Express-Miejski.pl

Kryzys Orła, nudno w Bardzie. Zamek zawiódł, Skałki wygrały, czyli podsumowanie piłkarskiej majówki

A-klasa: Inter Ożary 2:2 (1:1) Polonia Ząbkowice Śląskie

A-klasa: Inter Ożary 2:2 (1:1) Polonia Ząbkowice Śląskie fot.: em24.pl

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł dwa razy prowadził, ale znów przegrał. Unia tylko zremisowała z Nysą. Punkt Zamku w dwóch meczach, Skałki pokonują Granit. W A-klasie Ślęża i Sparta idą łeb w łeb.

Organizatorzy rozgrywek na poszczególnych szczeblach długi majowy weekend wykorzystały na rozegranie zaległych kolejek. W efekcie piłkarze Zamku Kamieniec Ząbkowicki w ciągu kilku dni już trzy razy wybiegali na boisko, a w niedzielę czeka ich starcie numer cztery. Inne zespoły z powiatu ząbkowickiego w okresie od 1 do 3 maja po razie meldowały się na murawie by walczyć o ligowe punkty.

IV liga: Orzeł znów bez punktów...

Biało-niebiescy nie mogą wyjść z dołka. Podopieczni Tomasza Masłowskiego znów przegrali. Tym razem w Wałbrzychu z miejscowym Górnikiem. Ząbkowiczanie dwa razy prowadzili, przy stanie 2:1 zmarnowali rzut karny, a w 88. minucie stracili bramkę na 2:3.

Orzeł na prowadzenie wyszedł w około 15. minucie meczu, choć powinien już wcześniej. W dogodnej sytuacji Dawid Kuriata trafił tylko w słupek. To, co nie udało się Kuriacie, wyszło Tomaszowi Piątkowskiemu. Spod końcowej linii dośrodkował Robert Herdy, a skutecznemu ostatnio skrzydłowemu Orła pozostało tylko dopełnić formalności. Z prowadzenia gracze z Ząbkowic Śląskich cieszyli się dosłownie chwilę. Po rzucie rożnym w polu karnym gości najlepiej zachował się Marcin Smoczyk i ulokował futbolówkę między słupkami Derbisza. Górnik przejął nieco inicjatywę, ale do szatni to Orzeł schodził z korzystnym wynikiem. Prostopadłe podanie Maciejewskiego wykorzystał  ponownie Piątkowski i ze skraju pola karnego przelobował wychodzącego Damiana Jaroszewskiego. Do przerwy Orzeł prowadził 2:1 i wydawało się, że ma spore szanse by ponownie zapunktować.

Drugą połowę od dwóch groźnych akcji rozpoczęli Górnicy, ale paradoksalnie to Orzeł powinien prowadzić 3:1. W polu karnym miejscowych faulowany był Dawid Kuriata i arbiter wskazał na jedenasty metr. Rzutu karnego nie wykorzystał jednak Seweryn Ślepecki, który posłał futbolówkę obok bramki wałbrzyszan. Co gorsza, chwilę poźniej wałbrzyszanie ponownie po stałym fragmencie doprowadzili do remisu i po raz kolejny w końcowych minutach meczu było sporo emocji. Atakowali jedni i drudzy, ale do siatki trafili tylko gospodarze. Po kontrze i dograniu z lewej strony w pole karne był tam, gdzie być powininen Mateusz Wroczyński i trafił do siatki. Ząbkowiczanie w końcówce meczu zaatakowali niemal całym zespołem, dwukrotnie zakotłowało się pod bramką Jaroszewskiego, ale bramkarz Górnika nie dał się pokonać po raz trzeci. W ostatniej akcji meczu doskonałą okazję na podwyższenie wyniku miał jeszcze Górnik, ale tym razem ... fatalnie spudłował.

Orzeł mimo porażki utrzymał dziewiąte miejsce w tabeli, ale ma już tylko sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. W sobotę biało-niebiescy zagrają ważny mecz z niżej notowaną Polonią/Stalą Świdnica.

IV liga: Unia zatrzymana

Nie obejrzeli bramek kibice, którzy przybyli do Barda na starcie miejscowej Unii z Nysą Kłodzko. Obie ekipy, choć miały swoje szanse, ani razu nie zdołały ulokować futbolówki w bramce przeciwnika.

W pierwszej połowie z boiska wiało nudą. Jeden celny strzał przez 45. minut to było wszystko, co zaprezentowały obydwa zespoły. Nieco ciekawiej było po zmianie stron. Zaraz po wznowieniu gry, wynik mogła otworzyć Unia. Z kolei w ostatniej akcji meczu bliski zapewnienia trzech punktów gościom był Adam Bońkowski. Kapitan Nysy przebiegł z futbolówką przez pół boiska i niewiele brakło, aby zakończył akcje celnym uderzeniem. Ostatecznie Jakub Susz nie dał się pokonać i zachował czyste konto, a bardzianie zanotowali drugi remis w tym sezonie.

Nysa przerwała także passę zwycięstw Unii na własnym boisku. Bardzianie po tej kolejce znajdują się na siódmej pozycji, kłodzczanie z pięcioma oczkami mniej zajmują dziesiątą lokatę. W sobotę Unia zagra z Sokołem Marcinkowice.

Klasa okręgowa: Zamek rozbity w Bystrzycy Górnej

Dobrej dyspozycji sprzed kilku dni nie utrzymali piłkarze Zamku. Podopieczni Arkadiusza Albrechta przegrali 0:4 (0:2) w Bystrzycy Górnej z tamtejszym LKS-em. - Byliśmy zespołem słabszym i zasłużenie przegraliśmy. Ustępowaliśmy rywalom przede wszystkim pod kątem fizycznym - powiedział po spotkaniu Arkadiusz Albrecht, trener Zamku.

Zamek od 17. minuty spotkania przegrywał po trafieniu Bartosza Klaga. W 67. minucie gry wynik po rzucie karnym podwyższył Łukasz Żygadło i niemalże jasnym stało się, że trzy oczka zostaną w Bystrzycy Górnej. Dzieła zniszczenia Zamku dokonali w ostatnim kwadransie ponownie Klag i Artur Somala, który tuż przed końcem regulaminowego czasu gry ustalił wynik na 4:0.

Dla bystrzyczan była to szósta wygrana w rundzie wiosennej, która pozwoliła im utrzymać czwarte miejsce i zbliżyć się do drugich Zjednoczonych Żarów na trzy punkty. Trzecie miejsce zajmuje beniaminek ze Stronia Śląskiego, który powetował sobie ostatnie niepowodzenie w Kamieńcu Ząbkowickim i rozbił 8:0 Pogoń Duszniki-Zdrój.

Zamek grał też mecz w czwartek. Było to zaległe spotkanie z początku rundy. Rywalem podopiecznych Arkadiusza Albrechta była ekipa ze Szczawna-Zdroju. Zamkovia, choć prowadziła 3:0 to ostatecznie nie zdołała wygrać. Mecz zakończył się wynikiem 4:4 (3:0). O straconych punktach zaważyła słaba postawa podopiecznych Arkadiusza Albrechta w drugiej odsłonie gry. Bramki dla Zamku zdobyli: Piotr Satanowski x2, Arkadiusz Majewski oraz Dariusz Mieszkalski.

A-klasa: Skałki skruszyły Granit

Dla podopiecznych Wojciecha Siewruka nie była to łatwa przeprawa, choć początkowo wydawało się, że Skałki odniosą przekonujące i pewne zwycięstwo. Stolczanie juz po 25. minutach gry prowadzili 2:0 po trafieniach Marka Galika i Kacpra Dominika. Później jednak do głosu doszli przyjezdni, którzy jeszcze przed przerwą zdobyli dwa gole. Jednego arbiter nie uznał, odgwizdując pozycję spaloną, druga została już zdobyta prawidłowo. Do przerwy Skałki prowadziły 2:1.

Zaraz po zmianie stron piłkarze z Roztoki zdołali jednak dopiąć swego i wyrównać. W roli głównej ponownie wystąpił Kamil Orda, który po raz drugi pokonał Pawła Kota. Tym razem trafił on do siatki z rzutu wolnego. Rezultat 2:2 utrzymał się do 67. minuty gry. Wtedy to Skałki ponownie objęły prowadzenie za sprawą Piotra Kupca i utrzymały wygraną do ostatniego gwizdka arbitra. Końcówka była jednak bardzo emocjonująca. Granit zaatakował większą ilością zawodników i stłamsił Skałki, jednak paradoksalnie najlepsze sytuacje do zdobycia kolejnego gola mieli gospodarze. Dobrych okazji nie wykorzystali jednak Kacper Kupczak i Kupiec.

Dla stolczan było to trzecie zwycięstwo w rundzie wiosennej. Piłkarze Wojciecha Siewruka z 36 oczkami zajmują siódme miejsce w lidze, a w najbliższą niedzielę zagrają w derbach powiatu ząbkowickiego z Zamkiem Kamieniec Ząbkowicki.

 A-klasa: Ślęża znalazła patent na Roztocznik

Ślęża miała problemy z pokonaniem rywala z Roztocznika odkąd awansowała do A-klasy. 3 maja podopieczni Marka Stepnowskiego w końcu znaleźli lek na zwycięstwo przeciwko ekpie z powiatu dzierżoniowskiego. Do przerwy kibice goli nie oglądali, a i sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. - W mecz nieco lepiej weszli goście, ale wraz z upływem czasu to my zaczęliśmy osiągać przewagę. Remis do przerwy to jednak sprawiedliwy rezultat - mówił Marek Stepnowski, trener Ślęży.

Po przerwie gospodarze szybko objęli prowadzenie. Do siatki Roztocznika trafił Paweł Kobrzak, który wykorzystał dobre dogranie z prawej strony boiska i skierował futbolówkę między słupki. Jednobramkowa przewaga gospodarzy utrzymywała się do 85. minuty. Wówczas to Seweryn Raszpla uderzył zza pola karnego, a futbolówka odbiła się od słupka i znalazła drogę do siatki. W końcówce goście zaatakowali już większą ilością zawodników i nadziali się na kontrę, którą na bramkę zamienił Krzysztof Trepka, pieczętując wygraną Ślęży.

- Cieszy przełamanie z niewygodnym rywalem i ważne trzy punkty. Musimy wygrywać takie mecze jeśli za rok chcemy grać w klasie okręgowej. Myślami jesteśmy już przy kolejnym meczu. Naszym rywalem będzie Polonia Ząbkowice Śląskie. Wiemy, że nie będzie to łatwy pojedynek, ale wygranie go jest niezbędne jeśli chcemy wywalczyć awans - dodaje Stepnowski.

Ślęża ma tyle samo punktów, co ziębicka Sparta i z racji tego, że legitymuje się lepszym stosunkiem bramek to zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Gdyby jednak dziś kończył się sezon, awans wywalczyłby zespół z Ziębic, który w bezpośrednim starciu pokonał Ślężę.

A-klasa: Polonia ósmy raz w sezonie dzieli się punktami

 Polonia Ząbkowice Śląskie zanotowała trzeci remis z rzędu i ósmy w sezonie. Podopieczni Bogumiła Sikorskiego tym razem rzutem na taśmę zremisowali z Interem Ożary 2:2 (1:1).

Ząbkowiczanie jako pierwsi wyszli na prowadzenie za sprawą Michała Ptasińskiego. Z korzystnego rezultatu nie cieszyli się jednak długo. Do wyrównania po około dwudziestu minutach doprowadził Wojciech Gembara, który pokonał Daniela Gurbałę uderzeniem zza pola karnego. Chwilę wcześniej Inter mógł, a w zasadzie powinien wyrównać, ale z rzutu karnego w poprzeczkę uderzył Adrian Włodarczyk. Po golu na 1:1 Inter miał doskonałą okazję na zdobycie drugiej bramki, ale pojedynek z Gurbałą przegrał Sebastian Górski. Do przerwy był więc remis.

W drugiej połowie to Inter był stroną dominującą. Podopieczni Przemysława Gajka długo jednak nie mogli znaleźć recepty na zdobycie drugiego trafienia. W końcu w około 70. minucie gry ta sztuka udała się Damianowi Węglarzowi, który po dograniu ze środka pola, mimo asysty obrońców, trafił do siatki tuż przy słupku. Gdy wydawało się, że słabo grająca Polonia będzie musiała pogodzić się z trzecią porażką w sezonie, arbiter już w doliczonym czasie gry podyktował rzut wolny na połowie boiska. Futbolówkę w pole karne dośrodkował Gurbała, jego zagranie przedłużył Sebastian Iwasiuta, a do bezpańskiej piłki dopadł Arnold Mika i z najbliższej odległości wepchnął ją do siatki, ustalając wynik rywalizacji.

- Kolejny raz nie wykorzystujemy swoich okazji i w efekcie znów gubimy punkty- mówił po meczu trener Przemysław Gajek, który miał pretensje do swoich podopiecznych o fatalną skuteczność w przeciągu całego pojedynku. Gdyby Inter wykorzystał przynajmnniej połowę swoich okazji to gol w 90. minucie dla Polonii byłby tylko trafieniem na otarcie łez. Zdaje sobie z tego sprawę Bogumił Sikorski, który przyznał, że Inter był w spotkaniu zespołem lepszym. - Przez pierwsze 20-30 minut wyglądaliśmy nieźle. Później do głosu doszli jednak gospodarze i byli zespołem dominującym. To im bardziej zależało na zwycięstwie, to oni więcej biegali. Bez determinacji, walki i zaangażowania meczu wygrac nie można i tego u nas zabrakło. Szanujemy ten punkt, bo dopisujemy go do swojego dorobku po słabym meczu - mówił trener Polonii.

Teraz ząbkowiczan czeka wyjazdowe starcie z liderem z Ciepłowód. - Mam nadzieję, że po dwóch słabych meczach pokażemy się z tej lepszej strony i powalczymy o urwanie punktów Ślęży - liczy Sikorski.

A-klasa: Znicz zapunktował

Złą passę przerwali piłkarze z Lubnowa, którzy po serii nieudanych meczów znaleźli się w strefie spadkowej. Dzięki remisowi 4:4 (2:2) z Wieżą Rudnica piłkarze Znicza wydostali się nad czerwoną kreskę, ale mają tylko oczko przewagi nad rywalami z Uciechowa.

Emocje w Lubnowie trwały do ostatniego gwizdka arbitra. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli przyjezdni z Rudnicy po trafieniu Marcina Stachury. Po chwili mogli prowadzić 2:0, ale z rzutu karnego w poprzeczkę uderzył Remigiusz Markiel. To drugi zmarnowany rzut karny przez Wieżę w drugim meczu z kolei. Tydzień temu też uderzał Markiel i też trafił w obramowanie bramki. Niewykorzystana jedenastka zemściła się na Wieży. Znicz doprowadził do wyrównania za sprawą Marka Dechnika, a w 37. minucie prowadził 2:1 po trafieniu Marka Kowalskiego. - Zamiast prowadzić 2:0 i kontrolować przebieg meczu, musieliśmy gonić wynik - mówiła Monika Czekaj, prezes Wieży. Jeszcze przed przerwą rudniczanie zdołali wyrównać za sprawą Mariusza Wróbla.

Ten sam zawodnik wyprowadził Wieżę na prowadzenie tuż po przerwie. Kolejne dwa słowa należały jednak do gospodarzy. Na listę strzelców w przeciągu kilku minut dwukrotnie wpisał się Wiesław Ostenda. Efekt? Znicz znów prowadził. Korzystnego wyniku nie dowiózł jednak do konca meczu, bo na niespełna kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego do siatki Krzysztofa Boryszko trafił Markiel.

- W końcówce mieliśmy swoje szanse żeby zdobyć piątego gola i trzy punkty, ale niestety ponownie byliśmy nieskuteczni. Zagraliśmy też kiepski mecz w defensywie i ostatecznie nie zrealizowaliśmy swojego celu. Do Lubnowa jechaliśmy po trzy punkty, by zrobić kolejny duży krok ku pewnemu utrzymaniu - dodawała prezes Wieży.

A-klasa: Derby dla Sparty

Henrykowianka postawiła się Sparcie w derbach gminy Ziębice. Choć obie ekipy znajdują się na odległych biegunach w tabeli, to piłkarze z Ziębic aż do 41. minuty nie mogli sforsować defensywy gospodarzy, a przez znaczną część rywalizacji prowadzili tylko jednym golem. Ostatecznie Sparta wygrała jednak 3:0 i utrzymała pozycję wicelidera.

W pierwszym kwadransie spotkania najlepszej okazji dla Sparty nie wykorzystał Paweł Mazur, który przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Henrykowianki. Pod drugą bramką gorąco było kilkanaście minut później, ale uderzenie Patryka Bochenka przeszło obok bramki Macieja Łosia. Spartanie mimo optycznej przewagi na prowadzenie wyszli dopiero w końcowych minutach pierwszej odsłony. Dawid Gwóżdż zagrał do Mateusza Świdzińskiego, ten zacentrował w pole karne przyjezdnych, do piłki doszedł Paweł Mazur, kiwnął obrońcę i ulokował futbolówkę w bramce.

Rezultat 1:0 dla ziębiczan utrzymywał się niemalże przez całą drugą połowę. Dopiero w 86. minucie Sparta podwyższyła na 2:0 po trafieniu Damiana Kozłowskiego. Dzieła zniszczenia Henrykowianki dokonał rezerwowy Kamil Jurkowski, strzelając do siatki Miesiączka w 90. minucie gry.

Po tej wygranej ziębiczanie nadal współliderują ze Ślęża Ciepłowody. Henrykowianka jest trzecia od końca.

A-klasa: Jednym przeszkadzał wiatr, drugim piłka

Po raz szósty punktami podzieliła się Unia Złoty Stok. Tym razem ze słabo radzącym sobie na wiosnę beniaminkiem z Gilowa. Waldemar Tomaszewicz trenujący Unię stwierdził, że to wiatr rozdawał karty tego dnia, Krzysztof Cupiał słabej postawy swojego zespołu upatrywał nie w naturze, a w umiejętnościach podopiecznych.

Do przerwy złotostoczanie prowadzili 1:0 po bramce Mateusza Krocza. - W tej części meczu posiadaliśmy przewagę i mogliśmy schodzić do przerwy z większą zaliczką, choć gospodarze też mieli swoją szansę. Po uderzeniu zza pola karnego przed stratą gola uchroniła nas poprzeczka - mówił Tomaszewicz. - Po zmianie stron role się odwróciły i to rywale prezentowali się lepiej, ale też byli na bakier ze skutecznością i zdobyli tylko jednego gola. Pod drugą bramką dwa razy groźnie uderzał Rychter. Raz po jego strzale piłka trafiła w poprzeczkę - relacjonował trener Unii i określił remis jako sprawiedliwy wynik.

W ostrzejszych słowach występ swoich podopiecznych podsumował Krzysztof Cupiał. - Znów zagraliśmy słabo. Unii może przeszkadzał wiatr, ale nam przede wszystkim piłka. Stworzyliśmy kilka groźnych akcji, ale bez efektu finalnego. Szkoda, bo ten mecz dosadnie zweryfikował o co będziemy grać w tym sezonie. Niestety nie o awans, nawet nie o czołowe miejsca, a o spokojną lokatę w środku tabeli - mówił młody trener beniaminka.

Po tym podziale punktów gilowanie pozostali na piątym miejscu w tabeli, Unia jest szósta.

ms. / em24.pl

9

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Kryzys Orła, nudno w Bardzie. Zamek zawiódł, Skałki wygrały, czyli podsumowanie piłkarskiej majówki

    2018-05-05 12:50:24

    gość: ~Wo

    Ktoś wie co to się dzieje z Orłem ???

  • 2018-05-05 15:58:30

    gość: ~Regulamin

    Brak znajomości regulaminu

  • 2018-05-05 19:10:51

    gość: ~Kibol

    Orzeł znów przegrał 1:0 ze Świdnicą! Do strefy spadkowej już bardzo blisko...

  • 2018-05-05 19:31:08

    gość: ~222

    @~Kibol
    orzeł wygrał 2-1

  • 2018-05-05 19:41:57

    gość: ~Ja

    @~222

    Orzeł zmaga się z wieloma kontuzjami, grają juniorzy, a linia obrony to eksperymenty. Dziś chłopaki wygrali ważny mecz i wcale nie wygląda to tak źle

  • 2018-05-05 20:10:00

    gość: ~joo

    Unia ZS pyknęła Ozary 4-1. Buhahahaha..z czym do ludzi ozary? I wy o jakiejs walce o awans mowilisci??? Jutro Spartunia leje rudnice i wszyscy zostajecie w tyle i po temacie :)

  • 2018-05-06 19:30:46

    gość: ~Inter

    @~joo

    Miasto gminne pokonuje wioseczkę, gdzie mieszka 500 osób i podnieta. Dla Was to wstyd, że musicie z nami grać.

  • 2018-05-06 21:02:27

    gość: ~skalki

    I co napinacze z Kamieńca 0-3 w ryj he he he buhahaha!!! Wiecie chyba gdzie jest wasze miejsce he he w kiblu!!

  • 2018-05-07 09:31:26

    gość: ~jak

    ostatnio dodany post

    W kiblu to jak by nie było to jest akurat wasze miejsce

REKLAMA