia bramki dającej prowadzenie. Miejscowi dopięli swego w 65. minucie pojedynku po trafieniu Chabrowskiego, który wykorzystał dogranie Schmidta, nawinął obrońcę bardzian i trafił do bramki strzeżonej przez Dębowskiego. Z prowadzenia Piast cieszył się jednak chwilę. W 70. minucie meczu w polu karnym miejscowych faulowany był Wandzel i sędzia wskazał na jedenasty metr. Rzut karny na gola zamienił Ślepecki i ustalił wynik rywalizacji na 2:2 (1:1). W końcówce piłkę meczową mieli gospodarze, ale świetną interwencją popisał się 17-letni Dębowski, dla którego był to pierwszy mecz o punkty od pierwszej minuty w seniorskim zespole Unii.
Po tym remisie Unia jest w tabeli na 16 pozycji w gronie 19 zespołów. W najbliższej kolejce podopieczni Tomasza Zielińskiego zagrają z liderującą Lechią Dzierżoniów.
Klasa okręgowa: Słowianin przerwał serię Zamku
Zespół z Woliborza wyrasta na głównego kandydata do awansu. Słowianin grający swoje mecze w roli gospodarza na obiekcie w Nowej Rudzie tylko do przerwy miał kłopoty z notującym dobrą serię zwycięstw rywalem z Kamieńca Ząbkowickiego. Po zmianie stron gospodarze szybko objęli prowadzenie, które z upływem czasu regularnie podwyższali.
Do przerwy kibice goli nie oglądali, choć i jedni i drudzy mieli swoje sytuacje. Pierwsi klarowną okazję mieli gracze Zamku, ale Shaveddinov nie zdołał wykończyć skutecznie sytuacji sam na sam z bramkarzem woliborzan. W obozie gospodarzy blisko był Sarkowicz, po strzale którego piłka uderzyła w poprzeczkę. W odpowiedzi po sprytnym lobie autorstwa Gerlacha futbolówkę zmierzającą do bramki Słowianina w ostatniej chwili wybił Lis. Blisko szczęścia był też Brzózka, ale jego uderzenie z rzutu wolnego obronił bramkarz miejscowych. Ze stałego fragmentu o gola mógł pokusić się Wielgosz, ale jego strzał także padł łupem golkipera woliborzan.
- W przerwie powtarzaliśmy sobie żeby przede wszystkim nie stracić gola, a okazje do zdobycia bramki pojawią się. Niestety nie zdołaliśmy zrealizować założeń i nasz plan szybko legł w gruzach - mówił Grzegorz Czachor, trener Zamku. W 57. minucie po akcji skrzydłem Fatyanova do siatki Malca trafił Sarkowicz i Słowianin objął prowadzenie. Niespełna dziesięć minut później znów po akcji skrzydłem niefortunnie interweniował Nowak i pokonał własnego bramkarza. - Kolejne dwa gole dla rywali to znów nasze indywidualne błędy, po których przeciwnicy stworzyli sobie okazje i je wykorzystali. Mimo przegranej nie dramatyzujemy, bo rozmiary porażki na pewno nie odzwierciedlają boiskowych wydarzeń. Szczególnie pierwsza połowa może napawać optymizmem przed kolejnymi pojedynkami - dodawał Czachor.
Zamek plasuje się w tabeli na dziewiątym miejscu, choć do trzeciego Żarowa traci tylko cztery punkty. Teraz piłkarzy z Kamieńca Ząbkowickiego czeka mecz właśnie ze Zjednoczonymi.
Klasa okręgowa: Bez bramek w Stolcu
Drugi mecz bez zwycięstwa zanotowały Skałki Stolec. Po ubiegłotygodniowej porażce w derbach powiatu, tym razem podopieczni Łukasza Głowaka bezbramkowo zremisowali na własnym obiekcie z Włókniarzem Kudowa-Zdrój. Kudowianie przed tą kolejką znajdowali się zaraz za plecami Skałek i po tej kolejce różnica w tabeli pomiędzy obiema ekipami została utrzymana.
Kibice gospodarzy do końca mieli nadzieję, że ich podopiecznym uda się strzelić gola na wagę zwycięstwa, ale w końcówce niewykorzystane sytuacje stolczan mogły się zemścić. Dobrych okazji nie wykorzystali jednak Myrdacz i Tomczak. Wcześniej pod bramką Włókniarza okazje mieli natomiast Niziołek czy Wiśniewski, ale ostatecznie nie zdołali pokonać dobrze dysponowego Turkowicza.
W kolejny weekend stolczan czeka trudny pojedynek ze Zdrojem Jedlina-Zdrój, który w tym sezonie u siebie jeszcze nie przegrał, notując cztery zwycięstwa i remis.
Klasa okręgowa: Sparta dołuje
Coraz gorzej zaczyna wyglądać sytuacja ziębickiej Sparty. Podopieczni Radosława Korchana notują serię meczów bez zwycięstwa, a co gorsza, punkty zaczynają zdobywać zespoły z dolnej części klasyfikacji. To powoduje, że Sparta do spółki z Trojanem Lądek-Zdrój okupuje doły tabeli i do teoretycznie bezpiecznej strefy, ale wciąż niedającej komfortu pewnego utrzymania traci już pięć oczek. Ze względu na słabe wyniki czwartoligowców z naszego regionu z klasy okręgowej może spaść więcej zespołów niż przypuszczano.
Do Żarowa ziębiczanie udali się osłabieni, zaledwie z jednym rezerwowym zawodnikiem i od pierwszej do ostatniej minuty byli tylko tłem dla miejscowych, przegrywając ostatecznie 0:6.
Sam pojedynek nie miał większej historii, bo już do przerwy Sparta przegrywała różnicą trzech goli. Gospodarze jednak mogli się pokusić o jeszcze więcej trafień, ale albo szwankowała skuteczność, albo dobrze interweniował Brzęczek. Po zmianie stron Zjednoczeni dorzucili jeszcze trzy gole, a w całej rywalizacji na listę strzelców wpisywali się kolejno: Uszczyk x2, Szuba x2, Khovstenko oraz Sajdak.
Za tydzień Sparta zagra z Gromem Witków, który po serii kiepskich meczów wygrał w minionej kolejce 2:0 z Trojanem Lądek-Zdrój.
A-klasa: Polonia wypuściła punkty z rąk, Cis i Unia za trzy
W grupie II wałbrzyskiej A-klasy wyjątkowego pecha mają piłkarze Polonii Ząbkowice Śląskie. Podopieczni Krzysztofa Cupiała dwukrotnie prowadzili różnicą dwóch bramek, ale ostatecznie nie zdobyli nawet punktu.
Do przerwy ząbkowiczanie wygrywali w Słupicach z miejscową Deltą 1:0 po golu Poręby z końcówki pierwszej części gry. Prawdziwe emocje rozpoczęły się jednak po zmianie stron. Gdy w 50. minucie prowadzenie ząbkowiczan podwyższał Prokop wydawało się, że Polonistów nie czeka w tej rywalizacji nic złego. A jednak. Już pięć minut później był remis po dwóch trafieniach Kaczmarczyka. W 64. minucie na gole słupiczan odpowiedział Stanuch, a kwadrans przed końcem gry ząbkowiczanom ponownie dwubramkowe prowadzenie dał Poręba i wydawało się, że fatum w postaci utraty trzech bramek w krótkim odstępie czasu to scenariusz science-fiction, w który nie wierzyli nawet najwięksi optymiści po stronie miejscowych. Poloniści po raz kolejny w tym sezonie udowodnili jednak, że źle czują się z dwubramkowym prowadzeniem. W 77. minucie piłkę niefortunnie do własnej bramki skierował Poręba i gospodarze złapali kontakt, a chwilę później gole dorzucili kolejno Najman oraz Skałubiński i Polonia w niespełna pięć minut zaliczyła podróż z nieba do piekła. Mimo emocjonującej końcówki gole już nie padły, rywalizacja zakończyła się wynikiem 5:4 (0:1) i trzy oczka powędrowały na konto słupiczan, a ząbkowiczanie wciąż są bez zwycięstwa i okupują ostatnie miejsce w tabeli.
W grupie III wałbrzyskiej A-klasy w końcu powody do zadowolenia mają w Złotym Stoku. Tamtejsza Unia wygrała u siebie 3:0 (1:0) z przedostatnią w tabeli Łomniczanką Stara Łomnica. Na listę strzelców wpisali się Stwora, Rafał Brysiak i Rychter. To trzecia wygrana Unii w sezonie i trzecia na własnym obiekcie. Pozwoliła ona złotostoczanom umocnić się w tabeli na dziesiątej lokacie. Za tydzień Unia zagra na wyjeździe w Polanicy-Zdroju. Jeśli wygra i przełamie serię bez wygranej na boisku przeciwnika to zrówna się puntkami ze swoim najbliższym oponentem.
Solidnie prezentuje się beniaminek z Brzeźnicy. Cis tym razem ograł Czermnę Kudowa-Zdrój 4:1 (0:1) i przesunął się w tabeli na szóstą pozycję. Niemal od początku rywalizacji brzeźniczanie przegrywali i taki wynik utrzymał się do przerwy. Po zmianie stron goście w niespełna kwadrans (od 53 do 67 minuty) zdobyli cztery gole i wypracowanej zaliczki nie wypuścili już do końca rywalizacji. Trzykrotnie na listę strzelców wpisywał się Piotr Piątkiewicz, a gola dorzucił też Łuka. Dla Czermny honorowe trafienie zdobył Jesionowski. Teraz piłkarzy Cisu czeka mecz na własnym terenie z Victorią Dębowiec.
Patrząc na tabelę i ostatnie wyniki osiągane przez beniaminka z gminy Ziębice faworytem będą piłkarze z Brzeźnicy. Gdy Cis ogrywał Czermnę, Victoria na własnym boisku zbierała tęgie lanie od aspirującego do awansu Śnieżnika Domaszków. Ekipa z Dębowca przegrała 0:7 (0:6) i był to dla niej trzeci mecz z rzędu kiedy straciła siedem goli. W ostatnich trzech meczach zdobyła też tylko jednego gola i z sześcioma oczkami zajmuje 12 miejsce w tabeli. Jeśli Cis wygra to wskoczy do czołówki, bowiem w przyszły weekend czekają nas dwa hity: liderująca Pogoń Duszniki-Zdrój zagra w Jaszkowej Dolnej z piątą Iskrą, a trzeci Śnieżnik zagra z czwartymi Sudetami Międzylesie. W niedzielnej rywalizacji bramkarza z Dębowca pokonywali: Semik x2, Bajda x2, Wojciaczyk oraz Grajnert i Dzięcioł.