W wybitnie niekorzystnych warunkach odbywało się spotkanie pomiędzy Sokołem Wielka Lipa a Unią Bardo. Podopieczni Tomasza Zielińskiego lepiej poradzili sobie na pokrytej wodą murawie i pokonali gospodarzy 4:0 (4:0) fot.: Sokół Wielka Lipa
Unia Bardo wygrała w Wielkiej Lipie, ząbkowicki Orzeł w Marcinkowicach. Trwa dobra passa Skałek, Zamek traci wygraną w końcówce. W A-klasie Ślęża i Sparta gonią Inter.
Orzeł pokonał Sokoła
Ząbkowiczanie w Marcinkowicach odnieśli pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Podopieczni Tomasza Masłowskiego wygrali 2:1 (0:0) i z dwunastoma punktami po siedmiu kolejkach notują całkiem udany start w rozgrywkach.
Do przerwy w meczu z Sokołem kibice goli nie oglądali, choć obie ekipy mogły, a nawet powinny zdobyć po co najmniej jednym trafieniu. Jeśli chodzi o najbardziej klarowne sytuacje to pod bramką Seweryna Derbisza najpierw spudłował Rybiński, a w odpowiedzi po drugiej stronie strzał Remigiusza Kowerko obronił golkiper miejscowych.
Drugie 45 minut świetnie rozpoczęło się dla biało-niebieskich. Po zagraniu Macieja Rakoczego w sytuacji sam na sam znalazł się Robert Herdy i dał gościom prowadzenie. Piętnaście minut później Orzeł prowadził już 2:0. Tym razem do siatki trafił Rakoczy, a asystę zanotował Herdy. Sokół najwięcej zagrożenia pod bramką ząbkowiczan stwarzał po stałych fragmentach gry, ale dopiero w doliczonym czasie zdołał zdobyć bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Derbisza pokonał Konrad Kosik. Orzeł zdołał jednak dowieźć cenne zwycięstwo do końca meczu i umocnił się na piątym miejscu w tabeli.
- Po ostatnim remisie znów wracamy na odpowiedni poziom gry, co w efekcie daje trzy punkty. Mam nadzieję, że taką dyspozycję uda nam się utrzymać jak najdłużej. Zawodnicy pokazują, że stać ich na dużo i w każdym meczu mogą wygrywać. Cieszy również postawa młodych zawodników, którzy dostają szansę gry w pierwszym zespole i doskonale ją wykorzystują - powiedział Tomasz Masłowski. W zespole z Ząbkowic Śląskich 90 minut na placu gry spędził 17-letni Damian Różana, który na skutek nieobecnych Szymona Radziszewskiego, Marcela Rychlicy i Macieja Michalskiego wskoczył do wyjściowej jedenastki.
Piłka wodna w Wielkiej Lipie. Unia zdecydowanie lepsza
Unia Bardo także rozprawiła się z Sokołem, jednak tym z Wiekiej Lipy. Podopieczni Tomasza Zielińskiego już do przerwy prowadzili 4:0 i takim też rezultatem zakończył się pojedynek. Mecz rozgrywany był w trudnych warunkach, w wielu miejscach na murawie były kałuże, w których zatrzymywała się piłka. W trudnych warunkach znacznie lepiej poradzili sobie bardzianie, którzy zanotowali drugą wygraną z rzędu.
Do końca nie było jasne czy mecz dojdzie do skutku czy też sędziowie stwierdzą, iż po przedmeczowej ulewie płyta w Wielkiej Lipie nie nadaje się do gry. Ostatecznie arbitrzy odwoływać meczu nie zamierzali i spotkanie zostało przeprowadzone, choć w grze więcej było przypadku aniżeli składnych akcji.
Strzelanie dla bardzian w 24 minucie rozpoczął Tomasz Robak. Osiem minut później ten sam zawodnik po raz drugi pokonał Sobczaka wykorzystując dobre dogranie Daniela Chęcińskiego, a jeszcze przed przerwą po golu dołożyli Kamil Olejarnik oraz Krzysztof Czachor. Ten drugi do siatki Sokoła trafił bezpośrednio z rzutu wolnego. Do przerwy bardzianie prowadzili różnicą czterech trafień.
Po zmianie stron obie ekipy mogły pokusić się o bramki, ale więcej goli kibice nie zobaczyli. W ekipie z Barda najlepszą okazję miał rezerwowy Marcin Brzęczkowski, ale uderzył w boczną siatkę.
W Wielkiej Lipie debiut w barwach Unii zaliczył doświadczony Marcin Wielgus, który w przeszłości występował m.in w Śląsku Wrocław, Gawinie Królewska Wola czy Orle Ząbkowice Śląskie. Za tydzień bardzianie podejmą na własnym boisku MKP Wołów, a ofensywny Wielgus będzie miał okazję zaprezentować się przed większą rzeszą kibiców Unii.
Nierówny Zamek
- Dobre pierwsze 45. minut, słabe drugie i w rezultacie podział punktów - tak w skrócie zobrazował mecz Arkadiusz Albrecht, trener ekipy z Kamieńca Ząbkowickiego. Miejscowy Zamek zremisował 1:1 (1:0) z LKS Bystrzycą Górną i w tabeli nadal zajmuje dziesiąte miejsce.
- Do przerwy prezentowaliśmy się całkiem nieźle. Po fajnej akcji zdobyliśmy bramkę i optymistycznie można było patrzeć na drugą część meczu. W szatni przypomniałem chłopakom o koncentracji i założeniach taktycznych, jednak po powrocie na boisko zobaczyliśmy znacznie gorszą wersję zespołu. Daliśmy się zepchnąć do defensywy, nastawiliśmy się na grę z kontry, jakbyśmy grali z dużo lepszym rywalem. Nie tak to miało wyglądać. Ostatecznie goście w końcówce meczu dopięli swego i doprowadzili do remisu, na który, trzeba przyznać, zasłużyli - mówił trener gospodarzy.
Gola dla Zamku w 16. minucie meczu zdobył Łukasz Ścigaj, wykorzystując dogranie Mateusza Sopucha. Bystrzyczanie wyrównali tuż przed końcem meczu. Po strzale z dystansu i rykoszcie piłka trafiła w poprzeczkę, a następnie została skierowana przez Wojciecha Szewczyka do pustej bramki. Goście wówczas grali już w dziesiątkę, po tym jak w 78. minucie czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych obejrzał Krzysztof Szewczyk.
Teraz przed Zamkiem derby ze Skałkami Stolec. Ostatnio obie drużyny rywalizowały ze sobą w klasie okręgowej w sezonie 2002/2003. Jesienią w Stolcu gospodarze wygrali 4:1, wiosną w Kamieńcu Ząbkowickim padł remis 1:1. Wówczas na koniec sezonu stolczanie zajęli w lidze ósme miejsce, zaś Zamek był piętnasty i spadł do A-klasy. Stolczanie los ekipy z Kamieńca Ząbkowickiego podzielili trzy sezony później.
Skałki swoje
Po powrocie na boiska klasy okręgowej po ponad 10 latach mało kto przypuszczał, że Skałki po siedmiu kolejkach będą mogły pochwalić się najlepszą defensywą w lidze i jednym z najlepszych ataków. Beniaminek ma na swoim koncie czternaście punktów, a w miniony weekend znów wygrał. Tym razem piłkarze Tomasza Starczynowskiego wrócili z tarczą z Roztoki, gdzie zwyciężyli 3:2 (3:1).
Po 25. minutach Skałki prowadziły już 3:0 po golach Mateusza Prokopa, Piotra Kupca oraz Daniela Pietrzaka i wydawało się, że rozbiją beniaminka. Po 30 minutach dominacji gospodarze doszli jednak do głosu i zaczęli się odgryzać. Przed przerwą po stałym fragmencie gry Granit zdobyli gola na 3:1, a w drugiej połowie również miał swoje okazje. Kontaktowego gola miejscowi zdobyli dopiero w 86. minucie meczu po rzucie karnym i to było wszystko, na co tego dnia było stać zespół gospodarzy.
Skałki zanotowały tym samym szósty mecz bez porażki i mimo kłopotów kadrowych kontynuują dobrą passę. W Roztoce trener Starczynowski nie mógł skorzystać m.in. z Farona, Molędy czy Krupińskigo, a na skutek zmian i kontuzji Prokopa ostatnie kilka minut w ataku Skałek spędził rezerwowy w tym meczu bramkarz Paweł Kot. Mógł zdobyć nawet gola, ale w dobrej sytuacji uderzył obok słupka. Bramki stolczan przez 90 minut strzegł Michał Piotrowski.
A-klasa: Wieża zburzona w drugiej połowie
Do 43. minuty w Rudnicy miejscowa Wieża stawiała spory opór ziębickiej Sparcie. Beniaminek na tle celujących w awans ziębiczan prezentował się przyzwoicie i niewiele brakło by do przerwy kibice goli nie ujrzeli. W 43 minucie po asyście Pawła Mazura rezultat pojedynku otworzył jednak Mateusz Świdziński i spartanie schodzili do szatni z jednobramkową zaliczką.
- W szatni padło trochę mocnych słów, bo mimo prowadzenia nasza gra nie była dobra. Brakowało przede wszystkim dokładności - mówił Damian Kozłowski, pomocnik Sparty. Ostra reprymenda podziałała na graczy Sparty, a na efekty nie trzeba było długo czekać. Już chwilę po zmianie stron ziębiczanie zdobyli dwa kolejne gole autorstwa Grzegorza Jankowskiego i Mazura. Po chwilitrafienie dla Wieży zdobył Przemysław Czekaj, ale zapędy rudniczan ostudził Jankowski, dorzucając dwa kolejne gole. Wieża grała już wtedy w dziesiątkę, gdyż przy stanie 3:1 z boiska wyrzucony został bramkarz Patryk Tomaszewski za faul poza polem karnym. W 81. minucie siły się wyrównały po drugiej zółtej kartce dla Mazura, a w końcowych minutach obie drużyny dorzuciły jeszcze po bramce. Najpierw dla Wieży trafił Artur Kostan, a rezultat na 6:2 dla Sparty ustalił Jankowski, dla którego był to czwarty gol w tej konfrontacji.
- Można powiedzieć, że wynik lepszy niż gra. Brakuje nam dokładności i cierpliwości przy konstruowaniu akcji ofensywnych i to rzecz, nad którą musimy pracować. Teraz przed nami mecz w Woliborzu. Nie mieliśmy okazji tam jeszcze grać i szczerze mówiąc, nie wiemy czego spodziewać się po rywalu. Niemniej jednak nikt z nas nie wyobraża sobie straty punktow w tym pojedynku - podsumował Kozłowski.
Znicz za trzy
Drugie zwycięstwo w czwartym meczu odniósł Znicz Lubnów. Beniaminek pokonał na własnym boisku Słowianin Wolibórz 5:4 (3:2). Lubnowianie w meczu ani razu nie przegrywali, jednak do ostatniego gwizdka arbitra musieli drżeć o wygraną.
Gospodarze spotkanie rozpoczęli udanie, bo już po 20 minutach prowadzili 2:0. Na listę strzelców wpisali się Krystian Ungrat i Bogdan Dechnik. Wypracowaną przewagę Znicz stracił w odstępie chwili. Słowianin do remisu doprowadził w ciągu dwóch minut, a na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Marcin Pawlak, trafiając w 23 i 24 minucie gry. Do szatni w lepszych nastrojach schodzili jednak lubnowianie. Przed przerwą swojego drugiego gola zdobył Ungrat i ustalił wynik do przerwy na 3:2 dla Znicza.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli goście, doprowadzając w 47. minucie do remisu. Goście jeszcze dobrze nie skończyli cieszyć się z wyrównania, a znów przegrywali. W 50. minucie do ich bramki trafił Marek Dechnik. Od 79. minuty różnica między obiema ekipami wynosiła już dwa gole po bramce Wiesława Ostendy. W końcówce Słowianin zdołał zdobyć bramkę numer cztery i w Lubnowie do końca meczu nie brakowało emocji. Miejscowi zdołali utrzymać jednobramkową przewagę do końca i mogli świętować drugie zwycięstwo w sezonie.
W tabeli lubnowianie z siedmioma punktami zajmują siódmą pozycję, ale mają rozegrane zaledwie cztery mecze, kiedy większość rywali wychodziło na boisko sześciokrotnie. Znicz odbył już przymusową pauzę, a mecz z Henrykowianką przełożono na listopad.
Szczęśliwy remis Interu
Gracze z Ożar kontynuują passę meczów bez porażki. Po czterech wygranych z rzędu teraz podopieczni Przemysława Gajka zanotowali dwa remisy. W niedzielę byli o krok od porażki, jednak punkt uratował im Mateusz Ferenc, zdobywając gola w 90 minucie spotkania. Już wtedy gospodarze grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Wojciecha Gembary.
Do przerwy mecz nie był porywającym widowiskiem. W grze jednych i drugich było sporo niedokładności. Jedynego gola w tej części gry tuż przed przerwą po kombinacyjnie rozegranym rzucie wolnym zdobył Damian Bieńko, a asystę zaliczył Ferenc. Inter już wcześniej był bliski objęcia prowadzenia, ale najpierw po uderzeniu z rzutu wolnego Macieja Drubkowskiego futbolówka trafiła w poprzeczkę, a po chwili sytuację jeden na jeden z Wojciechem Królem przegrał Sebastian Górski.
W drugiej połowie kibice na nudę narzekać nie mogli. W 55. minucie bliski szczęścia ponownie był Bieńko, po którego uderzeniu futbolówka trafiła w słupek, przeszła przez linie bramkową i ostatecznie wyszła w pole gry, a parę minut później Inter grał już w dziesiątkę po spięciu Gembary z Dawidem Wójcikiem. Arbiter postanowił ukarać napastnika Interu czerwoną kartką, a Wójcika obdarzył żółtym kartonikiem. W efekcie Gembara musiał zejść z boiska zaledwie trzy minuty po tym, jak się na nim pojawił...
Grę w przewadze złotostoczanie wykorzystali bardzo dobrze. W 65. minucie do remisu doprowadził Konrad Brysiak, a w 83. minucie świetnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Piotr Brysiak i podopieczni Waldemara Tomasiewicza odwrócili losy batalii. Zwycięstwa nie zdołali jednak dowieźć do końca spotkania. W 90. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do bramki Króla trafił Mateusz Ferenc i mecz zakończył się remisem. Warto dodać, że Inter mimo gry w dziesiątkę dłużej utrzymywał się przy futbolówce, a przy stanie 1:1 złotostoczan od straty gola uratował słupek. Z głowy uderzał Adrian Włodarczyk.
- W każdym meczu gramy o zwycięstwo. W niedzielę do wygranej zabrakło kilku minut i niedosyt na pewno pozostaje. Oceniając mecz na chłodno uważam jednak, że remis to sprawiedliwy rezultat. Inter miał dwa słupki i poprzeczkę, my zaś korzystny wynik tuż przed końcem. Zdobyty punkt trzeba szanować. Graliśmy praktycznie gołą jedenastką, jeden rezerwowy dojechał w przerwie. Rywalem był zespół, który nadal jest liderem tabeli, dodatkowo miał atut własnego boiska, dlatego jedno oczko przyjmujemy z pokorą i już skupiamy się na kolejnym rywalu - mówił po spotkaniu Waldemar Tomaszewicz, trener Unii.
Polonia zbita przez Ślężę
Ząbkowiczanie dotrzymywali kroku piłkarzom Ślęży Ciepłowody tylko przez pierwsze 45. minut. Przez większą część tej połowy nawet prowadzili, jednak tuż przed przerwą stracili gola na remis, a po zmianie stron kolejne cztery, nie zdobywając żadnego. Ciepłowodzianie wygrali na wyjeździe aż 6:2 (2:2) i zbliżyli się do liderującego Interu.
- Po remisie w Roztoczniku mówiłem, że zrehabilitujemy się w Ząbkowicach Śląskich i słowa dotrzymaliśmy. W pierwszej połowie wyglądaliśmy słabo, ale druga to już koncertowa gra moich piłkarzy i w pełni zasłużone zwycięstwo. Jesteśmy na dobrej drodze i mam nadzieję, że nie zboczymy z niej do końca sezonu, świętując później awans - mówił po spotkaniu Marek Stepnowski, prowadzący ciepłowodzian.
W przerwie o tak optymistyczną wypowiedź trenera gości byłoby ciężko. Jego podopieczni prowadzili co prawda od 8. minuty 1:0 po golu Pawła Kobrzaka, ale w przeciągu dziesięciu kolejnych stracili dwa gole. Najpierw Mateusza Łużnego pokonał Damian Mikulski, a następnie Jakub Schreiber. W 40. minucie do remisu doprowadził Łukasz Łużny po świetnym uderzeniu bezpośrednio z rzutu wolnego.
W drugich 45 minutach na boisku rządzili już tylko goście. Zaraz po przerwie do siatki Polonii trafił Seweryn Raszpla, a po chwili bramki dołożyli Krzysztof Trepka i Marcin Imiela. Festiwal strzelecki gości w 84. minucie przepięknym strzałem z dystansu zakończył Kamil Zębala, a radość ciepłowodzian i ich kibiców słychać było jeszcze kilka minut po końcowym gwizdku arbitra.
- Wydaje mi się, że w kwestii awansu największym rywalem będziemy sami dla siebie. Jeżeli nie poczujemy się za pewnie, a do każdego meczu będziemy podchodzić z wolą walki i zaangażowaniem to za rok będziemy grać w okręgówce - odważnie stwierdza szkoleniowiec ciepłowodzian. Ślęża aktualnie jest wiceliderem tabeli i traci punkt do Interu, który ma jednak jeden mecz rozegrany więcej.
Plany zweryfikować muszą powoli piłkarze Polonii, którzy przed sezonem też zapowiadali walkę o pierwsze miejsce. Choć sezon dopiero nabiera rozpędu to jedno zwycięstwo w sześciu meczach i ósme miejsce to na pewno nie początek sezonu, o jakim marzyli zawodnicy, trener, kibice i działacze klubu.
- Marzenia o awansie trzeba odsunąć na dalszy plan, a skupić się na tym, co dzieje się tu i teraz, bo jedno zwycięstwo w sześciu meczach chluby nam nie przynosi. Tak słabego początku w naszym wykonaniu nie spodziewał się chyba nikt. Ze Ślężą zagraliśmy niezłą pierwszą połowę. W drugiej byliśmy tylko tłem dla rywali. To już kolejny mecz, gdy po przerwie nasza gra zupełnie siada - powiedział Bogumił Sikorski, szkoleniowiec Polonii. - Będziemy walczyć o jak najlepsze miejsce by pokazać niektórym, że w piłkę grać potrafimy. Mamy wiele d udowodnienia. Mimo fatalnego początku uważam, że miejsce w pierwszej trójce jest w naszym zasięgu. Ślęży gratuluję zasłużonego zwycięstwa - dodał trener ząbkowiczan.
ms. / em24.pl
Orzeł i Unia lepsi od Sokołów. Skałki wygrywają w Roztoce, Ślęża gromi Polonię
2017-09-25 17:53:19
gość: ~Jurgen
Tylko Unia Bardo!!!
2017-09-25 19:08:49
gość: ~orzel
@~Jurgen zapomniałeś dodać unia oldboys emeryt buhahaha!
2017-09-25 17:57:51
gość: ~marian
Sikorski nie lepiej złożyć dymisje? Tak będzie łatwiej. Bo z łatwego awansu wasza droga przeinacza się w walkę o utrzymanie Hahaha
2017-09-25 18:23:57
gość: ~Typowy Polak
@~marian
Typowa polska mentalność. Polonia ma kryzys, a co do tego kto kogo trenuje to nie twoja sprawa.
2017-09-25 18:32:36
gość: ~marian
@~Typowy Polak
Polska mentalność? Chłop przed początkiem sezonu bił taka pewnością siebie, ze myślałem, ze wygrają wszystkie 24 mecze i w cuglach awansują do Okregowki. A teraz co tydzien znajduje cos na swoje usprawiedliwienie. To jest po prostu śmieszne
2017-09-25 19:09:07
gość: ~Nemezis
Dobrze, Że Boguś nie zgonil przegranej na sędziów, bądź na nierówna trawę. Wracać w końcu na ziemię. Polonia z tym składem nie ma sza się na awans i od pierwszej kolejki i to powtarzam, i to potwierdzają. Nie ma zawodników, nie ma kasy, nie ma zaplecza, a trenerskie wygórowane ambicje nic tu nie dadzą. Polonia i pierwsza trójka? Jeśli kilka drużyn się wycofa to się zgodzę. Narazie życzę im, by złapali się w top8.
2017-09-25 20:10:27
gość: ~Ktoś
@~Nemezis
A co ty sobie pajacu Polonią tak ostatnio na forum mordę wycierarz. Masz jakieś kompleksy? Przyjdź i pokaz jak to za twoich rzadow Polonia urosła by w siłę a jeżeli potrafisz tylko gderać z za klawiatury to lepiej zamilcz.
2017-09-25 20:30:39
gość: ~kibic
@~Ktoś
Naucz się po Polsku pisać a dopiero później pisz komentarze.
2017-09-25 20:37:50
gość: ~Skrt
@~kibic
po polsku z małej
2017-09-25 20:57:57
gość: ~Ja
@~kibic
Naucz się pisać po polsku... Tak powinieneś zacząć śmieszny poliglotów.
2017-09-25 20:59:29
gość: ~Podstawowy Poloni
@~kibic
I co cwaniaczku sam masz problem z językiem polskim.
2017-09-25 22:06:45
gość: ~Nemezis
@~Ktoś
Po wstyd dla Zabkowic, jeśli ktoś taki trenuje drużynę Polonii i twierdzi, że robi w tym roku awans. Szacunek za ambicje. Ale jak co meczu się czyta wypowiedź, że sędziowie, że pogoda, że dyspozycja dnia itp. To oczy pieką. Polonia gra mega piach, zero skladnosci. 2-3 ładne akcje na mecz to za mało jak na ten zespół.
2017-09-25 22:45:19
gość: ~Ktoś
@~Nemezis
Przyjdź i przedstaw swoje propozycje gry. Może akurat zarząd zaakceptuje twoja osobę na trenera. Za klawiaturą to każdy jest mocny ale w realu to już inny świat.
2017-09-25 20:32:28
gość: ~kibic
@~Nemezis
Sikorski nadaje się na trenera jak Tusk na premiera.
2017-09-25 22:42:08
gość: ~Obserwaor
W Polonii jest 4-5 zawodników którzy prezentują odpowiedni poziom... Daniel w bramce Przemek Madej, Damian Mikulski i w tym meczu chłopak który strzelił 2 bramke... reszta niestety to średniaki A klasy
... A Ci którzy się wyróżniają zapewne gdzieś się rozejda w zimie
2017-09-26 00:11:29
gość: ~kibic
@~Obserwaor
Madej to playboy z nadwagą, w meczu z Ciepłowodami pokazał na jakim poziomie jest. Sikorski świata poza nim nie widzi, chłop popełnia faul po którym wpada bramka z rzutu wolnego. W środku gra bezproduktywne dziecko ze śmieszną fryzurą na głowie i drugi chłopaczek z juniorów, ulubieńcy prezesa Warzochy i jak można zauważyć Sikorskiego również. W napadzie wielki chłop, który nie potrafi wygrać walki w powietrzu a na boku Ptasiński, który wygląda jakby dopiero wstał. Czas na zmiany, choć na te może być już za późno, biorąc pod uwagę ilu zawodników miał do dyspozycji trener. Czyżby zawodnicy dali sobie spokój? Gdzie Ci, którzy po powrocie mieli wzmocnić drużynę? Mimo to, życzę powodzenia
2017-09-25 19:14:25
gość: ~Skaleczki
Czekamy na was jak wam tam? A zamek tylko zabierzcie że sobą jakiś duży wór bo trochę wam go napelnimy brameczkami he he he!!
2017-09-25 21:00:19
gość: ~andrzej admin zamkovia
@~Skaleczki
Proponuję zrobić możliwość komentowania tylko poprzez fejsa, skończy to możliwość komentowania postów przez internetowe pi*dy !
2017-09-25 22:24:00
gość: ~Zxcv
@~Skaleczki
Stary zejdzisz na ziemię po niedzielnym meczu, gwarantuje!!!
2017-09-26 07:26:29
gość: ~Wp
@~Zxcv
W niedzielę zameczek rozbije się o skałki tak lekko z pięć razy. He,he.
2017-09-26 07:29:19
gość: ~Olo
@~Wp
Zamek na razie przypomina zamek z rozporka a nie jakąś twierdze.
2017-09-26 07:49:15
gość: ~skalki
@~Olo ale masz rację he he
Przypomina ale z takiego wiesz starego zlanego rozpora buhaha.
2017-09-26 10:48:01
gość: ~Hm
@~Wp
W niedziele zamek spuści stolec w kiblu :)
2017-09-26 11:22:35
gość: ~cece
Kamieniec dramatycznie wygląda, Skałki dużo bardziej solidne na tym etapie, ale i tak czuję, że będzie niespodzianka. A w A-klasie i Polonie i Ślęże pogodzi Sparta :) :)
2017-09-26 13:26:02
gość: ~zawodnik rezerwowy
Gratuluję Ciepłowodom fajnej drużyny i świetnych kibiców.
2017-09-26 19:52:34
gość: ~Nikt ważny
@~zawodnik rezerwowy
Może spróbuj w Ciepłowodach. Tam na pewno lepiej ci pójdzie. Pewnie odrazu pierwszy skład itd.
2017-09-26 13:28:44
gość: ~zawodnik rezerwowy
A my co znowu w plecy.Jeden z Mundków w szatni się pochwalił że miał asystę przy pierwszej bramce dla nas.Jak było naprawdę wystarczy obejrzeć relację z meczu.
2017-09-26 13:43:57
gość: ~Kibic poloni
Ale macie kretow w drużynie masakra!
2017-09-26 14:10:12
gość: ~player
co tu sie odpier*ala w tych komentarzach. kazdy na kazdego napier$ala. Szkoda Polonii bo mają kryzys. Któryś mecz z kolei wychodzą bez ducha walki po dobrych pierwszych połowach. Głowa do góry i łapać pkt
2017-09-26 15:48:14
gość: ~Ja
@~player
Zgadza się panowie olać te internetowe cioty. Grać swoje a wyniki też będą. Kretów może być tylko dwóch,ci co mają wiedzieć wiedzą o kim mowa. Od nich zawsze śmierdziało stara podpaska.
2017-09-26 15:59:12
gość: ~Ty
@~Ja
O kim mowa ?
2017-09-28 13:03:04
gość: ~zawodnik rezerwowy
@~Kibic poloni
Kret znajduje się wśród zawodników wychodzących w pierwszym składzie.Zawsze po przerwie przychodzi i opowiada rezerwowym ciekawostki z szatni.
2017-09-28 13:16:52
gość: ~Ja
@~zawodnik rezerwowy
Podpisz się prawdziwie, były rezerwowy poloni.Niedlugo zrobimy ci taką reklamę mąciciela internetowego że pograsz już tylko z tyłu na pionie.
2017-09-28 13:28:15
gość: ~zawodnik rezerwowy
@~Ja
Wróci W.Siewruk to z Tobą zrobi porządek.
2017-09-28 16:55:14
gość: ~Ja
ostatnio dodany post
@~zawodnik rezerwowy
Nie wróci,już jest boczo w klubie
REKLAMA
REKLAMA