Na drogach powiatu w majowy weekend zginęły trzy osoby.
Długi weekend zaczął się tragicznie, we wtorek 30 kwietnia wieczorem w Nowym Dworze został potrącony pieszy.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie przed godziną 21. Nieprzytomny mężczyzna leżał na jezdni. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że mężczyzna nie wykazuje żadnych czynności życiowych, a także ma rozległe obrażenia ciała. Lekarz, który przyjechał na miejsce, stwierdził zgon – informuje Jacek Gudz, dyżury z Powiatowej Straży Pożarnej w Ząbkowicach Śląskich.
23 – letni mieszkaniec Ziębic zadzwonił na policję i zgłosił najechanie na pieszego. Mężczyzna leżał na środku jezdni, był niewidoczny. Młody mieszkaniec Ziębic był trzeźwy.
- Sprawa nie jest jeszcze wyjaśniona – mówi oficer prasowy ząbkowickiej policji, Ilona Golec. – Po przeprowadzonej sekcji zwłok będziemy wiedzieć, czy mężczyzna znaleziony na jezdni był trzeźwy i kiedy dokładnie nastąpił zgon.
Dzień później miało miejsce kolejne, tragiczne zdarzenie. W wyniku zderzenia dwóch samochodów osobowych, śmierć na miejscu poniosły dwie osoby.
- Znajdujące się w samochodzie matka i ośmioletnia córka zginęły na miejscu – mówi Jacek Gudz. – Zabezpieczyliśmy miejsce i zneutralizowaliśmy wycieki płynów. Droga była zamknięta przez kilka godzin.
31- letnia kobieta jadąca hondą w stronę Wrocławia przed miejscowością Szklary, straciła panowanie nad kierownicą. Zderzyła się z nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem marki BMW.
- Samochód dachował – mówi Ilona Golec. – Kierowcy i pasażerowi BMW nic się nie stało. Mężczyzna był trzeźwy.
Tego samego dnia strażacy pojechali wyciągnąć karetkę pogotowia, która ugrzęzła w błocie.
- W Byczeniu karetka pogotowia przewożąca pacjenta ugrzęzła w błocie. Zostaliśmy wezwani przez kierowcę, by wyciągnąć samochód – wyjaśnia strażak.
W sobotę cztery zastępy straży pożarnej gasiło jeden z budynków gospodarczych w Czerńczycach.
W niedzielę w miejscowości Dębowiec strażacy pomagali policji wyciągnąć ze stawu ciało 57- letniej kobiety.
- W takich sytuacjach musimy poczekać na przyjazd techników i prokuratora. Dopiero w asyście służb mogliśmy przystąpić do wyciągnięcia ciała ze stawu – wyjaśnia jeden ze strażaków.
Policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie.
- Ze względu na dobro rodziny, nie wypowiadamy się w takich sprawach – tłumaczy Ilona Golec.
eMKa/Express-Miejski.pl
REKLAMA
REKLAMA