Express-Miejski.pl

Sokół z Marcinkowic pokonał Orła, ten z Wielkiej Lipy uległ Unii. Sparta z nowym trenerem [VIDEO]

Unia Złoty Stok 1:1 (1:1) Polonia Ząbkowice Śląskie

Unia Złoty Stok 1:1 (1:1) Polonia Ząbkowice Śląskie fot.: mwinnik / em24.pl

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Czwartoligowcy na odmiennych falach - Unia punktuje, Orzeł dołuje. Skałki rzutem na taśmę pokonują outsidera. W czołówce A-klasy status quo zachowany.

IV liga: Orzeł w kryzysie

Ząbkowiczanie nie wygrali od pięciu kolejek. W tabeli zajmują odległe dziewiąte miejsce. W miniony weekend ulegli Sokołowi Marcinkowice 0:2 (0:0), choć jeszcze do 80. minuty był remis.

Sytuacji bramkowych było w meczu jak na lekarstwo. Samo spotkanie nie zachwycało i poziom spotkania nie wskazywał, że jest to mecz dwóch drużyn z górnej części tabeli. Do 80. minuty warto odnotować tylko dwa strzały graczy z Marcinkowic. Jeden minimalnie minął bramkę Seweryna Derbisza, w drugim przypadku dobrze interweniował bramkarz Orła.

Kluczowa dla losów rywalizacji okazała się sytuacja z 80. minuty gry, kiedy w polu karnym Rybiński zakręcił defensorami Orła, a następnie silnym strzałem przy samym słupku dał gościom prowadzenie. Drugie trafienie Sokół zdobył w ostatniej akcji meczu. Derbisza ponownie pokonał Rybiński.

Za tydzień biało-niebiescy zmierzą się z beniaminkiem z Żernik. Piast to rewelacja rundy wiosennej, który wiosną u siebie do tej pory tylko zwyciężał.

IV liga: Unia na własnym boisku punktów nie traci

Bardzianie wygrali kolejny mecz z rzędu na własnym boisku. Tym razem o dobrej postawie Unii na własnym obiekcie przekonali się piłkarze Sokoła Wielka Lipa. Podopieczni Tomasza Zielińskiego zwyciężyli 3:1 (2:1) i na dobre zadomowili się w górnej połówce tabeli.

Gospodarze od początku sprawiali lepsze wrażenie. Dobrą dyspozycję z pierwszych minut gry udokumentowali bramką z 14. minuty. Niefortunnie interweniował Mateusz Musiał, który przy próbie zgrania piłki głową do swojego bramkarza trafił do siatki i dał Unii prowadzenie. Jednobramkowa przewaga gospodarzy utrzymała się do przerwy.

Drugą część rywalizacji lepiej rozpoczęli podopieczni Marcina Foltyna. W 46. minucie był już remis. Z wyrównania przyjezdni cieszyli się jednak dosłownie chwilę. Trzy minuty później do siatki Sokoła piłkę skierował Tomasz Robak i znów wyprowadził Unię na prowadzenie. Wynik rywalizacji w 65. minucie gry ustalił rezerwowy Daniel Chęciński, który wykończył oskrzydlającą akcję bardzian.

Po tej wygranej Unia z 34 punktami zajmuje w tabeli szóste miejsce. Sokół ma ich dwa mniej i jest ósmy. W kolejnej kolejce unici zagrają w Wołowie z miejscowym MKP.

Klasa okręgowa: Skałki z furą szczęścia

Po dwóch porażkach z rzędu wydawało się, że Skałki nie mają lepszego momentu żeby przełamać impas bez zdobyczy punktowej. Rywal idealny, bo ostatnia w tabeli Victoria Świebodzice, która z siedmioma punktami i najgorszym bilansem bramkowym jest murowanym kandydatem do opuszczenia okręgówki.

Zaczęło się sensacyjnie. W 8. minucie po błędzie Pawła Kota do siatki Skałek trafił Daniel Borowiec i gospodarze prowadzili. Korzystny wynik utrzymał się do końca pierwszej części gry. Podopieczni Wojciecha Siewruka, choć mieli optyczną przewagę, to nie mogli znaleźć recepty na defensorów i bramkarza Victorii.

Po przerwie zmiany w postawie obu ekip nie było. Skałki naciskały, a świebodziczanie przez dłuższy czas skutecznie bronili korzystnego wyniku. Gra toczyła się w zasadzie tylko na połowie miejscowych, ale czas mijał, a stolczanie mimo ogromnej przewagi nie mogli znaleźć drogi do siatki Adriana Osóbki.

Dopiero na 10. minut przed końcem regulaminowego czasu gry beniaminek doprowadził do wyrównania. Bramkę dającą nadzieję na zwycięstwo zdobył wprowadzony na boisko tuż po przerwie Marek Galik. Skałki zaatakowały z jeszcze większym impetem i w doliczonym czasie gry dopięły swego. Paweł Kot zrehabilitował się za błąd przy bramce, długim podaniem uruchomił Idziego, który wygrał pozycję i w sytuacji sam na sam przelobował golkipera Victorii, by po chwili utonąć w objęciach kolegów z drużyny. Skałki nie dały sobie wydrzeć zwycięstwa i mimo, że przez długi okres spotkania przegrywały, to ostatecznie do domu wróciły z dziewiątym zwycięstwem w sezonie.

Stolczanie okupują w tabeli siódme miejsce. Do podium tracą jednak sporo, bo dziewięć punktów. Za tydzień gracze Wojciecha Siewruka znów zagrają na obcym boisku. Tym razem w Lubawce. Rywalem miejscowy Orzeł, beniaminek, który wiosną jeszcze nie wygrał, ale zdołał urwać punkty wiceliderowi ze Stronia Śląskiego.

Klasa okręgowa: Zamek wyjeżdża z Jaszkowej z punktem

Podzielili się punktami piłkarze Zamku i Iskry. Goście dwukrotnie prowadzili, ale Iskra za każdym razem potrafiła odpowiedzieć. - Z przebiegu meczu wynik 2:2 to rezultat sprawiedliwy, choć i jedni i drudzy mogli wygrać różnicą nawet kilku goli. Zaważyła skuteczność. Ten mecz pokazał też, że zarówno Iskra, jak i my nie dysponujemy solidnymi liniami defensywy - mówił Arkadiusz Albrecht.

Do przerwy Zamek prowadził 1:0. Gola dającego prowadzenie zespołowi z Kamieńca Ząbkowickiego zdobył Arkadiusz Majewski. Po przerwie Iskra wyrównała za sprawą Huberta Śliwińskiego, ale chwilę później gola dla Zamku zdobył Piotr Satanowski. Napastnik gości z rzutu wolnego pokonał Marcina Juszczyka, swojego byłego kolegę, z którym jeszcze niedawno reprezentował barwy Iskry. Ostatnie słowo w meczu należało jednak do ambitnych jaszkowian. Około kwadrans przed końcem gry do remisu doprowadził Jarosław Drobek.

Dla Zamku był to trzeci mecz bez zwycięstwa. Gracze Arkadiusza Albrechta są w tabeli na dziewiątej pozycji i mają dziewięć oczek nad strefą spadkową. Iskra jest trzynasta. W najbliższy weekend Zamek zagra u siebie z rewelacyjnym wiceliderem ze Stronia Śląskiego.

A-klasa: Inter bez wiosennego zwycięstwa

Drugi remis w rundzie wiosennej zanotował Inter Ożary. Tym samym podopieczni Przemysława Gajka w zasadzie przestali już liczyć się w walce o awans do klasy okręgowej. Inter w tabeli zajmuje szóste miejsce i ma dziewięciopunktową stratę do lidera. W niedzielne popołudnie na własnym boisku ożaranie tylko zremisowali 4:4 (2:1) ze Słowianinem Wolibórz, który powoli oddala się od strefy spadkowej. - Niska frewkencja na treningach, a co za tym idzie, kiepsko przepracowany okres przygotowawczy i efekty widać w osiąganych przez nas wynikach - mówi o słabej postawie na początku rundy wiosennej trener Przemysław Gajek.

Inter mecz rozpoczął źle. Gdyby rywale wykazali się lepszą skutecznością, to w zasadzie już w pierwszym kwadransie mogliby prowadzić różnicą kilku goli. Po słabym początku ożaranie zaczęli prezentować się lepiej, ale ostatecznie nie uniknęli straty gola. Wojciecha Cweka pokonał Łukasz Marusiak. Do przerwy to jednak gospodarze schodzili do szatni z korzystnym wynikiem. To za sprawą Damiana Bieńko, który do wyrównania doprowadził świetnym lobem z ponad trzydziestu metrów, a za chwilę dobił futbolówkę odbitą przez bramkarza Słowianina po uderzeniu Górskiego.

W drugich 45. minutach kibice przeżywali prawdziwy roller-coaster. W 51. minucie był już remis po golu Czarnowskiego, ale w około 70. minucie Inter ponownie prowadził. Na listę strzelców wpisał się Wojciech Gembara. Radość Interu z korzystnego wyniku trwała zaledwie kilka minut. Na kwadrans przed końcem był znów remis po trafieniu Łukasza Poprocha, a dwie minuty później Słowianin prowadził po ładnym uderzeniu z rzutu wolnego Daniela Siemińskiego. Punkt Interowi uratował Adrian Włodarczyk pewnie wykonując rzut karny za faul na Gajku. W doliczonym czasie gry bohaterem gospodarzy mógł zostać Gembara, ale w dobrej sytuacji przeniósł futbolówkę nad bramką.

Ożaranie w kolejnej kolejce zagrają w Roztoczniku.

A-klasa: W Złotym Stoku bez zwycięzcy

Złotostocka Unia podzieliła się punktami z Polonią Ząbkowice Śląskie. Gospodarze jako pierwsi objęli prowadzenie, ale cieszyli się z niego ledwie siedem minut. Ostatecznie pojedynek zakończył się remisem 1:1 (1:1).

Samo spotkanie nie było porywającym widowiskiem. Od mocnego uderzenia mecz rozpoczęli gospodarze. W piątej minucie po uderzeniu Mateusza Stwory piłka trafiła w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Gurbałę. Później bramkarz Polonii kilkukrotnie dobrze interweniował, ale w 28. minucie musiał skapitulować. Sytuacji oko w oko z golkiperem ząbkowiczan nie zmarnował Stwora. 

Goście odpowiedzieli siedem minut później. Piłka zagrana w pole karne unitów odbiła się od Dawida Wójcika i trafiła pod nogi Norberta Bilskiego, który pokonał bramkarza Unii. Do przerwy już nic ciekawego się nie wydarzyło.

- W drugiej połowie to chyba my prezentowaliśmy się nieco lepiej, ale swojej przewagi nie potrafiliśmy udokumentować drugim golem. Remis uważam jednak za wynik sprawiedliwy, nie krzywdzący żadnej ze stron - mówił Bogumił Sikorski. W drugich trzech kwadransach kibice goli już nie ujrzeli i wynik ustalony przed przerwą utrzymał się do końca rywalizacji. Trener Polonii żałował, że jego podopiecznym nie udało się zrewanżować za porażkę z rundy jesiennej, ale przyznał, że gospodarze przy odrobinie szczęścia również mogli schodzić z boiska jako zwycięzcy i nie byłby to wielce krzywdzący rezultat dla jego zespołu.

Podobne odczucia towarzyszyły Waldemarowi Tomaszewiczowi, trenerowi złotostockiej Unii. - Pierwsze dwa kwadranse to nasza przewaga udokumentowana bramką, ostatnie dwa to raczej napór gości. Sam mecz jednak nie zachwycił, podobnie zresztą jak gra mojej drużyny - mówił Tomaszewicz. - My też zagraliśmy słabsze spotkanie i dostosowaliśmy się poziomem gry do rywala - dodawał Sikorski. - W efekcie remis to sprawiedliwy wynik, a moim zawodnikom pragnę podziękować za walkę i zaangażowanie. W kontekście ostatnich problemów kadrowych osiągnięty wynik uważam za satysfakcjonujący - podsumował Tomaszewicz.

Za tydzień Unia zagra u siebie z Koliberem Uciechów, Polonia zaś podejmie beniaminka z Gilowa.

A-klasa: Henrykowianka gromi

Do Kamiennika piłkarze z Henrykowa pojechali po swoje. GLKS w tym sezonie nie zapunktował i najprawdopodobniej nie uczyni tego do końca sezonu. Najlepszą okazję miał właśnie przeciwko drugiej od końca ekipie z Henrykowa, ale poległ z kretesem.

Do przerwy goście prowadzili 2:0 po trafieniach Kamila Antkowiaka i Patryka Bochenka. Po zmianie stron worek z bramkami rozwiązał się na dobre. Gole zdobywali kolejno: Mateusz Hawel, Maciej Galik, Patryk Antkowiak, Krzysztof Bryja i Andrzej Sikorski. Efekt finalny? 0:7. Henrykowianka zbliżyła się na dwa punkty do Kolibera Uciechów i Znicza Lubnów i zgłasza akces do pozostania w lidze. Za tydzień derbowe starcie o sześć punktów. Do Henrykowa przyjedzie beniaminek z Lubnowa, który w tej kolejce pauzował. W przypadku wygranej Henrykowianka opuści strefę spadkową.

A-klasa: Sparta z nowym trenerem i trzema punktami

Grzegorz Bartkiewicz nie jest już trenerem ziębickiej Sparty. Szkoleniowiec zrezygnował z prowadzenia zespołu już wcześniej, ale zobowiązał się pomóc zespołowi do czasu znalezienia nowego szkoleniowca. Wszystko wskazuje na to, że będzie nim Adrian Szymczak, który w Uciechowie przyglądał się postawie zawodników Sparty z ławki trenerskiej, a w trakcie meczu został odesłany na trybuny za krytykę orzeczeń arbitra.

Sparta zaczęła mecz z Koliberem udanie, bo już w trzeciej minucie gry objęła prowadzenie za sprawą Dawida Gwoździa. Ambitni gospodarze dążyli jednak do wyrównania i w końcu dopięli swego. Po dośrodkowaniu Pawła Włodka do bramki Macieja Łosia trafił Marcin Umiński. Remis utrzymał się ledwie przez kilka minut. Sparta w 43. minucie gry odpowiedziała trafieniem Michała Fitaka, a drugą asystę w spotkaniu zaliczył Paweł Mazur. Do przerwy lider prowadził 2:1.

Po zmianie stron w około 60. minucie gry doszło do kuriozalnej sytuacji. Arbiter wskazał pozycję spaloną zawodnika Sparty, choć ziębiczanie byli przekonani, że popełnił błąd. W efekcie protestów na trybuny został odesłany trener Adrian Szymczak oraz jego asystent Sylwester Sierszeń.

Spartanie złość wyładowali w najlepszy sposób z możliwych, bo już po chwili po asyście Kozłowskiego do siatki Kolibera trafił Michał Fitak i podwyższył prowadzenie gości. Wynik meczu w doliczonym czasie gry ustalił Arkadiusz Ziółkowski.

Dla spartan było to trzecie zwycięstwo w rundzie wiosennej, które pozwoliło utrzymać im pozycję lidera. W najbliższy weekend, ze względu na nieparzystą ilość drużyn, ziębiczanie pauzują.

A-klasa: Ślęża zbiła Wieżę

Szybko, łatwo i przyjemnie - tak z perspektywy kibica Ślęży Ciepłowody wyglądało niedzielne starcie tego zespołu z Wieżą Rudnica. Goście na mecz z wiceliderem przyjechali tylko z jednym zawodnikiem rezerwowym i dotrzymywali kroku miejscowym zaledwie przez pierwsze 20 minut. Wówczas worek z bramkami rozwiązał Krzysztof Trepka, a licznik po 90. minutach zatrzymał się na dziewięciu. Wieża nie zdołała odpowiedzieć nawet honorowym trafieniem.

Hat-trickiem w ekipie Ślęży popisał się Przemysław Palmowski, dwa gole zdobył wspomniany wcześniej Trepka, a po bramce dołożyli: Raszpla, Zębala i Józwiszyn. Jedno trafienie było golem samobójczym obrońcy Wieży.

W najbliższej kolejce podopieczni Marka Stepnowskiego zmierzą się ze Słowianinem Wolibórz. Jeśli wygrają, zniweluje punktową stratę do liderującej Sparty Ziębice. Wieża punktów poszuka z czerwoną latarnią ligi z Kamiennika.

ms. / em24.pl

15

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA