Express-Miejski.pl

Unia Bardo wskoczyła na podium IV ligi. W okręgówce Zamek postraszył lidera

Świetne widowisko stworzyli piłkarze Zamka i Nysy w Kamieńcu Ząbkowickim. Ostatecznie kłodzczanie pokonali niżej notowanych graczy Arkadiusz Albrechta 4:3, choć dwukrotnie przegrywali różnicą dwóch goli.

Świetne widowisko stworzyli piłkarze Zamka i Nysy w Kamieńcu Ząbkowickim. Ostatecznie kłodzczanie pokonali niżej notowanych graczy Arkadiusz Albrechta 4:3, choć dwukrotnie przegrywali różnicą dwóch goli. fot.: Dawid Broniszewski / nysa.klodzko.pl

Kolejny beniaminek lepszy od Orła, Unia Bardo lepsza od wicelidera. Zamek postraszył lidera, złotostoczanie wysoko przegrywają w Szczawnie-Zdroju. Piłkarskie ostatki.

Swoje zmagania zakończyły już drużyny powiatu ząbkowickiego grające w B-klasie i A-klasie. Nieco dłużej trwa rywalizacja w klasie okręgowej i czwartej lidze, gdzie powiat ząbkowicki ma po dwóch przedstawicieli.

Mocna Unia

Bardzianie w końcu zagrali na miarę oczekiwań i choć do meczu ponownie przystąpili z wąską ławką rezerwowych to okazali się lepsi od wiceliderującej Polonii-Stali Świdnica. Dzięki temu zwycięstwu podopieczni Tomasza Zielińskiego przesunęli się na trzecie miejsce w tabeli i są aktualnie najwyżej sklasyfikowanym beniaminkiem.

Mecz dla bardzian nie zaczął się najlepiej, bo już w 13. minucie świdniczanie po golu Myrty objęli prowadzenie. Na około dziesięć minut przed przerwą wyrównał jednak Szydziak. Tuż przed przerwą bardzianie mogli prowadzić. Po faulu w polu karnym na Szabacie miejscowi mieli rzut karny. Z jedenastu metrów pomylił się jednak Czachor - jego intencje wyczuł Kot i obronił strzał gracza Unii. Do przerwy 1:1.

Po zmianie stron bardzianie potrzebowali 17 minut by objąć prowadzenie. Do siatki świdniczan trafił Robak. Unici na tle wyżej notowanego rywala prezentowali się naprawdę dobrze, a w ostatnich kilkunastu minutach, kiedy świdniczanie zaatakowali większą liczbą zawodników, to paradoksalnie bardzianie marnowali doskonałe okazje. Wykorzystali zaledwie jedną, a po raz drugi na listę strzelców kilka minut przed końcem gry wpisał się Szydziak. Ten sam zawodnik mógł tego dnia zdobyć jeszcze co najmniej jedną bramkę - w sytuacjach sam na sam z bramkarzem raz trafił w słupek, a raz uderzył obok niego. O co najmniej jedno trafienie mógł pokusić się też Szabat, ale jego próby także nie znajdowały drogi do bramki Kota.

Bardzianie zrehabilitowali się za remis w Marcinkowicach i zagrali zdecydowanie najlepszy mecz w tym sezonie. Rundę podopieczni Zielińskiego zakończą wyjazdowym meczem w Kobierzycach.

Pechowa porażka Orła

Gdy nieustanne ataki Orła na bramkę Wajdzika w 73. minucie przyniosły efekt w postaci wyrównania wydawało się, ze biało-niebiescy nie mogą wrócić z Jaworzyny Śląskiej bez co najmniej punktu. Tym bardziej, że po strzeleniu gola gracze Tomasza Masłowskiego dominowali i mieli co najmniej trzy dogodne sytuacje do zdobycia gola, ale od początku.

Pierwsze 45. minut miało wyrównany przebieg, choć lepsze okazje do zdobycia gola mieli gospodarze. Ostatecznie trafienie zdobyli w około 25. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i niefortunnej interwencji debiutującego w bramce Orła Krakowskiego. 16-latek źle wybijał piłkę, ta spadła tuż przed linią, a z prezentu skorzystał Mróz i wpakował futbolówkę między słupki. Gospodarze poszli za ciosem i przed przerwą mogli prowadzić wyżej, jednak dwukrotnie dobrze bronił golkiper ząbkowiczan.

Po zmianie stron zdecydowanie zaatakował Orzeł i zmusił rywali do defensywy. Próby biało-niebieskich długo nie przynosiły jednak efektu. Raz bramkarzowi gospodarzy w sukurs przyszła poprzeczka, dwukrotnie przy swoich interwencjach miał on sporo szczęścia. Dopiero w 73. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Radziszewskiego Wajdzik tak niefortunie wybijał piłkę, ze wpakował ją sobie do własnej sieci i w efekcie w Jaworzynie Śląskiej był remis. Uskrzydlony Orzeł ruszył w poszukiwaniu drugiego gola i miał kilka bardzo dobrych okazji - po uderzeniu Maciaka futbolowką na linii bramkowej zablokował obrońca Karoliny, przy próbie Cebulskiego ostatecznie piłka ugrzęzła pod nogami Wajdzika, który na raty, ale zdołał ją złapać. Pod drugą bramką było gorąco po próbie Ignatowicza. Orła przed stratą bramki uchroniła poprzeczka. Gdy wszystko wskazywało na podział punktów arbiter podyktował rzut wony dla miejscowych. Po wrzutce w pole karne i zamieszaniu do futbolówki dopadł niepilnowany Mróz i mocnym strzałem zapewnił swojej ekipie zwycięstwo. Była to ostatnia akcja meczu, po zdobyciu gola arbiter zakończył zawody.

- Mimo porażki, można wyciągnąć z tego meczu sporo pozytywów i to cieszy. Nie zasłużyliśmy w tym meczu na przegraną, na przestrzeni całego spotkania prezentując się lepiej niż miejscowi. Po zdobyciu bramki na 1:1 mieliśmy kilka świetnych sytuacji, z których przynajmniej jedną powinniśmy wykorzystać. Nie zdołaliśmy jednak tego uczynić i w końcówce zostaliśmy boleśnie skarceni - ocenił pojedynek trener Orła Tomasz Masłowski. 

- Pierwsza połowa dla nas, druga dla Orła. Ostatecznie to nam jednak dopisało szczęście w końcówce meczu i zdołaliśmy zdobyć ważne trzy punkty - mówił po meczu Jakub Rosiak, pomocnik Karoliny.

Orzeł spadł w tabeli na ósme miejsce. W ostatniej kolejce na własnym boisku biało-niebiescy podejmą oleśnicką Pogoń.

Złotostoczanie rozbici w Szczawnie-Zdroju

- O ile wysoki wynik nie do końca oddaje przebieg spotkania, bo nie zasłużyliśmy na przegraną różnicą aż trzech goli, o tyle jeśli chodzi o kadrę, podejście zawodników i organizację to rzeczywiście jesteśmy rozbici - odpowiada Adrian Szymczak, trener złotostockiej drużyny zapytany o wysoką przegraną 0:3 z beniaminkiem ze Szczawna-Zdroju. Unici po raz kolejny pojechali na mecz osłabieni. W kadrze zabrakło chociażby Michalskiego, Dechnika, Cebuli, Gawdanowicza czy Wróblewskiego. - Odniosłem wrażenie, że część graczy przyszła też na mecz „z musu”, bo są już po słowie z innymi klubami i wszystko wskazuje na to, że tylko czekają, żeby móc zmienić klub - dodaje bez pardonu tymczasowy szkoleniowiec Unii.

Szymczak zapowiedział już, że zgodnie z umową po ostatnim meczu przeciwko Victorii Tuszyn rozstanie się z zespołem seniorów. - Nie widzę dalszego sensu kontynuowania tej współpracy. Na ile mogłem, na tyle pomogłem. Podsumowaniem całej sytuacji, jaka jest w klubie jest zdarzenie z ubiegłego tygodnia i nieprzygotowane boisko na mecz z Pogonią. Do tego podanie się do dymisji prezesa. Ogółem - czeski film, w którym nie chcę brać udziału - bez ogródek opowiada Szymczak.

Samo spotkanie w Szczawnie-Zdroju to popis Olejnika, który trzykrotnie pokonywał Gurbałę kolejno w 30, 54 i 90 minucie spotkania. O ile przy golu na 3:0 gracz beniaminka popisał się świetnym uderzeniem, o tyle przy dwóch wcześniejszych golach spory udział mieli gracze Unii, popełniając indywidualne błędy.

Po tej porażce Unia z szesnastoma oczkami plasuje się na dziesiątym miejscu w tabeli i o ile niemożliwe jest żeby rundę jesienną zakończyła w strefie spadkowej o tyle, patrząc na sytuację w klubie, wydaje się, że na wiosnę unitów czeka walka o utrzymanie, aniżeli gra o jakiekolwiek wyższe cele. Przedsezonowe ambicje i zapowiedzi walki o awans trzeba już włożyć między książki i to najlepiej te z gatunku science-fiction.

W ostatniej kolejce rundy jesiennej złotostoczanie podejmą na własnym boisku piątą w tabeli Victorię Tuszyn.

Zamek postraszył liderującą Nysę

Sporo emocji towarzyszyło spotkaniu kamienieckiego Zamku z liderującą Nysą Kłodzko. Kłodzczanie w ostatnich latach mieli spore problemy z odnoszeniem zwycięstw przeciwko Zamkowi i w tym roku było podobnie, choć obie drużyny przed meczem w tabeli dzieliło sporo, bo aż jedenaście miejsc. Nysa była pierwsza, Zamek dwunasty. Co więcej, gracze z Kamieńca Ząbkowickiego nie wygrali od siedmiu meczów i paradoksalnie najbliżej przełamania byli z liderem dwukrotnie prowadząc różnicą dwóch goli.

Na boisku różnica w tabeli dzieląca obie ekipy nie była zauważalna. Zamek pod wodzą nowego trenera Arkadiusza Albrechta, choć jeszcze nie wygrał, to prezentuje się solidnie, a w kluczowych momentach kamienieckim piłkarzom brakuje przysłowiowego farta.

Kamienieccy gracze mecz z Nysą rozpoczęli kapitalnie. Już po 14. minutach prowadzili 2:0 po trafieniach Krystiana Burczaka i Sopucha. Ten pierwszy wykorzystał błąd defensorów Nysy i lobem pokonał Niewęgłowskiego, a za chwilę ten drugi dopadł do odbitej piłki po strzale Burczaka i dopełnił formalności, dając Zamkowi dwa trafienia przewagi. Kłodzczanie szybko otrząsnęli się po dwóch ciosach zdecydowanie przejmując inicjatywę. Na bramkę kontaktową kazali jednak czekać do 45. minuty. Wówczas to arbiter podyktował rzut karny za zagranie ręką i na nic zdały się protesty Ścigaja, który sugerował arbitrowi, że został trafiony w twarz. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Pierzchalski i do szatni obie ekipy schodziły przy stanie 2:1 dla Zamka.

Po przerwie wydawało się, że to Nysa ruszy do frontalnych ataków. Nic podobnego. To Zamek stworzył sobie dwie świetne okazje i dwukrotnie trafił do siatki Niewęgłowskiego. Przy pierwszym trafieniu arbiter słusznie wskazał pozycję spaloną Krystiana Burczaka, przy drugiej akcji wątpliwości już jednak nie było. Aktywny „Bury” minął bramkarza gości i trafił między słupki, dając Zamkovii znów dwa gole przewagi. Z wyniku 3:1 gracze Albrechta cieszyli się jednak krótko. W 60. minucie drugiego gola dla Nysy zdobył Tracz, a po chwili do siatki trafił Aiynla, jednak chwilę wcześniej arbiter odgwizdał faul nigeryjskiego napastnika Nysy. Ataki kłodzczan nie zraziły miejscowych, którzy przetrzymali trudniejszy okres, zaatakowali i po raz kolejny cieszyli się z gola. Ich przedwczesną radość przerwał jednak ponownie gwizdek arbitra - sędzia wskazał pozycję spaloną i nie uznał trafienia Rychtera. - Do tej pory nie wiem skąd taka decyzja sędziego. Jestem przekonany, że gdyby trafienie zostało uznane to tego meczu byśmy nie przegrali - denerwował się po meczu najlepszy tego dnia w ekipie Zamku Krystian Burczak.

Po tym jak arbiter nie uznał trafienia Rychtera z graczy Zamku jakby zeszło powietrze. W efekcie w ciągu dwóch minut stracili dwa trafienia i na pięć minut przed końcem przegrywali 3:4. Do remisu doprowadził Osicki, a chwilę po nim gola na wagę wygranej dla Nysy strzelił Bońkowski, bowiem do końcowego gwizdka arbitra wynik nie uległ już zmianie. Ambitni gracze Zamku, choć bez punktów, to mogli opuszczać boisko z głowami uniesionymi do góry. Tak zawzięcie grających graczy Zamkovii kibice chcieliby oglądać zawsze, nie tylko w pojedynczych bataliach.

Pomimo niezłego występu sytuacja Zamkovii w tabeli daleka jest nienajlepsza. Gracze Albrechta zajmują wciąż dwunastą pozycję, jednak z niżej notowanych zespołów co kolejkę któryś zdobywa punkty. Tym razem był to Grom Witków, który z ostatniego miejsca przesunął się na czternaste i ma tylko dwa punkty mniej niż Zamek. W ostatnim meczu rundy gracze z Kamieńca Ząbkowickiego zagrają z wiceliderem z Żarowa.

- Spotkania z Zamkiem zawsze były dla Nysy ciężkie i to potwierdziło się także teraz. Kluczowe momenty, które pozwoliły nam odnieść wygraną były w momencie, gdy łapaliśmy kontakt, zdobywając gola na 1:2 i 2:3. Trzeba docenić moich zawodników, bo po raz kolejny pokazali charakter, wole walkę i do końca wierzyli w wygraną, w efekcie odnosząc ważne zwycięstwo - mówił po spotkaniu trener Nysy Kamil Krzywda.

sm. / Express-Miejski.pl

17

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Unia Bardo wskoczyła na podium IV ligi. W okręgówce Zamek postraszył lidera

    2016-11-14 10:56:48

    sm. / Express-Miejski.pl

    Kolejny beniaminek lepszy od Orła, Unia Bardo lepsza od wicelidera. Zamek postraszył lidera, złotostoczanie wysoko przegrywają w Szczawnie-Zdroju. Piłkarskie ostatki.

  • 2016-11-15 14:23:44

    gość: ~kibic

    widac ze albrecht ma pojecie odmienil ta druzyne

  • 2016-11-15 20:47:47

    gość: ~Andrzej

    Na wiosnę zrobimy miazgę! ZAMKOVIA!!!

  • 2016-11-15 22:10:20

    gość: ~Kiler

    Szkoda mi piłkarzy z Kamieńca. Grali świetne spotkanie, ale ciężko było im wygrać z 15 zawodnikami Nysy na boisku. Podobna sytuacja jak kiedyś w Nowej Rudzie. Sędziowie robili wszystko, żeby NR wygrała to spotkanie. Zamek z tym trenerem wiele osiągnie czego im szczerze życzę! A Nysie życzę nie awansu do VI ligi :)

  • 2016-11-16 17:30:24

    gość: ~Zdziwiony

    ostatnio dodany post

    Dlaczego przeciwko 15 zawodnikami Nysy.Gdybym dodał sędziow to wychodzi mi 14.Czyżby czarna magia,bo nie rozumiem?Jak już coś piszedz to tak żeby było wiarygodne.Bo cie poniosło mocno.

  • 2016-11-16 09:39:10

    gość: ~Gieniu

    Nareszcie widać walkę i wolę zwycięstwa.Słuszna decyzja zarządu klubu z Kamieńca szkoda że tak późno.Popatrzeć tylko jak wyglądają treningi teraz a jak wyglądały za poprzedniego szkoleniowca to przepaść...Zamkowia na wiosnę pokarze co potrafi.Nareszcie Burczak strzela bramki bo go trener poprzedni stłamsił całkowicie przez swoje animozje.

  • 2016-11-16 09:50:49

    gość: ~Obiektywny

    Narzekacie na Waldka, a jak zrobił awans do okręgówki, czego nie udawało się nikomu przez kilkanaście lat(Albrechtowi też) to go wychwalaliście i mówiliście, ze świetny trener itp. To tylko pokazuje, że jak odnosisz sukcesy to cię wielbią, a jak trzeba pomóc podczas gorszego okresu to niewielu wyciągnie rękę. Na razie za Albrechta Zamek zdobył 1 punkt i rzeczywiście może gra wygląda lepiej, ale za walory estetyczne punktów nie dają. Teraz w plecy z Żarowem i zobaczymy czy Albrecht będzie miał jajka i podejmie się prowadzenia zespołu wiosną czy ucieknie z ugranym jednym punktem w czterech meczach (średnia gorsza od tej, którą miał Tomaszewicz).

  • 2016-11-16 10:15:24

    gość: ~statystyk

    Nikt nie powiedział, że W.T. to zły trener, zapisał się w historii klubu, pomógł też wielu chłopakom poza boiskiem, ale po prostu zbyt długo był w tej drużynie i zatarły się stosunki trener-zawodnik, co przełożyło się na naprawdę fatalne wyniki. Ostatnie 40 meczy pod wodzą poprzedniego trenera: 12 zwycięstw, 4 remisy, 24 porażki (w tym 2 walkowery)- jeżeli się mylę to proszę mnie poprawić, ale jak widać wygląda to tragicznie.
    Trener Albrecht przejął rozsypaną drużynę więc trudno o dobre wyniki, do tego trudny terminarz, jednak już widać poprawę w grze. Kilku chłopaków się obudziło i uważam, że trener na pewno będzie chciał zostać na wiosnę i ma pomysł na tą drużynę. Potrzeba kilku wzmocnień i będzie dobrze. Myślę, że mimo złej sytuacji obecnie spadek Zamkowi nie grozi.

  • 2016-11-16 11:24:29

    gość: ~Obiektywny

    Akurat jeśli chodzi o walkowery to od tego kto może grać a kto nie jest kierownik klubu - patrz. Legia.

    W.T - 40 punktów w 40 meczach. A.A - 1 pkt w 3 meczach. Rywale wcale nie wygórowani, bo Gola Świdnicka w tabeli niżej niż Zamek a zdobyty ledwie punkcik.

  • 2016-11-16 11:32:52

    gość: ~kibic

    Dodając do tego 45 pkt w pierwszym sezonie Zamka w L.O.w 30 meczach daje 85 pkt w 70 meczach.Tragedii nie ma.

  • 2016-11-16 12:13:19

    gość: ~kibic

    Poszperałem do statystyk:Bezpośrednie potyczki obu trenerów na przestrzeni 2 ostatnich lat:Zamek - Iskra Jaszkowa 2:2(2:0),Zamek - Iskra Jaszkowa 9:0(5:0)spotkania w L.O.,Zamek - Orzeł Ząbkowice 1:1(0:1),Memoriał Tomka Zabawy.Bez jakichkolwiek podtekstów.Po prostu tak bywa.

  • 2016-11-16 12:24:19

    gość: ~kibic

    To zamierzchła przeszłość.Oczywiście życzę Arkowi,żeby wiosną z drużyną Zamka zdobył 3 pkt w Jaszkowej i nie tylko w Jaszkowej,punkty będą niezmiernie potrzebne,w każdym meczu,gdyż sytuacja w 3 lidze nie wygląda dla optymistycznie dla drużyn z naszego regionu,a co za tym idzie,zwiększy się liczba spadkowiczów we wszystkich niższych ligach.Myślę że juz w Zarowie,Zamek zapunktuje.

  • 2016-11-16 12:51:52

    gość: ~statystyk

    Zgadzam się, ale ja przedstawiłem powód zwolnienia czyli słabe wyniki w ostatnim czasie. A przytoczyłem cały poprzedni i ten sezon do momentu dymisji. Pierwszy sezon był bardzo dobry, potem niestety coraz gorzej.

  • 2016-11-16 13:34:05

    gość: ~kibic

    Więc W.T.podał się do dymisji.Przyszedł A.A.i życie dalej się toczy.A czas zweryfikuje wyniki.Taki jest sport.Odchodzą zawodnicy trenerzy.Niesmaczne są niektóre komentarze,bo od dymisji poprzedniego trenera minął już chyba miesiąc?następca nie osiągnął jeszcze nic,a dalej jakaś garstka pisze takie rzeczy jakby Zamek walczył o wyższą klasę rozgrywkową.Więcej pokory,bo znając realia,za jakiś okres czasu powieszą psy na kolejnym trenerze,który jak się nie mylę nie uniknął juz negatywnych opinii,będąc w poprzednich klubach.Śledząc poczynania klubów z naszego regionu doczytałem się na RW,jaki to niedobry jest vice prezes Zamka,jak rozkłada to na łopatki.Przykro to się czyta,gdy człowiek prócz jakiejś operatywności dokłada własne środki finansowe,a tak mu się odwdzięcza pisząc paszkwile na forum.Więc za nim coś napiszecie,podnosząc anonimowo swoje ego,spojrzcie w lustro.

  • 2016-11-16 10:21:55

    gość: ~Janko

    Tylko zmieniło się w zarządzie Unii Wojtek Król został odstawiony na boczne tory i już syf i dno.Jakby jakaś grupa rządna władzy go nie odstawiła dalej byłoby dobrze a tak może być A klasa.Dobrze że prezes podał się do dymisji rządzić trzeba umieć i mieć d tego jeszcze haryzmę.

  • 2016-11-16 10:45:35

    gość: ~kibic

    Statystki,mówią wiele,ale okoliczności,które miały miejsce w danym czasie,też wiele mówią.Odeszło z różnych przyczyn bardzo wielu chłopaków z Kamieńca,przyczyny oczywiście różne,wyjazdy,kontuzje,nauka.Kompromitacji nie było przez okres 3 lat(może po za meczem z Pogonią Pieszyce 1-5).Jeżeli pamięc mnie nie myli,to drużyna przed przejęciem przez poprzedniego trenera nie wyglądała rewelacyjnie.Zmiany szkoleniowców były zawsze,raz z lepszym skutkiem,raz gorszym,tak że nie dzieje się nic nadzwyczajnego.Obu Panom życzę powodzenia,bo obu znam.A drużynom,które prowadzą jak najlepszych wyników.

  • 2016-11-16 11:04:44

    gość: ~kibic

    Do statystyka,a więc wzmocnień?,czyli wszyscy zdają sobie doskonale sprawę,że obecna ekipa nie utrzyma okręgówki.Myślę,że słusznie dedukujesz.

  • 2016-11-16 13:53:52

    gość: ~takitam

    Gdyby w najbliższą niedzielę nastąpiłby koniec rozrgrywek,a Kamieniec by przegrał w Żarowie,przy obecnej sytuacji w 3 i 4 lidze,to wiecie gdzie byście się znalezli?nie chce krakać.

REKLAMA