Express-Miejski.pl

Czwartoligowcy za trzy, dobre wyniki okręgówkowiczów. Niespodziewany lider w A-klasie

Adam Bońkowski i Hubert Górski - kapitanowie Nysy Kłodzko i Orła Ząbkowice Śląskie

Adam Bońkowski i Hubert Górski - kapitanowie Nysy Kłodzko i Orła Ząbkowice Śląskie fot.: Dawid Broniszewski

Unia i Orzeł wygrywają, Zamek zatrzymuje Zjednoczonych, a Skałki zdobywają pierwsze trzy punkty w tym sezonie. W A-klasie lideruje Inter z Ożar. Sparta i Polonia tracą.

IV liga: Orzeł rozbił Nysę

Takiego meczu potrzebowali podopieczni Tomasza Masłowskiego. Ząbkowiczanie na własnym boisku rozbili 5:1 (3:0) Nysę Kłodzko i odnieśli pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. – Już w dwóch poprzednich spotkaniach nasza gra wyglądała dobrze. Przed meczem z Nysą byłem pewien, że jeżeli zaprezentujemy się tak, jak w meczu z Górnikiem albo w Gaci to wygramy – mówił szkoleniowiec Orła.

Ząbkowiczanie już do przerwy prowadzili 3:0 po golu Kuriaty i dwóch trafieniach Rakoczego. Szczególnie pierwszy gol sprowadzonego latem z Victorii Tuszyn pomocnika był trafieniem „stadiony świata” po kombinacyjnie rozegranym rzucie rożnym. W drugiej połowie Nysa co prawda przeważała przez pierwszy kwadrans i zdobyła gola honorowego, ale ostatnie słowa w meczu należały do biało-niebieskich, a konkretnie do Kuriaty, który wykorzystał dobre dogrania kolegów, dorzucił dwa gole i skompletował hat-tricka.

- Konsekwentnie stawiam Dawida na pozycji nr 9, to on ma w tym zespole strzelać bramki. W dwóch pierwszych meczach miał swoje okazje, ale brakowało kropki nad i. Tym bardziej cieszę się, że w końcu nadeszło przełamanie i to w takim stylu. Mamy mocniejszy zespół niż w poprzednim sezonie, stwarzamy sobie więcej sytuacji bramkowych i rolą Dawida jest ich wykorzystywanie – mówił o Kuriacie szkoleniowiec Masłowski.

Powodów do zadowolenia po końcowym gwizdku nie miał Krzysztof Konowalczyk, trenujący Nysę. Dla kłodzczan była to pierwsza przegrana w tym sezonie. - Zagraliśmy fatalnie pierwszą połowę. Byliśmy nieobecni, nie byliśmy sobą. Mecz zaczęliśmy dopiero od drugiej połowy, gdy traciliśmy do Orła trzy bramki. To zbyt duża strata, by przy tak usposobionym rywalu ją odrobić – mówił Konowalczyk.

Przed Orłem teraz spotkanie w Trzebnicy z innym z beniaminków – Polonią. Nysa okazję do rehabilitacji będzie miała na własnym boisku, gdzie podejmie Sokoła Wielka Lipa.

IV liga: Unia z pierwszym zwycięstwem i… sześcioma punktami

W drugiej kolejce bardzianie, choć na boisku przegrali 3:4 (2:1) z Wiwą Goszcz, to otrzymali trzy punkty walkowerem. Okazało się bowiem, że w składzie gości występował Paweł Kubot, choć nie znalazł się on w protokole meczowym. Mężczyzna został dopisany do sprawozdania meczowego już po zawodach, co jest niezgodne z przepisami. Te jasno bowiem mówią, że zawodnik, który nie znalazł się w protokole przed rozpoczęciem spotkania nie może w nim wystąpić, a jego ewentualne dopisanie w trakcie zawodów lub po nich oznacza walkowera.

Do Trzebnicy Unia nie jechała więc jako ostatni zespół w tabeli. Zawodnicy Tomasza Zielińskiego chcieli jednak pokazać, że potrafią także wygrywać na boisku i pokonali beniaminka 3:1 (1:0). Bardzianie do przerwy prowadzili 1:0 po trafieniu doświadczonego Mirosława Włodarczyka. Tuż po przerwie drugiego gola dorzucił Krzysztof Czachor, popisując się ładnym uderzeniem z rzutu wolnego, a trzecie trafienie było autorstwa Tomasza Robaka, który pokonał broniącego Buchlę również po uderzeniu ze stałego fragmentu gry.

Pod koniec bardzianie mogli zdobyć jeszcze co najmniej jednego gola. Dobrą okazję miał Marcin Gerlach, jednak piłka po jego uderzeniu przeszła obok słupka. Gospodarze honorowego gola zdobyli w ostatniej akcji meczu - Piotra Gembarę pokonał Piotr Czarnecki.

Warto zaznaczyć, że w barwach Unii wystąpił 33-letni Tomasz Szczepek, były piłkarz ząbkowickiego Orła i Polonii Trzebnica, który ostatnie sezony spędził w Henrykowiance Henryków.

W czwartej kolejce bardzianie na własnym boisku podejmą Śląsk II Wrocław.

Klasa okręgowa: Zamek urywa punkt Zjednoczonym

W ostatniej kolejce ubiegłego sezonu piłkarze z Kamieńca Ząbkowickiego pokonali Zjednoczonych i zabrali im awans do czwartej ligi. Teraz żarowianie znów przy ul. Złotostockiej nie mieli tęgich min po końcowym gwizdku, remisując 2:2 (1:1) i tracąc pierwsze punkty w sezonie.

Zamek dwukrotnie gonił wynik. Podopieczni Arkadiusza Albrechta przegrywali od 17 minuty po samobójczym trafieniu Krystiana Burczaka. Tuż przed przerwą wyrównał jednak Dariusz Mieszkalski, finalizując dwójkową akcję z Wojciechem Nowakiem.

Po zmianie stron Zjednoczeni szybko zdobyli drugiego gola autorstwa Mateusza Andrzejewskiegom, jednak Zamek równie szybko wyrównał. Rzut karny wywalczył Mateusz Chołuj, a jedenastkę na bramkę zamienił Kamil Sienkiewicz. Kwadrans przed końcem gry fatalnie wyglądającej kontuzji doznał Chołuj, który złamał palca u ręki i opuścił boisko, a na miejsce wezwano zespół ratownictwa medycznego.

W ostatnich 15 minutach obie ekipy szukały zwycięskiego gola, ale więcej bramek już nie padło i drużyny podzieliły się punktami.

Klasa okręgowa: Skałki lepsze w starciu beniaminków

Stolczanie wywalczyli pierwsze trzy punkty po awansie do klasy okręgowej. Podopieczni Tomasza Starczynowskiego na własnym boisku okazali się lepsi od Kryształu Stronie Śląskie i po dwóch trafieniach Dawida Molędy zwyciężyli 2:1 (2:1). Przed meczem zespół Skałek otrzymał puchar za wywalczenie mistrzostwa A-klasy (gr. III – wałbrzyskiej) w sezonie 2016/2017.

Sam mecz dla gospodarzy rozpoczął się wyśmienicie. Już w pierwszej minucie Molęda wykorzystał nieporozumienie defensora Kryształu z bramkarzem i dał Skałkom prowadzenie. Przyjezdni szybko jednak odpowiedzieli, a do siatki Pawła Kota trafił Mateusz Poświstajło. Do szatni to jednak Skałki schodziły z korzystnym wynikiem, a drugiego gola w około 20. minucie zdobył Molęda.

Od 52. minuty stolczanie grali w przewadze jednego zawodnika. Czerwoną kartkę zobaczył strzelec gola dla Kryształu. Chwilę później znakomitą okazję na zdobycie hat-tricka miał Molęda, jednak fatalnie przestrzelił z najbliższej odległości i zagwarantował kibicom emocje do końcowego gwizdka. W ostatnich minutach fatalnie wyglądającej kontuji doznał Arkadiusz Ciesielski, który, jak wynika ze wstępnych diagnoz, złamał bark. Co więcej, zawodnik został ukarany czerwoną kartką, po tym, jak obraził jednego z graczy gości, który chciał jak najszybciej przetransportować zawodnika poza linię boczną.

Warto zaznaczyć, że w barwach Skałek od pierwszej minuty wystąpiło dwóch nowych zawodników - Daniel Pietrzak, który już w przeszłości grał w ekipie ze Stolca oraz Łukasz Głowak. Obaj zasilili Skałki, przychodząc z Unii Bardo. Zespół wzmocnili także Paweł Soboniak z Orła Piława Dolna i Kacper Kupczak, który powrócił do kraju. Nieobecny był natomiast Piotr Satanowski, który w ostatnim momencie zdecydował się na transfer do Iskry Jaszkowa Dolna.

A-klasa: Lider w Ożarach

Inter w dwóch meczach zdobył dwanaście goli i objął przodownictwo w tabeli. Z zespołu, który w ubiegłym sezonie walczył o utrzymanie, powoli kreuje się czarny koń rozgrywek. Tym razem podopieczni Przemysława Gajka pokonali 7:2 (4:2) Wieżę Rudnica, choć przez 90 minut grali bez...nominalnego bramkarza. Między słupkami cały mecz spędził kapitan drużyny Wojciech Gembara.

Kibice już do przerwy oglądali sześć goli. Najpierw po dwóch trafieniach Łukasza Trybulca gospodarze prowadzili 2:0, później jednak kontaktowego gola dla Wieży zdobył Remigiusz Markiel. Na trafienie Wieży piłkarze Interu zareagowali najlepiej jak mogli. Najpierw rzut karny wykorzystał Adrian Włodarczyk, a po chwili czwartego gola dla Interu dorzucił Krzysztof Chrobak. Tuż przed przerwą stratę Wieży zmniejszył ponownie Markiel, a kibice zgromadzeni w Ożarach nie mogli narzekać na nudę.

W drugich 45. minutach do siatki trafiali już tylko gospodarze. W 72. minucie drugi rzut karny ponownie wykorzystał Włodarczyk, a w ostatnim kwadransie Wieżę dobił rezerwowy Damian Bieńko, zdobywając jeszcze dwa trafienia.

– Po raz pierwszy w historii występów w A-klasie piastujemy pozycję lidera. To dopiero pierwsze mecze, nie popadamy w hurraoptymizm i ciężko trenujemy, ale sam fakt przodownictwa w tabeli bardzo cieszy – mówi Wojciech Gembara, który zmuszony był strzec bramki Interu, zastępując nieobecnego Wojciecha Cweka.

Dla Wieży był to drugi przegrany mecz po awansie do A-klasy. Teraz ekipa z Rudnicy zmierzy się ze Ślężą Ciepłowody i faworytem spotkania nie będzie na pewno. Inter o utrzymanie fotela lidera powalczy w Woliborzu, z tamtejszym Słowianinem.

A-klasa: Deja-vu Polonii

W pierwszej kolejce ząbkowiczanie nie potrafili pokonać rywali z Roztocznika, prowadząc różnicą dwóch goli, teraz identyczna sytuacja miała miejsce w Uciechowie. Polonia po dwóch kolejkach ma dwa punkty i notuje spory falstart, biorąc pod uwagę aspiracje zespołu.

Podopieczni Bogumiła Sikorskiego stracili punkty w Uciechowie, z miejscowym Koliberem, remisując 2:2 (1:0). - Gdybym mógł w przerwie zmienić jedenastu zawodników to nie wahałbym się ani chwili. Każdy, bez wyjątku, zagrał bardzo słabe zawody. Jedyny plus to taki, że mimo słabej gry przez większą część meczu prowadziliśmy. Szkoda, że nie udało się utrzymać korzystnego wyniku, bo to już drugie spotkanie kiedy punkty uciekają nam w końcówce - podsumował trener polonistów. Dodał też, że to jeden ze słabszych meczów jego drużyny odkąd rozpoczął współpracę z Polonią.

Gdy w 61. minucie Michał Ptasiński podwyższał prowadzenie swojego zespołu na 2:0, chyba mało kto spodziewał się, że Polonia może z Uciechowa nie wyjechać z trzema oczkami, a jednak. Na kwadrans przed końcem meczu nadzieję w serca gospodarzy wlał Piotr Kurek, a w doliczonym czasie gry bohaterem meczu został Michał Najdzik, który w sytuacji jeden na jeden pokonał Daniela Gurbałę. Gurbała chwilę wcześniej zmienił w bramce Damiana Cupiała.

- Stracony gol na 2:2 to także swego rodzaju kuriozum. Gospodarze zaatakowali całym zespołem i zostawili swoją bramkę pustą. Po stałym fragmencie mieliśmy okazję do kontry i zamiast strzelić trzeciego gola to straciliśmy piłkę, po chwili zawodnik przeciwników znalazł się w sytuacji jeden na jeden i zdobył gola. Nasi obrońcy sugerowali pozycję spaloną napastnika, jednak asystent nie podniósł chorągiewki do góry. Czy była to słuszna decyzja czy błąd arbitra? Nie wiem i nie mnie to oceniać - skwitował Sikorski.

Znicz zatrzymał Spartę

Dobre wyniki notuje Znicz Lubnów podczas pierwszej przygody z A-klasą. Tym razem piłkarze beniaminka na własnym boisku zremisowali 3:3 (1:2) ze Spartą Ziębice, a od zwycięstwa dzieliło ich zaledwie kilka minut.

Mecz dla gospodarzy rozpoczął się wyśmienicie. Już w drugiej minucie do siatki ziębiczan trafił Marek Dechnik. Faworyci z Ziębic szybko jednak wyrównali. Z rzutu rożnego dośrodkował Damian Kozłowski, a futbolówkę do siatki skierował Grzegorz Jankowski. Przed przerwą znów w rolach głównych wystąpili ci zawodnicy. Tym razem asystował Jankowski, a na listę strzelców wpisał się Kozłowski i do przerwy Sparta prowadziła 2:1.

Ziębiczanie po zmianie stron nie potrafili jednak podwyższyć wyniku. Co więcej, w 74 minucie stracili bramkę po trafieniu Wiesława Ostendy, a chwilę później gola dla miejscowych dołożył Damian Majkowski i w Lubnowie pachniało sporą sensacją. Sparta już wtedy grała w dziesiątkę, gdyż w 76. minucie z boiska z czerwoną kartką za kopnięcie rywala bez piłki wyleciał Kamil Jurkowski. Mimo gry w osłabieniu ziębiczanie zdołali doprowadzić do remisu. W poprzeczkę uderzył Kozłowski, a odbitą piłkę do bramki skierował Arkadiusz Ziółkowski i derby gminy Ziębice zakończyły się remisem.

- Mieliśmy więcej sytuacji, kilka nawet bardzo dogodnych, ale szwankowała skuteczność. W tym roku za cel postawiliśmy sobie awans i chcemy w końcu powrócić na boiska klasy okręgowej. Stracone punkty z beniaminkiem zawsze bolą, jednak to dopiero początek sezonu. Nie ma co załamywać rąk, a dalej pracować. Przed nami kolejne spotkania, w których będziemy chcieli zamazać plamę - powiedział po spotkaniu Damian Kozłowski, piłkarz Sparty.

Unia na remis

- Mimo braku zwycięstwa jestem zadowolony z postawy zespołu. Nie celujemy w awans, ale nie myślimy też o najgorszym. Mamy bardzo młody zespół i dobre mecze będziemy przeplatać słabszymi. Przy tak młodej kadrze jest to normalne - mówił po spotkaniu drugiej kolejki Waldemar Tomaszewicz, trener Unii Złoty Stok.

Jego zespół zremisował 1:1 (0:0) z ekipą z Roztocznika. Gola dla biało-niebieskich na wagę jednego punktu zdobył z rzutu karnego Bartłomiej Cebula, dla którego był to na chwilę obecną ostatni mecz w barwach Unii. - Bartek wyjeżdża za granicę, a w przypadku przyjazdu do Polski zdecydował się pomagać B-klasowej Perle Płonica - tłumaczy Tomaszewicz.

Cebula wykorzystał rzut karny w 89 minucie po zagraniu ręką jednego z zawodników z Roztocznika. Wówczas Unia przegrywała już 0:1, po niefortunnej interwencji Rafała Brysiaka z 78 minuty gry. - Cieszy przede wszystkim fakt, że chłopcy walczyli do końca. W nagrodę za walkę otrzymali punkt. Jestem zadowolony z ich postawy, jednak martwią mnie braki kadrowe. W sobotę do dyspozycji miałem tylko dwunastu graczy. Ta ekipa ma jednak potencjał i uważam, że przy odpowiednich wzmocnieniach zimą możemy być groźni dla wszystkich w tej lidze - dodał Tomaszewicz.

Ślęża bije Henrykowiankę

Od wysokiej wygranej sezon rozpoczęli piłkarze Ślęży, którzy przed tygodniem zmuszeni byli do przymusowej pauzy po wycofaniu się Orła Piława Dolna. Podopieczni Marka Stepnowskiego wygrali 5:1 (2:0) z Henrykowianką Henryków i dali rywalom jasny znak, że w tym roku będą walczyć o awans.

Ciepłowodzianie od pierwszych minut posiadali przewagę. Zanim jednak zdobyli pierwszego gola to zmarnowali kilka dogodnych sytuacji. Wynik meczu otworzył Krzysztof Trepka, dobijając futbolówkę z najbliższej odległości, a chwilę po jego trafieniu wynik do przerwy ustalił Seweryn Raszpla, pakując piłkę do sieci bezpośrednio z rzutu rożnego.

Druga połowa rozpoczęła się od kontaktowego gola dla przyjezdnych. Mateusz Respekta bez namysłu uderzył na bramkę Mateusza Łużnego z około 40 metrów, a golkiper ciepłowodzian zaskoczony taką decyzją mimo rozpaczliwej interwencji musiał sięgnąć po futbolówkę do sieci. Wydawało się, że henrykowianie ruszą za ciosem, jednak ich zapędy szybko ostudził rezerwowy Bartłomiej Gerlach, zdobywając gola na 3:1. Na kwadrans przed końcem do siatki trafił po raz drugi Trepka, a dwie minuty później Henrykowiankę dobił Raszpla.

- Zagraliśmy dobre spotkanie, gdybyśmy mieli. lepszą skuteczność to mecz skończyłby się dużo wyższym wynikiem. Dominowaliśmy od początku do końca, realizowaliśmy swoje założenia i w pełni zasłużenie wygraliśmy. Mamy mocny i dobrze przygotowany zespół, jesteśmy faworytem do awansu i w kolejnych meczach to potwierdzimy - mówi pewny siebie Stepnowski. W następnej kolejce Ślęża zagra z Wieżą, zaś Henrykowianka podejmie GLKS Kamiennik.


ms. / em24.pl

8

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Czwartoligowcy za trzy, dobre wyniki okręgówkowiczów. Niespodziewany lider w A-klasie

    2017-08-29 19:37:24

    gość: ~orzel

    Zamek tak dalej i będzie awans!! Buhahaha buhahaha!!ale kino he he!

  • 2017-08-29 22:31:04

    gość: ~Kibic

    Gra Orła bardzo się podoba oby tak dalej.

  • 2017-08-30 08:49:19

    gość: ~xxx

    Król daj już spokój z ciągnięciem tej Unii na siłę. Łepki grają bo grają, Ty w bramce, Tomaszewicz na ławce. Taka grupa długo nie pociągnie

  • 2017-08-31 10:44:33

    gość: ~ZSS

    @~xxx

    Dobrze, że Król jeszcze to ciągnie, bo piłka to dla młodzieży w Złotym Stoku w zasadzie jedyna rozrywka. Gdyby nie grali to już całkiem stoczyliby się na dno jak ich starsi koledzy, którzy już nie grają, albo co najwyżej kopią się gdzieś po B-klasach, a jeszcze parę lat temu robili awans do klasy okręgowej.

  • 2017-08-30 10:47:53

    gość: ~kibol

    Kto słyszał że Ślęza Ciepłowody niedługo rozpoczyna sprzedaż szalików a niebawem pojawią się inne gadzety.

  • 2017-08-30 14:50:59

    gość: ~kibic Slezy

    @~kibol
    Potwierdzam , taka sprzedaz gadżetów bedzie miala miejsce juz nie długo

  • 2017-08-31 09:07:06

    gość: ~gilowianin

    tylko GILÓW

  • 2017-08-31 22:42:25

    gość: ~Kibic

    ostatnio dodany post

    Ta trawa na koronie stadionu OSiRu w Zabkowicach woła o pomste!!! Wstyd dla klubu i włodarzy OSiRu. Zadanie nie do ogarnięcia.Dobrze że idzie jesień to sama uschnie.

REKLAMA