Rowerem w świat. O rowerowych podróżnikach opowiada Bogdan Tuła

Damian Drobyk - mieszkaniec Jeleniej Góry, pasjonat podróży rowerowych po najwyższych drogach świata fot.: Damian Drobyk

Rower to nie tylko narzędzie do rekreacji czy przejażdżek po okolicy. To także środek transportu do pokonywania dużych odległości, oglądając świat z innej perspektywy.

Podróże rowerowe dają nam możliwość z jednej strony w miarę szybkiego poruszania się, ale jednocześnie bezpośredniego kontaktu ze spotykanymi po drodze ludźmi, swoistego „odczuwania” przestrzeni przez którą wędrujemy. Dziś zatem o rowerowych podróżnikach.

Oczywiście zacznę od naszego lokalnego rowerowego globtrotera Marcina Długopolskiego. Moje pierwsze spotkanie z nim było pełne zaskoczeń. Przedstawił się tak: „Cześć! Jestem Marcin, mam taki plan, żeby objechać świat dookoła na rowerze, staruję z Ząbkowic Śląskich”.  Byłem trochę zaskoczony, no ale tak się zaczęło. Najpierw planowanie wędrówki, a potem jej realizacja. Jego droga początkowo prowadziła w kierunku Azji, przez Bałkany, Grecję, a następnie Marcin dotarł do Turcji, gdzie objechał jej sporą część. Później z kolei, oczekując na wizę do Iranu nabawił się kontuzji, która wymusiła przerwę w jego podróży. Spotkania z ludźmi na trasie tworzą jednak niespotykane dla nas sytuacje. Tak było i w jego przypadku. Do wędrówki Marcina dołączyła turczynka Tugba. Zafascynowana jego planem zrezygnowała z pracy i zaczęła przygotowania do wspólnej wyprawy. To wyzwanie, którego się podjęła jest dla wielu jej rodaków czymś niewyobrażalnym. Młoda, bardzo dobrze wykształcona kobieta, z zapewnioną stałą i dobrze płatną pracą, rzuca wszystko i na rowerze, na którym do tej pory zbyt wiele nie jeździła, postanawia ruszyć w podróż przez świat. Jako, że Tugba nie posiadała większego przygotowania technicznego i kondycyjnego, objeżdżają z Marcinem Turcję. Kilka tysięcy kilometrów treningu i zaczyna się nowy etap wędrówki – Ameryka Południowa. Lądują w Sao Paulo i wyruszają na podbój Brazylii. Początek nie jest łatwy, aklimatyzacja, choroby i bardzo trudny teren. Jadą bowiem przez Wyżynę Brazylijską. Po kilku miesiącach brazylijskiej włóczęgi ruszają dalej. Obecnie przebywają w Urugwaju i dalej kierują się na południe. Ich podróż i przygody na trasie można obserwować na facebookowym profilu pn. Rowerem przez Świat.

Relacja Marcina pełna jest spotkań z ludźmi. To w pewnym sensie stanowi istotę jego podróżowania. Nie tylko kolejne kilometry na liczniku, ale nawiązywanie znajomości, spotkanie kulturą i piękna przyrodą są czymś niemniej wyjątkowym.

Kolejny mieszkaniec Dolnego Śląska wędrujący przez Amerykę Południową to Damian Drobyk. Jest mieszkańcem Jeleniej Góry i chyba życie u podnóża gór zbudziło w nim pasję rowerowych wspinaczek. Przemierzając na rowerze Andy realizuje swój plan zdobywania Rowerowej Korony Ziemi. Jak sam pisze „Dalekie podróże po najwyższych drogach świata to od kilku lat moja wielka pasja. Z roku na rok udaje mi się odwiedzić nowe kraje, zdobyć wysokie przełęcze i poznać ciekawych ludzi. Każda moja wyprawa ma cel, którym z reguły jest coś najwyższego, najtrudniejszego i najpiękniejszego.” W trakcie jego obecnej ekspedycji, którą można śledzić na facebookowej stronie DamianDrobyk.pl, chłopak pokonał już kilkanaście przełęczy, z których najwyższe dochodziły do 6000 m.n.p.m. Opowieść z drogi Damiana to walka z bardzo trudnym terenem i w końcu z samym sobą. Jak inaczej nazwać pokonywanie andyjskich przełęczy na wysokości kilku tysięcy metrów, gdy rower zapada się po osie w błocie i gdy trzeba go rozkręcać aby pokonać najtrudniejsze odcinki. Osobiście z zapartym tchem śledzę kolejne jego wspinaczki, ataki na kolejne przełęcze, ale też mam możliwość poznania tego regionu świata z trochę innego punktu widzenia, bo proszę mi uwierzyć, świat z perspektywy dwóch kółek wygląda zupełnie inaczej.

Bogdan Tuła