Unia rozgromiła Piasta, Orzeł przegrał z beniaminkiem. Przełamanie złotostoczan, kiepska sytuacja Zamku. W hicie A-klasy Sparta lepsza od Polonii. Skałki znów gromią.
Piast rozbity w Bardzie
Piłkarze bardzkiej Unii nie mieli żadnych problemów z pokonaniem noworudzkiego Piasta. Goście nie zawiesili bardzianom poprzeczki na wysokim szczeblu i już do przerwy przegrywali 0:2. Ostatecznie pojedynek zakończył się wynikiem 5:1 dla miejscowych i był to jeden z mniejszych wymiarów kary. Unia przełamała więc passę remisów, a sobotnie spotkanie było dziewiątym z rzędu bez porażki.
Strzelanie dla bardzian rozpoczął Pietrzykowski, który już w 20. minucie trafił do siatki Piasta. Po chwili swojego kolejnego gola na czwartoligowych boiskach zdobył Robak i unici do szatni schodzili z dwubramkową zaliczką. Po zmianie stron gole dorzucili Chamerski, ponownie Robak i Okrojek. Piasta było stać na honorowe trafienie autorstwa Miki z rzutu karnego.
Orzeł uległ Victorii
Bez punktów ze Świebodzic wrócili gracze ząbkowickiego Orła, którzy przegrali z wyżej notowaną Victorią 1:2 (0:0). Podopieczni Tomasza Masłowskiego od 48. minuty prowadzili po golu Olejarnika, ale na boisku beniaminka nie zdołali wywalczyć nawet punktu.
Mecz rozpoczął się od dobrej akcji biało-niebieskich i niecelnego strzału Zalewskiego. Później do głosu doszli świebodziczanie, którzy mimo kilku okazji nie zdołali pokonać Derbisza. Orzeł starał się odpowiadać szybkimi kontratakami, ale do przerwy kibice goli nie oglądali.
Po przerwie boiskowe wydarzenia idealnie ułożyły się dla Orła, bo już chwilę po wznowieniu gry indywidualną akcję celnym strzałem zakończył Olejarnik i dał gościom prowadzenie. Od tej pory to jednak gospodarze przejęli inicjatywę i najpierw po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i zamieszaniu w polu karnym doprowadzili do wyrównania, a po chwili po szybkiej akcji lewą stroną boiska i dograniu w pole karne wyszli na prowadzenie. Korzystnego wyniku gracze beniaminka nie oddali już do ostatniego gwizdka sędziego. Orzeł w tym okresie nie stworzył sobie dogodnej okazji do wyrównania, choć przy odrobinie szczęścia piłka mogła zatrzepotać w siatce miejscowych. Z rzutu wolnego niewiele pomylił się rezerwowy Kuriata.
Przełamanie złotostoczan
Trzecie zwycięstwo w sezonie odnieśli piłkarze Unii Złoty Stok, którzy w Krosnowicach pokonali miejscowe Orlęta 3:0 (1:0). Biało-niebiescy przez znaczną część spotkania grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Gurbały, a w bramce od tego momentu występował nominalny napastnik Dudzic.
Złotostoczanie prowadzenie objęli w 14. minucie po dośrodkowaniu Farona i bramce z głowy Michalskiego. - Do momentu czerwonej kartki mieliśmy mecz pod kontrolą, później przez ostatni kwadrans pierwszej połowy do głosu doszli rywale, ale praktycznie nie stworzyli sobie żadnej dogodnej okazji do zdobycia gola - relacjonuje Adrian Szymczak trenujący Unię.
Po przerwie przewaga liczebna Orląt praktycznie nie była widoczna. Być może miały na to wpływ osłabienia krosnowiczan - w kadrze brakowało Konrada Matusiaka i Pławiaka, a tylko na ostatnie 30 minut na boisku pojawił się grający trener Orląt Kamil Matusik.
Unia swoje zwycięstwo przypieczętowała w ostatnim kwadransie gry. W 79. minucie drugiego gola zdobył Faron, a po chwili na 3:0 trafił Brysiak wykańczając akcję Trepki. - Wynik bardzo cieszy, gra troszkę mniej, ale również na plus. Ważne trzy punkty i dobry prognostyk przed kolejnym meczem z Bystrzycą Górną - podsumował Szymczak.
Zamek bez szans w Tuszynie
Porażka Zamku w Tuszynie była dla tej drużyny piątym meczem z rzędu bez zwycięstwa. Co więcej, czwartym przegranym. Zamek znajduje się nad strefą spadkową, a w tej rundzie przed graczami Waldemara Tomaszewicza jeszcze m.in. wymagające mecze ze Zdrojem Jedlina-Zdrój, wiceliderem z Kłodzka oraz IV-ligowym spadkowiczem z Żarowa.
Zamkovia przegrała 0:3, już w pierwszych 45. minutach tracąc dwa gole, a w końcówce meczu trzecie trafienie. - Szybko stracone bramki ustawiły mecz. Pierwszego gola straciliśmy w prawie taki sam sposób jak przed tygdniem w meczu ze Szczawnem-Zdrój. Zawodnik gospodarzy leżał na boisku, gracze Victorii nie przerywają gry, a moi zawodnicy biernie czekają na wybicie piłki i nie atakują rywali, co kończy się golem dla przeciwników. Pomijając zachowanie gospodarzy to nie wyciągnęlismy wniosków z poprzedniego meczu kiedy w podobnych okolicznościach straciliśmy gola.Druga bramka to brak komunikacji w defensywie. Po tych ciosach nie zdołaliśmy się już podnieść - skomentował porażkę swojej ekipy Tomaszewicz. - Teraz przed nami dwa mecze w roli gospodarza, które mogą okazać się kluczowe. Ewentualna strata punktów w tych konfrontacjach może spowodować, że znajdziemy się w strefie spadkowej - dodaje trener Zamku. W najbliższy weekend rywalem ekipy z Kamieńca Ząbkowickiego będzie Grom Witków, a w przedostatni dzień października gracze Tomaszewicza zmierzą się ze Zdrojem Jedlina-Zdrój.
Zabójcza końcówka Cisu
Po dobrym początku sezonu zadyszkę złapał beniaminek ze Starczówka. Harnaś grając w Niedźwiedziu w roli gospodarza uległ niżej notowanemu Cisowi Brzeźnica 2:3 (0:0). Wszystkie bramki wpadły w drugiej części rywalizacji. Najpierw prowadzili goście, później gospodarze, ale ostatecznie trzy punkty trafiły na konto brzeźniczan.
Goście prowadzenie objęli w około 60 minucie po rzucie karnym, jednak już chwilę przegrywali. Do wyrównania doprowadził Madej, a zaraz po nim drugiego gola dla Harnasia dołożył rezerwowy Smoręda i wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Przed meczem to ekipa ze Starczówka była faworytem tej rywalizacji, a biorąc pod uwagę, że w tym sezonie Cis ani razu nie zdołał zdobyć chociażby punktu kiedy przegrywał, wydawało się, że trzy oczka Harnaś ma praktycznie na wyciągnięcie ręki. Nic z tych rzeczy. Ambitnie grający podopieczni Wojciecha Dujina na pięć minut przed końcem batalii wyrównali po kolejnej skutecznie egzekwowanej jedenastce, a chwilę później zdobyli zwycięskiego gola po zamieszaniu w polu karnym.
- Po rywalu zajmującym miejsce w czołówce tabeli spodziewałem się nieco więcej. Zagraliśmy dobre spotkanie, wszelkie braki nadrabialiśmy ambicją i to w rezultacie przyniosło efekt w postaci zwycięstwa. Taka wygrana cieszy tym bardziej, że musieliśmy odrabiać straty, a w dodatku graliśmy na wyjeździe z rywalem z górnej części tabeli – powiedział po spotkaniu trener brzeźniczan Wojciech Dujin. Szkoleniowiec gości zwracał też uwagę na pierwszego gola zdobytego przez Harnasia. – Wybiliśmy piłkę poza boisko, gdyż jeden z zawodników potrzebował pomocy medycznej. Rywale piłki jednak nie oddali i wznowili grę, zdobywając w tej samej akcji gola… - tłumaczył Dujin. – Dwuznaczna sytuacja, bo wybicie piłki przez Cis można było zinterpretować jako przerwanie akcji, aniżeli celowe wybicie by udzielić pomocy zawodnikowi – wyjaśniał Łukasz Głowak trenujący Harnasia. Szkoleniowiec beniaminka nie krył jednak niezadowolenia z postawy swojego zespołu. – Kolejny słaby mecz w naszym wykonaniu. Moim zdaniem duży wpływ na nasze ostatnie niepowodzenia ma fatalna frekwencja na treningach, gdzie od kilku tygodni liczbę zawodników pojawiających się na zajęciach można policzyć na palcach jednej ręki – mówi Głowak. Wtóruje mu prezes Wojciech Hyla. - Trudno myśleć o zdobywaniu punktów jeśli przez ostatni miesiąc na treningu pojawia się pięć osób w tym trener lub odwołujemy zajęcia całkowicie z powodu braku ludzi. Dochodzi do tego brak profesjonalizmu. Niektórzy zawodnicy sobotne imprezy kończą dopiero w niedzielne popołudnie i nie są w stanie wyjść na boisko. Do końca rundy pozostały trzy mecze. Zagramy je, ale w przerwie zimowej pewne sprawy trzeba bardzo mocno przemyśleć. Potrzebne są zmiany - na pewno w składzie, niewykluczone też, że w zarządzie klubu - zaznacza Hyla.
Po przegranej Harnaś spadł w tabeli na piątą pozycję. Cis jest ósmy. W kolejnej kolejce brzeźniczanie zagrają z Tarnovią, a ekipa ze Starczówka punktów będzie szukała w Roztoczniku.
Skałki na piątkę
Dominacja przez praktycznie cały mecz i w rezultacie wysokie zwycięstwo zanotowały stoleckie Skałki. Podopieczni Tomasza Starczynowskiego na własnym boisku zwyciężyli 5:0 (3:0) rywali z Roztocznika. Strzelanie juz w 4. minucie rozpoczął Piotr Wiśniewski, a przed przerwą gole dorzucili jeszcze Kupiec i Dominik. Zaraz po zmianie stron trafienie dołożył Stolarski, a na około kwadrans przed końcem gry rezultat ustalił Dominik, zdobywając swojego drugiego gola w tym pojedynku.
Stolczanie po dziesięciu kolejkach mają na swoim koncie 27 punktów i zdecydowanie prowadzą w tabeli. Teraz przed Skałkami derbowy pojedynek z ząbkowicką Polonią.
Sparta lepsza w hicie
W najciekawszym meczu tej kolejki Sparta Ziębice pokonała na własnym boisku Polonię Ząbkowice Śląskie 2:1 (2:1) i awansowała na pozycję wicelidera tabeli. Dla podopiecznych Bogumiła Sikorskiego była to pierwsza porażka w tym sezonie i tym samym po 10 kolejkach nie ma już w lidze niepokonanego zespołu.
Rezultat rywalizacji został ustalony już po pierwszych 45 minutach. Polonia prowadzenie objęła w 19. minucie po golu Mikulskiego, ale jeszcze przed przerwą dwukrotnie odpowiedzieli ziębiczanie. W 37 minucie po indywidualnej akcji trafił Kozłowski, a chwilę później ten sam zawodnik dał Sparcie prowadzenie po skutecznie egzekwowanym rzucie karnym. - Bardzo, ale to bardzo kontrowersyjna jedenastka. Nie ukrywam, ze tą decyzją sędzia nieco nas skrzywdził - ocenił sytuację trener Polonii Bogumił Sikorski.
W drugiej połowie obie ekipy miały swoje szanse na zdobycie gola. Ostatecznie kibice goli już jednak nie ujrzeli i do protokołu powędrował taki sam wynik co po 45. minutach. - Nie ukrywam, że nasze plany oprócz decyzji sędziego pokrzyżowały także kontuzje. Już w pierwszej połowie urazu doznał Dziągwa, po przerwie na boisku nie pojawił się też Mikulski. Dodając do tego nieobecność Ptasińskiego można powiedzieć, że nasza siła rażenia z przodu była znacznie słabsza niż w innych rywalizacjach - tłumaczył Sikorski. Szkoleniowiec ząbkowiczan podkreślał jednak, że mecz mógł się podobać i bardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis. - Fakt, że mogliśmy ten mecz przegrać nieco wyżej, ale mieliśmy też swoje okazje do wyrównania. Dodając do tego kontrowersyjną jedenastkę uważam, że remis nie byłby krzywdzący dla żadnej z ekip - podsumował Sikorski.
Teraz Polonię czeka derbowy pojedynek ze Skałkami. - To zdecydowany faworyt ligi jeśli chodzi o awans i drużyna, która chyba jako jedyna jasno mówi o przeskoczeniu szczebel wyżej - zakończył trener ząbkowiczan.
Ślęża znów punktuje
Wydaje się, że najgorszy okres mają za sobą gracze beniaminka z Ciepłowód. Podopieczni Marka Stepnowskiego wygrali trzeci mecz z rzędu i powoli przesuwają się w stronę środkowej części tabeli. Tym razem ciepłowodzianie pokonali na własnym boisku Inter Ożary 3:2 (2:0). Dla zwycięzców trafiali Waliluk, Gołdyn i Marcin Gerlach, dla gości trafiali Wojciech Gembara i Ferenc.
- Wbrew pozorom nie był to łatwy mecz. Cieszę się, że potrafiliśmy odnieść kolejne zwycięstwo i powoli zaczynamy regularnie punktować. Inter szczególnie w drugiej połowie zaprezentował się z dobrej strony i wyszedł na tę część gry bardzo zmotywowany. Do końca nie mogliśmy być pewni zwycięstwa, ale ostatecznie udało się wygrać, a drużyna powoli łapie dobry rytm - mówił po spotkaniu szkoleniowiec Ślęży.
Ślęża już po 35. minutach prowadziła 2:0. Po zmianie stron kontaktowego gola dla Interu zdobył Gembara, jednak po chwili prowadzenie przyjezdnych podwyższył Gerlach. Wynik rywalizacji na kilka minut przed końcem gry ustalił Ferenc.
Zwycięska passa trwa
Szósty mecz z rzędu wygrała Henrykowianka Henryków. W niedzielne popołudnie podopieczni Dawida Warciaka rozprawili się z Tarnovią Tarnów, zwyciężając 4:1 (0:0). Dla zwycięzców hat-tricka zdobył Maciej Galik, a jedno trafienie dołożył Romanów. Honor Tarnovii uratował Bogaczyński.
Samo spotkanie nie było jednak tak jednostronne jak wskazuje wynik. Do przerwy wynik był bezbramkowy, choć obie drużyny miały swoje sytuacje do zdobycia gola. Futbolówka odbijała się jednak od obramowania bramki, a gdy wydawało się, że w końcu przekroczy linię bramkową to w porę interweniowali obrońcy i bramkarz jednych czy drugich.
Wynik w 56 minucie otworzył Galik, ale już niespełna chwilę później po rzucie karnym Tarnovia doprowadziła do remisu. W 66. minucie podopieczni Dawida Warciaka znów prowadzili, a do siatki ponownie trafił Galik. Jednobramkowa przewaga Henrykowianki utrzymywała się do końcowych minut gry. Nie mająca nic do stracenia ekipa gospodarzy za wszelką cenę chciała zdobyć gola dającego im pierwsze punkty w sezonie, jednak to henrykowianie przypieczętowali zwycięstwo, dorzucając dwie bramki w doliczonym czasie gry. Do siatki trafili: ponownie Galik, kompletując hat-tricka oraz Romanow.
sm. / Express-Miejski.pl
Pewne zwycięstwo bardzian. Skałki zwiększają przewagę
2016-10-16 22:41:29
sm. / Express-Miejski.pl
Unia rozgromiła Piasta, Orzeł przegrał z beniaminkiem. Przełamanie złotostoczan, kiepska sytuacja Zamku. W hicie A-klasy Sparta lepsza od Polonii. Skałki znów gromią.
2016-10-18 12:35:37
gość: ~gosc
skałki go go go !
2016-10-18 13:05:03
gość: ~bwa
Dobrze, że już w lidze nie ma Piławy, Niemczy i Pieszyc, bo znów byście oglądali ich plecy. Zrobicie awans i za rok bolesny powrót do A-klasy!!
2016-10-20 12:39:06
gość: ~Kibic
bwa dobrze że masz jaja i piszesz schowany za monitorem swojego komputerka
2016-10-18 13:21:49
gość: ~Podd
Skałki kupa , kupa, kupa !!!
2016-10-18 19:17:12
gość: ~rooster
Powinnismy zmienic naszego trenera w harnasiu,trener powinien byc z naszej miejscowosci aby rozumiec potrzeby naszych zawodnikow,znac ich i ich mozliwosci (od pieluchy) mozna tak powiedziec,a nie jak juz jestesmy w A klasie to pojawia sie taki czlowiek nie wiadomo skad sie wzial,a juz jest wielkim trenerem,to jest żałosne ...nie tedy droga panie "prezesie" bo osobiscie pana nie lubie przez pana postawe smiesznego koksa i pogarde dla kibiców.
2016-10-21 12:57:03
gość: ~hahha
ten trener był jak starczowek wchodził do a klasy i jest nadal nie pojawił sie nie wiadomo skad nagle a po drugie powiuedz mu to w oczy a nie piszesz jakimis sktótami smiesznymi przedstaw sie i wtedy sie wypowiadaj;)
2016-10-21 21:45:56
gość: ~Łukasz
Witam , niestety nie wszystko idzie po naszej myśli. Prezes i Ja chętnie porozmawiamy o tym jak sprawić aby Harnas był mocniejszy. Nie wszystko co tu jest napisane jest prawda, zdajemy sobie sprawę z obecnej sytuacji, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeśli będzie potrzeba mogę odejść dla dobra drużyny ,nic na sile. Pozdrawiam.
2016-10-18 19:39:34
gość: ~orzeł
myślę że już w sobotę orzeł pokona dezerterów z barda !!!
2016-10-21 11:42:28
gość: ~obserwator
i dezertera z Barda piszącego
2016-10-22 07:50:42
gość: ~Kibic
ostatnio dodany post
W piłce to,że ktoś zmienia klub jest czymś normalnym, nie rozumiem dlaczego jest nazywany dezerterem. Kto wygra okaże się na boisku. Mecz może być ciekawy
REKLAMA
REKLAMA